Jedzenie wegańskie zyskuje z dnia na dzień na popularności, WHO uznało je za najbardziej korzystne dla zdrowia i planety. Tymczasem polskie sanatoria pod pieczą NFZ wiedzą lepiej, co pacjentki jeść powinny i stawiają weganki przed wyborem: głodówka lub rezygnacja z leczenia.
Weganek coraz więcej
Według raportu „Jak odżywiają się Polacy? (Kukuła Healthy Food 2021)” już 10 procent Polek i Polaków między 18. a 65. rokiem życia jest wegetariankami/ wegetarianami, a 6 procent - wegankami/weganami. To całkiem spora i według sondaży ciągle powiększająca się grupa zwolenniczek i zwolenników zdrowego odżywiania
Dostrzegł to przemysł spożywczy. Półki sklepowe uginają się pod produktami wegańskimi. Do wyboru, do koloru!
Szpitale, sanatoria, więzienia
Choć weganki rzadko chorują, to niestety przytrafiają się im wypadki, a te zmuszają do korzystania ze szpitali, sanatoriów oraz… więzień.
W szpitalach możliwość wyboru wegańskich posiłków nie jest standardem. Choć podejście do diet bezmięsnych powoli zmienia się na lepsze, to nadal w niektórych miejscach pracownice nawet nie słyszały o diecie wegańskiej. Za pacjentkami – wegankami ujęła się Fundacja Viva!, uruchamiając petycję na rzecz wprowadzenia wegańskich opcji posiłków w szpitalach.
W szpitalach za granicą menu roślinne to posiłki pierwszego wyboru, traktowane są jako element dbania o zdrowie pacjentów. Przykładowo w Nowym Jorku wprowadzono roślinne posiłki jako domyślną opcję dla pacjentów szpitali publicznych NYC Health + Hospitals.
Więzienia zapewniają osadzonym wersję wegetariańską. Często korzystają z tej opcji również te osoby, które chcą urozmaicić swoje menu. Nie ma niestety posiłków wegańskich.
W Internecie nie udało mi się znaleźć listy placówek NFZ oferujących wyżywienie wegańskie, sztuczna inteligencja też jej nie znalazła. Gdyby nawet takowa była, to i tak nie pomoże, bo pacjentka nie ma możliwości decydowania, gdzie i kiedy chce wyjechać na leczenie. Internet za to podsuwa listę sanatoriów prywatnych, gdzie preferencje żywieniowe, termin ani lokalizacja nie stanowią problemu.
Dyskryminacja ze względu na jadłospis
Z opowieści znajomych dowiedziałam się, że jedynie dwa ośrodki z puli NFZ zapewniają posiłki wegańskie – Cieplice Śląskie i Busko Zdrój. Inną kwestią jest ich jakość. Znajoma po pobycie w Busku miała poważne kłopoty gastryczne i skłania się ku podejrzeniu, że mogły być wegańskie tylko z nazwy.
Do dań jarskich trzeba ekstra dopłacić. Jak sprawdziła "GW", to od 10 do 25 złotych za dzień pobytu. Niektóre ośrodki, jak Polonez w Dąbkach, dodatkowo pouczają, że według NFZ „diety pacjentów ze względu na światopogląd, religie (dieta wegańska, wegetariańska) są prywatną sprawą pacjenta i nie mają prawa mieć wpływu na żywienie zbiorowe przez sanatorium”.
Natomiast na stronie internetowej sanatorium w Cieplicach Śląskich przy diecie wegetariańskiej dopisek: „nieprawidłowe żywienie może doprowadzić do anemii”, a przy wegańskiej: „nieumiejętne i samodzielne komponowanie posiłków może doprowadzić do depresji, krzywicy, anemii, osteoporozy i zaburzeń gospodarki hormonalnej”.
W niektórych ośrodkach – jak w uzdrowisku Krynica-Żegiestów – dieta bez odzwierzęcych produktów przysługuje jedynie za okazaniem zaświadczenia lekarskiego o fenyloketonurii oraz nietolerancji na białko mięsa i ryb.
Stanowisko NFZ
Stanowiska NFZ broni Barbara Jabłońska, z-ca Dyrektora Departamentu Służb Mundurowych. Według niej tylko ciężkie choroby upoważniają do korzystania z innego menu niż standardowe, a i to musi być potwierdzone przez lekarza i poparte badaniami. W sanatoriach pracują dietetyczki, które wiedzą lepiej, co powinno pojawić się na stole kuracjuszki – argumentuje.
Stanowisko WHO
Według badań Światowej Organizacji Zdrowia stosowanie diety wegańskiej związane jest między innymi ze zmniejszonym ryzykiem zachorowania na nowotwory (zwłaszcza okrężnicy i raka prostaty) i choroby układu sercowo-naczyniowego. Weganie wyróżniają się także mniejszym ryzykiem wystąpienia otyłości, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy oraz mniejszą śmiertelnością z powodu choroby niedokrwiennej serca.
Mniejsze narażenie na wyżej wymienione schorzenia weganie mogą zawdzięczać cennym składnikom takim jak błonnik pokarmowy, jedno- i wielonienasyconym kwasom tłuszczowym czy antyoksydantom. Weganie spożywają je w większych ilościach w postaci warzyw, owoców, roślin strączkowych, orzechów, nasion i innych produktów pochodzenia roślinnego. Ale widocznie te wiadomości nie dotarły do Cieplic Śląskich.
Marchewka i ziemniaki droższe od mięsa?
Dopłata do wersji roślinnej sugeruje, że jest kosztowniejsza od mięsnej. Produkcję żywności opartą na wyzysku zwierząt i jednocześnie dewastującą środowisko dotuje państwo, upraszczając – to my, w tym weganki i weganie.
Zastanawiam się, co stoi na przeszkodzie, aby wyżywienie wegańskie nie mogło być obligatoryjnie w każdym sanatorium?
Dylemat
Co może zrobić weganka, gdy dostanie skierowanie do takiej np. Wysowej, gdzie szefowa kuchni nie przewiduje menu wegańskiego? Ma do wyboru dwie opcje – jechać i trenować głodówkę przez cały turnus lub oddać skierowanie z prośbą o przekierowanie do innego ośrodka z satysfakcjonującym ją menu.
Druga opcja niesie ze sobą ryzyko skreślenia z kolejki. Informuje o tym list od NFZ ze standardowym tekstem kopiuj – wklej, pouczający o niemożności wybrania terminu realizacji świadczenia i skreślenia z listy. Na pocieszenie informacja, że może całą procedurę zacząć od nowa, czyli umówić się na wizytę u lekarza, zrobić potrzebne badania, wysłać dokumenty do NFZ, czekać około 9 miesięcy, by otrzymać skierowanie do sanatorium i ponownie stanąć przed dylematem: głodówka czy ruletka?
Ani jedna, ani druga opcja nie jest tym, co weganki lubią najbardziej. Czyli trzeba przełknąć gorzką pigułkę rezygnacji z leczenia. Jednym słowem, to dyskryminacja dość poważnej, stale rosnącej części społeczeństwa.
Źródło: Fundacja "Umysł" im. Alfreda Buttsa