Rumba to pies asystent wyszkolony przez Fundację "Pomocna Łapa", jej właścicielką od lutego tego roku jest Wanda, osoba niedowidząca. Rumba ze względu na swój temperament nie mogła pracować z osobą na wózku. To krótki wstęp do historii, którą przed chwilą usłyszałam od jej pani.
8 czerwca Wanda i inni uczestnicy obozu dla
niepełnosprawnych poszli na plażę (niestety miejscowości nie
pamiętam). Rumba po szaleństwach w wodzie leżała koło swojej pani.
W pewnym momencie zerwała się i wpadła prosto do morza, Wanda
próbowała ją przywołać, ale ona nie reagowała (co jej się nigdy nie
zdarzało), zrozpaczona właścicielka patrzyła, jak się oddala,
krzyczała za nią i myślała, że ją straciła na zawsze (przecież nikt
nie rzuci się na ratunek psu). Odpłynęła ok. 60 metrów od brzegu.
Wanda straciła ją z oczu. Stała przerażona na brzegu wpatrując się
w morze, gdy nagle ujrzała ją powoli płynącą ku brzegowi. Miała
wrażenie, że nie ma siły płynąć. Dopiero, gdy była bliżej
dostrzegli, ona i inni ludzie będący na brzegu, że holuje przed
sobą dziecko.
Gdy dotarli na brzeg, zarówno chłopiec, jak i
Rumba byli w szoku. Pies stał nie reagując nawet na głaskanie, a
chłopiec nie mógł powiedzieć słowa. Potem się rozpłakał. Gdy opadły
pierwsze emocje opowiedział jak nie miał siły płynąć i myślał, że
utonie, gdy Rumba przyszła mu z pomocą.
Opisał dokładnie jak to się działo. "Psi
ratownik" najpierw go opłynął dookoła, potem próbował ciągną za
kąpielówki, ale nie dał rady, więc nurkując popychał go w stronę
brzegu. A on spokojnie to przyjął i nawet się nie przestraszył, bo
jak powiedział "nie boję się psów, a wogóle to myślałem, że mnie
ludzie widzą, że się topię i wysłali mi na pomoc psa
ratownika".
Źródło: Fundacja "Pomocna Łapa"