Za miesiąc upływa termin uchwalania programu współpracy z organizacjami pozarządowymi. Uchwala je prawie 90% samorządów, ale tylko połowa organizacji wie o istnieniu tych dokumentów. Portal ngo.pl zastanawia się, dlaczego.
Obowiązek uchwalania Programów współpracy wprowadziła Ustawa o pożytku w 2003 roku. Rok później program uchwaliła niewiele ponad połowa gmin, ale w 2005 – już ponad 80%. Odsetek ten od kilku lat systematycznie rośnie, zbliżamy się do progu 90%.
Jednak, jak pokazują wyniki prowadzonego przez Stowarzyszenie Klon/Jawor badania „Kondycja sektora”, połowa organizacji nie wie, że w ich gminie istnieje program współpracy. W 2012 roku wyniki były podobne, jak dwa lata wcześniej: 28% organizacji nie wiedziało, czy program istnieje, a 21% było wręcz przekonanych, że takiego dokumentu w ich gminie nie ma. Takie odpowiedzi uzyskiwano także gminach, co do których z danych urzędowych wiadomo, że program uchwaliły.
Wspólna praca? Wyjątki
W Białymstoku po raz pierwszy w tym roku organizacje zaproszono nie do konsultowania, ale do współtworzenia programu. Intencje organizacji i samorządu zbiegły się. Pełnomocniczka ds. organizacji pozarządowych zaproponowała stworzenie grupy roboczej. Z kolei stowarzyszenie Soclab właśnie rozpoczynało organizować warsztaty partycypacyjne – dostało na to pieniądze z FIO. Połączyli siły. W warsztatach dotyczących programu wzięło udział ponad 30 osób.
Agnieszka Maszkowska, Fundacja Soclab: – Program zmienił się znacząco. Przeformułowaliśmy cele, dodaliśmy nowe obszary związane m.in. z polityką senioralną i przeciwdziałaniem dyskryminacji.
Białystok jest na Podlasiu chlubnym wyjątkiem. W większości małych gmin w województwie program jest od lat ten sam – kopiowany z sąsiedniej gminy i wywieszany w BIP-ie. Organizacje tam nie zaglądają, więc nie dowiadują się o tym, że program jest konsultowany. Albo nie ma organizacji aktywnych na tyle, by chciały wziąć w nich udział.
Liczy się forma konsultacji
– W części samorządów uchwalenie programu bywa formalnością i samorząd nie przywiązuje do tego zbytniej wagi – mówi Jadwiga Przewłocka ze Stowarzyszenia Klon/Jawor. – Jeszcze kilka lat temu tę postawę przedstawicieli urzędów wyraźnie było widać w statystykach.
W 2010 roku ponad 40% gmin przygotowujących program nawet nie konsultowało go w ogóle z organizacjami. Dzięki nowelizacji ustawy od 2010 konsultacje programów są obowiązkiem urzędu. W rezultacie podczas przygotowywania programów współpracy na 2012 rok, z organizacjami współpracowało już 80% gmin. Jak widać, ważne – w jakiej formie.
Tomasz Keler z Centrum Inicjatyw Obywatelskich w Słupsku mówi: – Zaproszenia na spotkania konsultacyjne przychodzą na ogólny adres e-mail organizacji. Jeśli nie są dystrybuowane do osób, które mają coś do powiedzenia, to taka wysyłka nie odnosi żadnego skutku. Poza wysyłaniem e-maili urząd nie robi nic specjalnego.
Organizacje się nie interesują
Przyczyn małej wiedzy o programie upatrywać można nie tylko po stronie samorządów, ale także organizacji. W konsultacjach programu współpracy uczestniczy zaledwie 20% NGO-sów. Część z nich najprawdopodobniej nie interesuje się programem, o czym świadczy duża liczba odpowiedzi „nie wiem” w pytaniu dotyczącym uchwalenia programu w gminie. Może to oznaczać, że albo organizacje nie traktują relacji z samorządem jako kwestii istotnej, albo też nie wierzą, że zapisy programu mogą coś w tych relacjach zmienić.
Agnieszką Maszkowska: – W Białymstoku dużą rolę odgrywa ostatnio Federacja Organizacji Pozarządowych miasta Białystok – dostarcza organizacjom informacji, mobilizuje. Dzięki temu, że NGO-sy mają swoje sektorowe wsparcie, udział w konsultacjach wzrasta. Poza tym, im większa aktywność samej organizacji, tym większa szansa, że zaangażuje się w konsultowanie programu.
Nie ma komu konsultować
W gminach Milejczyce oraz Nurzec Stacja nikt programu nie konsultuje, bo żadna organizacja nie jest tam zarejestrowana.
– Wykładamy program w urzędzie i zawieszamy na stronie internetowej – mówi Beata Jonio-Nikitorowicz, sekretarz Milejczyc – ale sami nie stworzymy organizacji ani nie zmusimy nikogo, by program skonsultował. W związku z tym, że mamy w gminie tylko bardzo mało aktywną OSP jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktokolwiek zgłosił jakąkolwiek uwagę. Program z konieczności zostaje uchwalony bez uwag.
Najmniejszy odsetek organizacji, które nie wiedzą, że program istnieje jest w Warszawie (13%), jednocześnie najwięcej, bo aż 43% odpowiadało, że nic o nim nie wie. Alina Gałązka, od lat zaangażowana w tworzenie programu w stolicy komentuje:
– Mam wrażenie, że niskie zainteresowanie tym dokumentem i konsultacjami wynika z faktu, że ten dokument pozostaje niestety abstrakcyjny dla większości organizacji. Jak z konstytucją: dobrze, że jest, ale mało kto ją naprawdę zna. To niedobrze, bo program może być bardzo pomocny dla organizacji i lepiej jest, gdy są w nim potrzebne zapisy – a przecież dzięki konsultacjom, my, trzeci sektor, mamy na to wpływ.
Źródło: inf. własna ngo.pl