Warunki atmosferyczne i elektronika nigdy nie były najlepszymi przyjaciółmi. A to za zimno, a to za ciepło, a to za mokro… W przypadku intensywnych burz dochodzi jeszcze kilka argumentów. Jak uchronić się przed katastrofą?
Dla organizacji, która swoją działalność prowadzi w dużej mierze z pomocą sprzętu elektronicznego, jego utrata miałaby opłakane skutki. Koszty naprawy, odcięcie od podstawowego narzędzia pracy, stres z tym związany - wszystko to sprawia, że zdecydowanie lepiej zapobiegać takim sytuacjom. Tym bardziej, że polskie lato obfituje w gwałtowne zjawiska burzowe.
Najbardziej banalnym elementem zabezpieczenia od wyładowań elektrycznych jest oczywiście piorunochron. I chociaż powinien być powszechnie stosowanym rozwiązaniem, gros budynków, domów czy mieszkań wciąż nie ma go na stanie. Jasne, nigdy nie mamy stuprocentowej pewności odnośnie tego, czy piorunochron zadziała - przy potężnych ładunkach, nawet on nie da rady uziemić całości. Ale jest on gwarantem tego, że nasza elektronika nie otrzyma pełnej dawki, co już zwiększa jej szanse.
Podstawowym zabezpieczeniem wewnętrznym dla sprzętu elektronicznego są listwy antyprzepięciowe. Dobra listwa wyposażona jest w tzw. warystor. Odpowiada on za kontrolę napięcia - w momencie przekroczenia ustalonej wartości, warystor powoduje przepalenie bezpiecznika, a więc natychmiastowe wyłączenie podłączonych urządzeń.
Generalnie listwy antyprzepięciowe dają właściwie 100 proc. gwarancji, jeśli chodzi o ochronę przed wyładowaniami. Wyjątki stanowią oczywiście nad wyraz potężne skoki napięcia, zatem w przypadku naprawdę mocnej burzy najbezpieczniej jest po prostu odłączyć sprzęt od prądu.
Dobra listwa antyprzepięciowa powinna spełniać kilka istotnych parametrów. Po pierwsze, musi mieć wysoki stopień pochłaniania energii, a więc minimum 400-500 dżuli - wtedy jesteśmy względnie bezpieczni. Im wyższa wartość, tym lepiej. Po drugie, błyskawiczny czas reakcji, najlepiej dużo poniżej 25 nanosekund - tę wartość przyjęło się uznawać za maksymalnie najdłuższą, przy której sprzęt jes bezpieczny. Po trzecie, wytrzymałość na prąd impulsu, a więc powyżej 50 kiloamperów. Oczywiście im więcej, tym lepiej. Na koniec, maksymalne obciążenie - musi być wysokie, jeśli chcemy podłączyć do listwy przynajmniej kilka urządzeń jednocześnie.
Jeśli w organizacji posiadamy naprawdę sporą ilość sprzętu elektronicznego, warto zainwestować w zasilacz UPS. Są one oczywiście droższe od listw, ale i bardziej niezawodne. Posiadają jeszcze jedną istotną funkcję - stanowią zbiornik energii. To zasilacze z kategorii Online, które składają się z dwóch jednostek - akumulatora i odbiornika energii. W momencie wahań sieci elektrycznej, lub jej całkowitego wyłączenia, podpięte doń urządzenia wciąż mogą pracować.
Warto pamiętać, że przepływ impulsu działa jak domino - uszkodzone zostaje dane urządzenie, ale i wszystkie inne, które są do niego podpięte. Jedyną sytuacją, w której możemy być całkowicie spokojni o bezpieczeństwo swoich komputerów jest ta, w której po prostu odłączymy je od prądu. Ale i tak warto zaopatrzyć się w dobrej jakości listwę antyprzepięciową.
Źródło: Technologie.ngo.pl