Trwa nabór członków Komitetu Sterująco-Monitorującego PO FIO. Postanowiłem zgłosić moją kandydaturę, ale wcześniej musiałem odpowiedzieć na ważne pytanie: Dlaczego chcę w nim być? Funkcja jest publiczna, więc moje rozważania (całkiem prywatne) także upubliczniam - pisze p. Karol Gutsze..
Pierwsza, oczywista odpowiedź na pytanie, dlaczego staram się o włączenie do Komitetu Sterująco-Monitorującego FIO, to: władza, pieniądze, zaszczyty. Super! Ale czy na pewno? Pomyślmy wspólnie…
-
Władza komitetu to jakaś kiepska władza, bo niby nad kim? FIO uchwala Rada Ministrów, nie żaden komitet. Komitet może co najwyżej proponować, dyskutować, naciskać lub prosić... Pieniędzy nikomu przydzielić nie można, bo to już kto inny robi. Taki minister to 10% puli rozdzielić może – a komitet? Ani grosza. To taka maciupeńka władza, raczej mało kusząca.
-
Pieniądze to dobry powód, ale... Na razie nie wiem nawet, czy członkowie komitetu mogą liczyć na zwrot kosztów podróży na spotkania. Rekompensaty za poświęcony czas na pewno nie dostaną. Więc gdzie ta kasa? Jakby w tym czasie w projekcie popracować, to bardziej by się opłacało.
- No to choćby zaszczyty? Tyle tylko, że zanim miałem pytanie do komitetu (co zmusiło mnie do wyszukania jego składu), nie wiedziałem nawet, kto w nim jest. Czyli funkcja ta nie jest zbyt eksponowana. O innych zaszczytach też jakoś nie słyszałem :(
Tym samym, wszystkie trzy oczywiste powody nie bardzo pasują. Cóż może je zastąpić? Pomyślmy dalej…
W liście motywacyjnym załączonym do aplikacji (który tu też załączam) napisałem, że FIO to ważny program, który pomógł mojej organizacji, więc teraz ja chętnie pomogę w dalszym jego rozwoju – co robiłem już wcześniej. List motywacyjny to jednak tylko 1500 znaków, co zmusza do drastycznych skrótów. Taki list to oficjalne pismo, bardzo formalne. A ja chcę znać pełniejszą odpowiedź, choćby po to, by upewnić się, czy naprawdę warto poświęcić czas na kolejną funkcję społeczną. Intuicyjnie wydawało mi się, że warto – ale intuicję czasem trzeba zweryfikować.
Powód 1. FIO jest mi potrzebne
Gdy patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość, czasem ogarnia mnie zwątpienie. Zastanawiam, się, czy da się w tym kraju normalnie żyć. W kraju, w którym ludzie gonią za własnym interesem (bo muszą przeżyć, a chcą przeżyć dobrze), często po trupach, nie zważając na innych. W kraju, w którym politycy – wybrańcy narodu walczący o jego lepszą przyszłość – często troszczą się jedynie o przyszłość własnych dzieci i rodzin, które dzięki tej trosce stać będzie na dostatnie życie jeszcze przez kilka pokoleń. I wtedy potrzebuję kawałeczka świata, którego nie dopadła jeszcze totalna biurokratyzacja, w którym ciekawi ludzie realizują szalone pomysły mające ten świat choć trochę lepszym uczynić. Dzięki FIO ten kraj staje się dla mnie (i wielu innych) ciut bardziej przyjazny, więc ja naprawdę potrzebuję 'dobrego' FIO – nie kalki EFS czy innych programów, ale wzorcowego programu wspierającego innowację, ryzyko i rozwój.
Powód 2. FIO potrzebuje mnie
W nawale codziennych zajęć zmuszeni jesteśmy do myślenia schematami, tworzymy skróty myślowe. Nic w tym złego, problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy nasze uproszczenia zaczniemy uważać za rzeczywistość. Dlatego potrzebna jest wymiana myśli, uzupełnianie się spojrzeń, różne perspektywy. Większość ludzi tworzących komitety sterujące, monitorujące czy inne tego typu gremia mieszka w Warszawie lub innym wielkim mieście, a na 'prowincji' bywa – przez chwilę – lub czytuje raporty z niej. Ja mieszkam w wiosce liczącej 50 mieszkańców i pracuję w piętnastotysięcznym miasteczku, 70 km od najbliższego większego miasta. Średnie dochody w moim województwie to 80% krajowych, a w moim powiecie to 80% wojewódzkich. Wiele ogólnopolskich programów znam od strony beneficjenta. Mam więc wrażenie, że moje spojrzenie na wiele spraw jest inne niż 'warszawskie' – co oznacza, że mogę wzbogacić skład komitetu. Nie wspomnę już (cóż za obłuda, przecież właśnie to robię :)) o moich wcześniejszych doświadczeniach z usprawnianiem procesów biurowych w firmach i instytucjach, takich jak Europejska Agencja Kosmiczna, IBM, Viessmann czy Miele i o moim analitycznym podejściu do życia.
Powód 3. Lubię FIO
FIO to program, który naprawdę lubię. 'Lubienie' rządowego programu może wydać się dziwne, ale to dzięki FIO założona przeze mnie (wraz z kilkunastoma innymi osobami) organizacja nie jest jedynie małą, wiejską organizacją działającą w biednej okolicy na rzecz okolicznych mieszkańców. FIO pozwoliło utworzyć Ptasią Wioskę (wioskę tematyczną, która jest jednym ze sztandarowych przykładów takich działań w Borach Tucholskich), czy pokazać młodzieży, że tradycyjny haft ludowy to szalenie modny element etno, nadający się na największe polskie wybiegi modowe (projekt „Bory Tucholskie – na szlaku mody” z kolekcją „Panny z Borów). Projekty te były ważne nie tylko lokalnie, jeden z nich otrzymał doroczną Nagrodę FRDL, drugi był przez tę fundację wyróżniony, oba dostały nagrodę Marszałka Województwa i wiele innych laurów – a na lokalne finansowanie były one zbyt 'inne'. Za takie możliwości da się nawet rządowy program polubić.
Powód 4. Praca z zespołem FIO to przyjemność
Bardzo lubię pracować w grupie i z grupą, ale pod jednam warunkiem: grupie musi się chcieć. Już miałem okazję zetknąć się z ludźmi tworzącymi FIO – zarówno w czasie, gdy był to projekt prezydencki, jak i teraz. Wszystkim im 'chciało się', starali się oni stworzyć jak najlepszy program, priorytetem były cele (co czasem nawet do łamania prawa prowadziło), byli otwarci na dyskusję. Zgłaszając pisemne uwagi najpierw byłem zaproszony do Pałacu Prezydenckiego na Forum Debaty Obywatelskiej, kilka lat później do grupy roboczej tworzącej FIO – to utwierdziło mnie w przekonaniu, że liczy się w tym zespole nie tylko pozycja (reprezentowanie dużego środowiska, np. WRZOS, SPLOT, OFOP itp.), ale merytoryczne argumenty – a to przy moim dość anarchistycznym podejściu duża zachęta do współpracy.
Powód 5. FIO zmienia rzeczywistość, komitet zmienia FIO
FIO jest wzorcem dla wielu programów. Nie da się wytłumaczyć zawartych w nim błędów czy paradoksów zaleceniami czy procedurami Komisji Europejskiej, to program krajowy – za dobre i złe jego strony jesteśmy sami odpowiedzialni. Ostateczny kształt przyszłego FIO zależy od polityków, ale to III sektor proponuje i mówi, czego mu potrzeba. Dużą rolę w ocenie spływających pomysłów ma komitet, a więc jego członkowie faktycznie wpływają na to, na ile ten kraj się zmienia na lepsze – choć troszeczkę. Chciałbym być częścią tego procesu – i będę, choćby konsultując program. Tyle tylko, że ważnych spraw jest zawsze dużo, a czasu często brak. Jako członek komitetu będę musiał znaleźć czas na FIO, w innym przypadku będę tylko chciał – i nie wiem czy dam radę. Mam więc nadzieję, że 'załapię się' do komitetu, bo uważam, że warto, że powinienem. To mój sposób na to, by współtworzyć naszą wspólną rzeczywistość.
Mógłbym dalej, ale już powyższe rozważania przekonały mnie, że chcę i powinienem złożyć aplikację.
Drogi czytelniku, jeśli podzielasz moje zdanie, że powinienem wejść w skład Komitetu Monitorująco-Sterującego FIO – dodaj proszę komentarz do tej notki. Jeśli uważasz, że tylko przedstawiciele największych organizacji sieciowych powinni w nim zasiadać, napisz to też proszę. Ciekaw jestem Twojej opinii, za którą już teraz dziękuję.
Kandydat do Komitetu Monitorująco-Sterującego FIO, członek RDPP Województwa Kujawsko-Pomorskiego, przewodniczący Sejmiku NGO WK-P, prezes Stowarzyszenia na rzecz Pamiętowa i Adamkowa
Pobierz
-
201405050227020936
978412_201405050227020936 ・38.72 kB
Źródło: informacja nadesłana