Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Narasta konflikt w Centrum Pomocy Bliźniemu w Warszawie na Marywilskiej. Odkąd zabrakło jego założyciela, Marka Kotańskiego, rozgorzały spory o to kto i jak, ma kierować ośrodkiem.
Konflikt przebiega na linii mieszkańcy a kierownictwo Monaru. Zdaniem mieszkańców, kierownikiem ośrodka powinien zostać Tadeusz Przybecki, nieoficjalny kierownik Marywilskiej od początku jej istnienia, były bezdomny, podopieczny ośrodka. Władze Monaru na stanowisko kierownika powołały Hannę Janowską, wiceprezesa Monaru. Tadeusz Przybecki został wykluczony ze stowarzyszenia, stracił zaufanie władz, ale dla wielu mieszkańców Marywilskiej nadal jest nieformalnym kierownikiem.
Jak podaje Stołeczna Gazeta Wyborcza, podopieczni ośrodka skarżą się, że w czasach kierownictwa Hanny Janowskiej stosunki na Marywilskiej znacznie się pogorszyły. Chodzi między innymi o stosunek kierownictwa do podopiecznych, tak różny od tego, do jakiego przyzwyczaił wszystkich Marek Kotański. ”On (Kotański) potrafił przywitać się z najbardziej brudnym człowiekiem, podać rękę zapytać, jak żyje. Kiedy na Marywilską po raz pierwszy przyjechała nowa prezes, już nie było podawania ręki bezdomnemu, odwiedzania szpitali” - mówi Inga Nałęcka, mieszkanka ośrodka.
Przeciwnicy Janowskiej oskarżyli ją o malwersacje finansowe, domagali się rozliczenia pieniędzy zbieranych na Monar już po śmierci Kotańskiego. Prezes Monaru Jolanta Koczurowska, zapewnia, że zlecony przez nią audyt finansowy wypadł bardzo dobrze, nie było żadnych nieprawidłowości przy rozporządzaniu darowiznami i dotacjami.
Aby zażegnać nasilający się konflikt, zarząd Monaru zdecydował powołać tymczasowego zarządcę Marywilskiej. Został nim Marek Stefaniak, kandydatem na nowego szefa jest Piotr Wiatr, szef jednego z ośrodków w Poznaniu, który nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Zawieszono też funkcjonowanie firmy Przemko – Marko, założonej przez Tadeusza Przybeckiego, która zajmowała się segregacją odpadów na wysypisku oraz świadczyła usługi remontowo-budowlane. Władze Monaru podejrzewają, że prowadzenie firmy nie zawsze było prawidłowe, jej pracownicy przyznają, że wiele spraw załatwiali „swoimi sposobami”. Jeśli podejrzenia potwierdzą się, prezes Monaru zgłosi sprawę do prokuratury.
Atmosferę niepewności potęguje jeszcze zbliżający się termin wygaśnięcia umowy na dzierżawę terenu podpisanej z Białołęką. Mieszkańcy Marywilskiej twierdzą, że prezes Koczurowska szantażuje ich niepodpisaniem kolejnej umowy dzierżawy w razie niesubordynacji mieszkańców. Prezes zaprzecza, ale podopieczni Ośrodka są przekonani, że to koniec. Na Marywilskiej pozostanie jedynie szpital i hospicjum,
a wszyscy bezdomni będą musieli wrócić na dworzec.
I tak w atmosferze wzajemnych podejrzeń i oskarżeń, Centrum Pomocy Bliźniemu traci powoli swój wizerunek azylu i bezpiecznej przystani dla wszystkich, którzy z różnych powodów tutaj znaleźli swoje miejsce. Prawdą zapewne jest fakt, że nowe kierownictwo działa inaczej niż Marek Kotański. On był jedyny i niepowtarzalny. „Marek był wizjonerem i do pewnych rzeczy nie przywiązywał wagi. Teraz jest szansa, żeby jego dzieło uprawomocnić” - mówi Jolanta Koczurowska. Szkoda, żeby przy okazji tego uprawomocniania zniszczyć bezpowrotnie to, co dla wielu ludzi czyniło Marywilską domem i rodziną.
Więcej czytaj w artykule Dariusza Faconia "Pomidorowa z ideami", Gazeta Wyborcza Stołeczna, 5 - 6 kwietnia 2003
a także w artykułach
Zarząd Monaru o sytuacji w Centrum pomocy Bliźniemu na Marywilskiej Gazeta Wyborcza 3 kwietnia 2003
Konflikt w Centrum Pomocy Bliźniemu na Marywilskiej Gazeta wyborcza 2 kwietnia 2003
Jak podaje Stołeczna Gazeta Wyborcza, podopieczni ośrodka skarżą się, że w czasach kierownictwa Hanny Janowskiej stosunki na Marywilskiej znacznie się pogorszyły. Chodzi między innymi o stosunek kierownictwa do podopiecznych, tak różny od tego, do jakiego przyzwyczaił wszystkich Marek Kotański. ”On (Kotański) potrafił przywitać się z najbardziej brudnym człowiekiem, podać rękę zapytać, jak żyje. Kiedy na Marywilską po raz pierwszy przyjechała nowa prezes, już nie było podawania ręki bezdomnemu, odwiedzania szpitali” - mówi Inga Nałęcka, mieszkanka ośrodka.
Przeciwnicy Janowskiej oskarżyli ją o malwersacje finansowe, domagali się rozliczenia pieniędzy zbieranych na Monar już po śmierci Kotańskiego. Prezes Monaru Jolanta Koczurowska, zapewnia, że zlecony przez nią audyt finansowy wypadł bardzo dobrze, nie było żadnych nieprawidłowości przy rozporządzaniu darowiznami i dotacjami.
Aby zażegnać nasilający się konflikt, zarząd Monaru zdecydował powołać tymczasowego zarządcę Marywilskiej. Został nim Marek Stefaniak, kandydatem na nowego szefa jest Piotr Wiatr, szef jednego z ośrodków w Poznaniu, który nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Zawieszono też funkcjonowanie firmy Przemko – Marko, założonej przez Tadeusza Przybeckiego, która zajmowała się segregacją odpadów na wysypisku oraz świadczyła usługi remontowo-budowlane. Władze Monaru podejrzewają, że prowadzenie firmy nie zawsze było prawidłowe, jej pracownicy przyznają, że wiele spraw załatwiali „swoimi sposobami”. Jeśli podejrzenia potwierdzą się, prezes Monaru zgłosi sprawę do prokuratury.
Atmosferę niepewności potęguje jeszcze zbliżający się termin wygaśnięcia umowy na dzierżawę terenu podpisanej z Białołęką. Mieszkańcy Marywilskiej twierdzą, że prezes Koczurowska szantażuje ich niepodpisaniem kolejnej umowy dzierżawy w razie niesubordynacji mieszkańców. Prezes zaprzecza, ale podopieczni Ośrodka są przekonani, że to koniec. Na Marywilskiej pozostanie jedynie szpital i hospicjum,
a wszyscy bezdomni będą musieli wrócić na dworzec.
I tak w atmosferze wzajemnych podejrzeń i oskarżeń, Centrum Pomocy Bliźniemu traci powoli swój wizerunek azylu i bezpiecznej przystani dla wszystkich, którzy z różnych powodów tutaj znaleźli swoje miejsce. Prawdą zapewne jest fakt, że nowe kierownictwo działa inaczej niż Marek Kotański. On był jedyny i niepowtarzalny. „Marek był wizjonerem i do pewnych rzeczy nie przywiązywał wagi. Teraz jest szansa, żeby jego dzieło uprawomocnić” - mówi Jolanta Koczurowska. Szkoda, żeby przy okazji tego uprawomocniania zniszczyć bezpowrotnie to, co dla wielu ludzi czyniło Marywilską domem i rodziną.
Więcej czytaj w artykule Dariusza Faconia "Pomidorowa z ideami", Gazeta Wyborcza Stołeczna, 5 - 6 kwietnia 2003
a także w artykułach
Zarząd Monaru o sytuacji w Centrum pomocy Bliźniemu na Marywilskiej Gazeta Wyborcza 3 kwietnia 2003
Konflikt w Centrum Pomocy Bliźniemu na Marywilskiej Gazeta wyborcza 2 kwietnia 2003
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.