LUBERADZKA: Lepiej szukać takich udogodnień podatkowych dla fundatorów, by to oni sami chcieli przekształcać dotychczasowe zasady działania ich fundacji.
Czy fundacje korporacyjne powinny korzystać z pieniędzy publicznych czy nie? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie jest trudna. Bo być może nie powinny. Ale co wtedy z akcjami, które prowadziły?
Mówi się, że fundacje korporacyjne, szczególnie związane ze spółką mediową, są tworzone po to żeby tworzyć dobry wizerunek. Z tym jednak chyba bywa różnie. Jak choćby u nas. Nazwa Fundacji, choć brzmi identycznie z nazwą tygodnika „Przyjaciółka”, często, jak słyszymy, kojarzy się z setką innych pojęć, ale nie z wydawnictwem Edipresse, które jest jej fundatorem. Nie ma też szczególnej strategii promocyjnej ukierunkowanej na promowanie wydawnictwa jako firmy, która się kojarzy z dobroczynnością. Powstawaliśmy dawno temu i wówczas nawet nie myśleliśmy o tym – przed 12 laty – jaki wpływ nasza Fundacja będzie miała na wizerunek tygodnika „Przyjaciółka” czy wydawnictwa Edipresse. Nie było wówczas CSR czy działań marketingowych służących kreowaniu takich rzeczy. Tygodnik po prostu opisywał różne ludzkie historie, dziennikarze widzieli potrzebę pisania na ten temat, w efekcie dzwonili czytelnicy, ale nie tylko oni, i chcieli pomagać. Nie mieliśmy prawnej możliwości realizowania żadnej formy pomocy, stąd założyliśmy fundację. To była inicjatywa ludzi związanych z tygodnikiem. Stąd też tygodnik do dziś pisze o działaniu innych organizacji – nie tylko o naszej. Jak więc widać choćby na naszym przykładzie, historie fundacji są różne, potrzeby ich powołania też – dlatego trudno odpowiadać jednoznacznie na pytanie, czy powinny korzystać z pieniędzy publicznych czy nie. Ale mówi się o tym coraz więcej.
Mamy w Polsce ponad 100 fundacji korporacyjnych, które powstały w określonych warunkach prawnych. Kiedy bowiem tworzono prawo dotyczące działania organizacji pozarządowych, potraktowano je jak każdą inną fundację – zatem nie postawiono im żadnych prawnych granic w pozyskiwaniu środków publicznych. Fundacje korporacyjne korzystają więc, i zapewne będą, korzystać, z pieniędzy publicznych – samorządowych, ministerialnych, europejskich; więcej – są fundacje, które utrzymują się wyłącznie ze środków zewnętrznych, bo fundator w ogóle nie łoży na ich działalność. I to ma miejsce w zgodzie z istniejącym prawem. W efekcie jednak często – przez ten brak innych regulacji – są kojarzone w niektórych środowiskach źle. Bo przede wszystkim, jako podmiot służący korzyściom danej firmy, finansowy, wizerunkowy. Zrozumiałe jest więc, że wielu osobom się to nie podoba. Ja sama nie lubię określenia „fundacja korporacyjna”, bo brzmi dla mnie tak źle, jak „umowa śmieciowa”. Taka sytuacja szkodzi całemu środowisku. Jak to wyglądało u nas? Oczywiście, Fundacja Przyjaciółka także korzystała z pieniędzy publicznych – samorządowych i innych. W ostatnich latach jednak już nie aplikujemy o te pieniądze, chyba że wspierając inne organizacje, jako partner w projektach. W tej chwili korzystamy wyłącznie z 1 procentu i zbiórek. Te zbiórki mają jedynie na celu spełnienie potrzeby ludzi przekazania pieniędzy na dany cel – jeśli ktoś chce się zaangażować. Nie jest to więc znacząca kwota w naszym budżecie. Pozostałe koszta są w pełni finansowane przez fundatora czyli Edipresse. Co roku na nowo ustalane, bo ich suma jest zmienna. Ale wystarcza na nasze działania. Mamy też współpracę z innymi firmami, korporacjami i ich fundacjami.
Mimo wszystko warto pamiętać, że podejmując decyzję, że te fundacje nie będą mogły sięgać po środki publiczne spowodujemy, że część z nich przestanie istnieć. Czy jesteśmy gotowi na to, żeby to, co robiły do tej pory dla społeczeństwa, umarło? Chyba nie. Dlatego moim zdaniem warto poszukać innej drogi – a jest nią, moim zdaniem stworzenie takich udogodnień podatkowych dla fundatorów, by to oni sami chcieli przekształcać dotychczasowe zasady działania ich fundacji. Gdyby regulacje mogły się zmienić tak, by mogły zmotywować same firmy do finansowania w pełni fundacji korporacyjnych – tak jak jest we Francji – to byłoby rozwiązanie. Jest nim na przykład możliwość odpisów darowizn od podatku, i to rzędu kilkudziesięciu procent. To wtedy jest tylko korzyść dla firmy. I moim zdaniem to jest sensowny kierunek.
Źródło: informacja własna ngo.pl