Ze smutkiem przeczytałam artykuł 'Trzecia siła', tym bardziej, że zawsze uważałam 'Politykę' za tygodnik rzetelny, dobry i wiarygodny.
Pan Jerzy Baczyński
Redaktor Naczelny
„Polityka”
Szanowny Panie Redaktorze,
Ze smutkiem przeczytałam artykuł „Trzecia siła”, tym bardziej, że zawsze uważałam Politykę za tygodnik rzetelny, dobry i wiarygodny. Tekst pokazuje tylko jedną, tą wcale nie najbardziej reprezentatywną stronę zjawiska, jakim jest ruch organizacji pozarządowych,
Szkoda, bo to stracona okazja, żeby pokazać przynajmniej część z całej różnorodności działań, jakie codziennie, w całej Polsce podejmują tysiące wspaniałych, aktywnych ludzi.
Wspólnoty bezdomnych, hospicja, fundusze lokalne, koła gospodyń wiejskich, stowarzyszenia hobbystów, praca z niepełnosprawnymi, resocjalizacja uzależnionych i praca z dziećmi zagrożonymi marginalizacją – to tylko niektóre z aktywności, o których warto i należy pisać. Ludzie, którzy to robią, to nieobojętni i umiejący zarazić swoja aktywnością innych. Dzięki nim wielu innym żyje się lepiej i ciekawiej. Ala z Łomży, Zbyszek z Krężnicy, Darek z Węgielsztyna, Józek z Jonkowa, Elżbieta z Wrocławia, Marek ze Świdnicy, pan Zygmunt z Siedlec, Grażyna z Płocka…. mogłabym tak długo wymieniać.
Wszyscy oni pracują borykając się z codziennymi kłopotami, z ciągłym brakiem pieniędzy na obiady czy zorganizowanie świetlicy dla dzieci z byłych PGRów, na warsztaty terapii dla upośledzonych umysłowo, na poradnictwo, na organizowanie spotkań mieszkańców.
To właśnie tacy jak oni pierwsi zauważają problem, potrzebę i nie są obojętni.
Jeżeli dostają pieniądze publiczne, to w większości wypadków pomnażają je, dodając wkład pracy wolontariuszy i pieniądze z innych źródeł, również zagranicznych.
I to właśnie tym ludziom trzeba pomóc, to oni korzystają z tych dezawuowanych przez pana Janickiego „struktur”.
Szkolenia, treningi umiejętności, pomoc przy formułowaniu projektów, pomoc w kontaktach z organizacjami zagranicznymi stwarzają możliwości uczenia się od innych, przejmowania sprawdzonych wzorów. Organizacje pozarządowe stają się często rzecznikami interesów swoich podopiecznych – tutaj działanie w pojedynkę jest mało skuteczne.
Poważna dyskusja na temat standardów, jakie powinny być obowiązujące wśród organizacji to nie tworzenie elit, czy selekcjonowanie organizacji na kategorie, a raczej próba tworzenia klubu, w którym uczestnictwo jest dobrowolne a uczestnicy deklarują chęć przestrzegania standardów, klubu, który nadaje ton.
To prawda, że nie wszyscy działają rzetelnie i skutecznie, ale jest ich zdecydowana mniejszość. To też prawda, że nie wszystkie intencje są godne szacunku. Ale takich też jest mniej. Kłopot polega na tym, że oni są bardziej widoczni, bardziej powiedziałabym krzykliwi. Nie ukrywamy tego zjawiska, próbujemy mu przeciwdziałać. Mówiłam o tym panu Janickiemu. Ale sugerowanie, że dzieje się tak w większości przypadków jest nieprawdą.
Ostatnie dziesięć lat to okres burzliwego rozwoju organizacji trzeciego sektora – trzeciego obok administracji publicznej i sektora gospodarczego. To czas w którym powstało i upadło wiele organizacji, a wiele organizacji o długoletniej historii, powstałych przed 89 rokiem, przeformułowało swoje sposoby działania.
Jedno jest pewne – już mało kto z pośród osób w nich działających wierzy w skuteczność dziewiętnastowiecznego modelu charytatywności, takiego w którym bogaci, niejako w poczuciu winy, dają jałmużnę biednym.
Artykuł traktuje temat dosyć powierzchownie, nie jest też rzetelny dziennikarsko. Nie jest wolny od, mam nadzieję , mimowolnych przekłamań.
Przemieszane są własne opinie autora, do których oczywiście ma prawo, z wypowiedziami przypisywanymi (bo nie cytowanymi) tym, z którymi rozmawiał. Rozmawiałam z panem Janickim dosyć długo ale w druku nie poznaję swoich wypowiedzi.
Autor używa sformułowań, które sugerują coś niejasnego, jeżeli nie wręcz aferalnego – „gigantyczne pieniądze” „lepsze towarzystwo” „tłok pod kasą” „wydatki poza kontrolą” „milionowe dotacje” „odskocznia do urzędniczych karier”itd., itd. Pokazywanie organizacji pozarządowych tak jednostronnie zniechęca do aktywności społecznej, wolontariatu i filantropii. W Polsce jedynie niewiele ponad 25% dorosłych obywateli deklaruje, że uczestniczy w tego typu działaniach, podczas gdy w Europie, np. w Niemczech 60%, w Szwecji 70%, a w Stanach Zjednoczonych ponad 80% .
Jeszcze raz musze wyrazić swój żal i rozczarowanie, że tygodnik, do którego do tej pory miałam zaufanie, jako do rzetelnego źródła informacji, zawiódł moje nadzieje.
Z poważaniem
Ewa Szymczak
Prezes Stowarzyszenia
na Rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych
Źródło: FIP