Krytyczna sytuacja humanitarna w ogarniętym wojną Sudanie. Lekarze bez Granic uruchamiają zbiórkę na pomoc dla ludności cywilnej
Zbrojny konflikt w Sudanie wkroczył w trzeci miesiąc. Szalejąca przemoc i ogromne potrzeby zdrowotne utrzymują się w całym kraju, szczególnie w Chartumie i Darfurze. Katastrofalna sytuacja panuje w miastach przy granicy z Czadem, co dodatkowo zwiększa liczbę uciekających z kraju. Pomoc jest utrudniona przez ograniczenia administracyjne, trudności w dostawach i plądrowanie placówek.
W obliczu ogromnych potrzeb Lekarze bez Granic otwierają specjalną zbiórkę na pomoc dla ludności cywilnej: Przemoc w Sudanie – LEKARZE BEZ GRANIC | Pomagam.pl.
Konflikt w Sudanie wpływa na zwykłych ludzi, ograniczając lub uniemożliwiając dostęp do podstawowych usług, m.in. do opieki zdrowotnej. Pomoc humanitarną dodatkowo utrudniają obie walczące strony, pomimo wielu publicznych zobowiązań, również tych zawartych w porozumieniu z Jeddah (Dżudda) o ochronie ludności cywilnej. Utrudnione jest przemieszczanie się personelu humanitarnego i medycznego oraz transport zaopatrzenia. Wnioski o pozwolenie na podróż, złożone na czas i wraz z wymaganymi dokumentami przez Lekarzy bez Granic, były opóźnione, odrzucone, unieważnione lub po prostu nie były respektowane, bez podania jasnych powodów.
Zespół chirurgiczny operuje bez przerwy, wśród rannych wiele dzieci
Utrudnienia w przewożeniu zaopatrzenia i opóźnienia dostaw do Sudanu sprawiają, że zapewnienie zespołowi chirurgicznemu i innym specjalistom medycznym potrzebnych materiałów jest szczególnie trudne. Dużym problemem są przerwy dostawach energii elektrycznej. W szpitalu tureckim w Chartumie są przerwy w dostawie prądu, co oznacza, że sprzęt szpitalny, który jest niezbędny do przeprowadzania operacji chirurgicznych, działa tylko dzięki własnym generatorom. Dostęp do paliwa do generatorów jest również mocno ograniczony.
Tymczasem potrzeby są ogromne: tylko w ciągu 48 godzin na przełomie tego i poprzedniego tygodnia zespoły medyczne i chirurgiczne z Lekarzy bez Granic i Ministerstwa Zdrowia leczyły w tym szpitalu 150 rannych. Skalę potrzeb pokazują też dane z drugiego szpitala w Chartumie, Bashair Teaching, w którym Lekarze bez Granic wraz z lokalnymi wolontariuszami i personelem medycznym wykonali 425 operacji w ciągu 45 dni. Wśród 418 pacjentów było aż 45 dzieci poniżej 15 roku życia.
– Leczyliśmy wielu pacjentów z ranami postrzałowymi i kłutymi, byli w krytycznym stanie i nie przeżyliby bez pomocy chirurgicznej – mówi dr Shahzid Majeed, chirurg Lekarzy bez Granic. – Przeprowadzanie operacji w tych surowych warunkach jest bardzo trudne. Ponieważ mamy doświadczenie w pracy w takich warunkach i leczeniu pacjentów ze skomplikowanymi urazami, zdołaliśmy zapewnić dobrą opiekę chirurgiczną, niektórzy pacjenci zostali już nawet wypisani.
– To głęboko chaotyczna i brutalna sytuacja, której niemal nie da się z niczym porównać. Nie mogę sobie przypomnieć żadnego czasu w ostatnich latach, kiedy Lekarze bez Granic leczyli podobną liczbę urazów lub wykonali tyle operacji, ile przeprowadziliśmy w Chartumie – mówi koordynator reagowania natychmiastowego Lekarzy bez Granic, Raphael Veicht.
Masowe zabójstwa, wysiedlenia, grabieże w Al-Dżunajnie zwiększają liczbę uchodźców
Szacuje się, że do Czadu od początku konfliktu w Sudanie uciekło ponad 150 tys. osób. W Czadzie sytuacja uchodźców jest również bardzo trudna, ludzie potrzebują jedzenia, czystej wody i lekarstw. Uchodźcy przybywają w czasie, gdy malaria i niedożywienie osiągają niezwykle wysoki poziom w regionie wraz z nadejściem pory deszczowej.
Mimo doniesień o ostrzeliwaniu i zabijaniu ludzi próbujących opuścić miasto Al-Dżunajna, stolicę Zachodniego Darfuru, tysiące ludzi podejmuje ryzyko ucieczki przed przemocą. W oddalonym o 35 kilometrów czadzkim mieście Adré schroniło się już ponad 15 tys. uchodźców. W tamtejszym szpitalu zespoły Lekarzy bez Granic w ciągu zaledwie czterech dni leczyły ponad 900 rannych. Pacjenci opowiadają o masowych zabójstwach, wysiedleniach, grabieżach, kobietach uciekających samotnie z dziećmi i ciałach na ulicach Al-Dżunajny.
Utrudnienia w niesieniu pomocy: siedem wtargnięć do obiektów w ciągu miesiąca
Praca organizacji medycznych i humanitarnych jest utrudniana przez ataki na infrastrukturę medyczną. Tylko w ciągu pierwszego miesiąca walk doszło do siedmiu takich wtargnięć na obiekty prowadzone przez Lekarzy bez Granic, w tym splądrowania i okupowania budynków, kradzieży materiałów medycznych, paliwa i pojazdów.
– Doświadczamy naruszenia zasad humanitarnych oraz kurczenia się przestrzeni do pracy dla pracowników humanitarnych na skalę, jaką rzadko widziałem – mówi Jean-Nicolas Armstrong Dangelser, koordynator działania natychmiastowego Lekarzy bez Granic w Sudanie. – Podczas plądrowania jednego z naszych magazynów medycznych w Chartumie lodówki zostały odłączone od zasilania, a leki wyjęte. Łańcuch chłodniczy został przerwany, przez co leki zostały zepsute i nie mogą być użyte do leczenia.
Zbiórka na pomoc dla Sudanu
W odpowiedzi na ogromne potrzeby uchodźców oraz osób wciąż pozostających w Sudanie, Lekarze bez Granic otwierają zbiórkę środków na Pomagam.pl.
– Apelujemy o włączenie się w pomoc ludziom dotkniętym ekstremalną przemocą w Sudanie. Cywile muszą być chronieni, niezależnie od pochodzenia, koloru skóry czy wyznania – mówi Draginja Nadażdin, dyrektorka Lekarzy bez Granic w Polsce. – Każda kwota ma znaczenie.
Przykładowo, za 5730 złotych Lekarze bez Granic mogą zakupić zestaw narzędzi chirurgicznych, za 750 złotych – nosze ratunkowe, a za 100 złotych – 130 dawek antybiotyku.
Link do zbiórki: Przemoc w Sudanie – LEKARZE BEZ GRANIC | Pomagam.pl.
Relacje naocznych świadków
Nour, 25-latek, który uciekł z Al-Dżunajny w Sudanie do Adré w Czadzie
[W Al-Dżunajnie w Sudanie] nie mieliśmy czystej wody do picia, ponieważ uzbrojone grupy spaliły wszystkie miejsca pozyskiwania wody, zaatakowały główny rynek i splądrowały sklepy, a następnie spaliły rynek. Kiedy ludzie próbowali zdobyć czystą wodę, strzelali do nich snajperzy. Pickupy i motocykle przyjechały do dzielnic w pełni uzbrojone w karabiny maszynowe. Zabijali każdego, kogo zobaczyli, plądrowali domy, palili okolicę.
W środę wieczorem, 14 czerwca, gubernator Darfuru Zachodniego został zabity. To był moment, w którym zrozumieliśmy, że sytuacja będzie się tylko pogarszać i podjęliśmy wspólną decyzję o opuszczeniu Al-Dżunajny. Większość uciekała pieszo, kierując się na północny wschód od Al-Dżunajny, ale wielu ludzi zginęło na tej trasie. Nie umiem powiedzieć ilu, ale widziałem wielu martwych i rannych ludzi leżących na ziemi. Jedynym rozwiązaniem było udanie się na zachód, więc ludzie zaczęli iść do Adré w Czadzie. Podróż była pełna niebezpieczeństw, ponieważ byliśmy odsłonięci i narażeni na ataki. W czwartek o 11 rano, gdy szedłem w pobliżu miasta Shukri, uzbrojony mężczyzna postrzelił mnie w twarz. Dzięki Bogu przeżyłem i jestem leczony w szpitalu w Adré.
Salima, 27-letnia uchodźczyni z Al-Dżunajny w Sudanie
Kiedy szłam ulicą w pobliżu mojego domu, uzbrojony mężczyzna postrzelił mnie w nogę bez powodu, tylko dlatego, że jesteśmy Masalitami. Stało się to dwa dni temu, w środę 14 czerwca 2023 r., Ale wczoraj pomocny człowiek przewiózł mnie i moje dzieci swoim pickupem do Adré w Czadzie.
Nie chcę wracać do domu, dzieje się tam rzeczy nie do pomyślenia. Mężczyźni i chłopcy są zabijani. Uzbrojeni mężczyźni czasem pozwalają kobietom uciec, a czasem nie.
Hussein Ahmad Mohamed, kierownik oddziału ratunkowego w szpitalu w Adré
Pięcioletni Muhammad i jego siostra, sześciomiesięczne dziecko, dotarli samodzielnie do szpitala w Adré po tym, jak ich mama została zabita w ich domu w Al-Dżunajnie. Pięcioletni chłopiec niósł siostrę i szedł za ludźmi uciekającymi z miasta, aż dotarł do szpitala. Teraz dzieci są w szpitalu. Zapewniamy im wszystko, czego potrzebują w zakresie opieki medycznej, a także żywności i wsparcia potrzebnego dzieciom.
Inne małe dziecko również przybyło do szpitala całkowicie zagubione, ponieważ zostało oddzielone od matki i ojca w tym chaosie. Udało mu się dotrzeć do bezpiecznego miejsca tylko dlatego, że podążał za innymi uciekającymi ludźmi.
Źródło: Fundacja "Lekarze bez Granic"