Wszystko zaczyna się od pomysłu, przekonania, że musi się udać i tej siły oraz konsekwencji, które pozwalają przekazać entuzjazm innym.
To wszystko udało się Łukaszowi Osajdzie z Fundacji Imienia Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ w Koninie – pomysłodawcy Rowerowej Odbudowy. Organizacja rajdu to wspólne działania PODAJ DALEJ oraz konińskiego oddziału PTTK.
Łukasz jest odpowiedzialny za promocję w Fundacji, ponadto chętnie i z ogromnym zapałem włącza się w różne działania związane z wolontariatem oraz potrzebą wsparcia. Prośba o pomoc dla pani Magdy Pospieszyńskiej i szerzenie idei wolontariatu – to główne cele rajdu. Rajdowcy z wielką życzliwością byli przyjmowani przez wszystkie Centra Wolontariatu w Wielkopolsce. Rowerzyści gościli w Pleszewie; Odolanowie; Lesznie; Kościanie; Śremie; Poznaniu; Czarnkowie; Pile oraz Wrześni.
Kim jest niezwykła pani Magda – kobieta skała, jak o niej mówimy? Pani Magda Pospieszyńska jest osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym. Choruje na cukrzycę i zespół Cushinga. Ma również niedowład prawej ręki. Mimo niepełnosprawności razem ze swoim wujem prowadzi duże gospodarstwo rolne. Jest osobą bardzo skromną, optymistyczną oraz wdzięczną za każdy przejaw otwartości. Podczas powodzi w 2010 roku został zniszczony jej dom, dodatkowe zniszczenia przyniosła wichura w 2011 roku. Trudne warunki, w których teraz mieszka pani Magda, siła, z jaką sobie radzi w tej sytuacji, wyzwala w ludziach chęć pomocy i ta pomoc sukcesywnie napływa na jej konto na stronie sie pomaga.pl/cieplydom. Wiele przez te ponad trzy lata udało się zmienić – wiemy, że pani Magda zamieszka w końcu tej zimy w ciepłym domu.
Rowerowa Odbudowa wyruszyła z Konina 21 lipca 2013 rano. Krótkie pożegnanie w fundacji i wszyscy cykliści pełni energii rozpoczęli rajd. Zaplanowanie trasy oraz aktywne wsparcie na trasie to zasługa współpracy z PTTK Konin. Rajd ubezpieczał Damian Młodzieniak, jako przedstawiciel OSP Gosławice i wolontariusz PODAJ DALEJ, który jechał w samochodzie technicznym.
Nie wszyscy mogli przejechać całość trasy, ale za to z zapałem pokonywali chociaż kilka etapów. Ten pierwszy do Pleszewa liczył 75 kilometrów i przejechanie tego odcinka było dla Iwony pobiciem życiowego rekordu. Również pokonanie drogi powrotnej z Pleszewa przez Artura i Leszka w niecałe trzy godziny było wyczynem. Przed cyklistami prawie 750 km i 9 dni w trasie. Wszyscy w bardzo dobrych nastrojach przejechali pierwszy z odcinków. Byli w kontakcie z panią Magdą, która życzyła powodzenia i trzymała kciuki podczas całej trasy.
W Pleszewie pierwsze z niezwykle miłych i owocnych spotkań. Rozmowy o ideach rajdu, o pracy na rzecz potrzebujących, wymiana doświadczeń. Po spotkaniu, wieczorem omawiane są plany na następny etap. Drugi dzień rajdu to 45 kilometrów do Odolanowa. Rajdowcy ponownie są przyjmowani z wielką życzliwością, rozmawiają o sytuacji pani Magdy, mówią o wolontariacie, przekazują informacje mediom.
Rowerzyści na trasie byli w ciągłym kontakcie z wszystkimi centrami, które zamierzali odwiedzić. Oczekiwano ich tam niecierpliwie! Wszyscy popierali akcję i życzyli powodzenia. Kibicowali i gratulowali inicjatywy.
Z Odolanowa do Leszna i następne 125 kilometrów – najdłuższy jak dotąd odcinek. Bardzo ciepłe przyjcie przez wolontariuszy Fundacji ODZEW. Nocleg w Boszkowie i kolejne, bardzo miłe spotkanie. Koloniści, młodzi kandydaci na wolontariuszy odpoczywający w Boszkowie chętnie słuchali o tym, z jakimi ideami jedzie rajd. Niestety, na tym etapie jeden z cyklistów– Wacław, doznał kontuzji, która nie pozwoliła mu na dalszą jazdę. Od następnego etapu na rowerze jechało już tylko dwoje cyklistów.
W następnym dniu rowerzyści dotarli do Kościana i Śremu na kolejne ze wspaniałych spotkań. Ten etap było o tyle niezwykły, że do Kościana wyjechała po nich grupa ŻWAWYCH DZIADKÓW. Rajdowcy ruszyli z nimi do ich rodzinnego miasta. Wielu konińskich cyklistów i ŻWAWI DZIADKOWIE ZE ŚREMU są przykładem na to, że pasja nie ma wieku i zawsze jest na nią dobry czas.
Ze Śremskiego Centrum Wolontariatu cykliści wyruszyli do Poznania, gdzie czekano na nich w CENTRUM BUKOWSKA. Po drodze, w Puszczykowie do grupy dołączają dwie osoby z poznańskiej sekcji rowerowej PTTK SIGMA. Na Bukowskiej jak zawsze miłe spotkanie, Władek musiał wracać, ale pojawił się ponowne Leszek, który jechał już do końca. Podczas tego odcinka minął półmetek rajdu.
W dzień wyjazdu z Poznania, po kilku dniach upału, od rana padała orzeźwiająca mżawka. Do Czarnkowa rowerzyści dotarli razem z miejscową Rowerową Sekcją Turystyczną. Już w czasie powitania na rynku w Czarnkowie rajdowcy opowiedzieli o ideach rajdu. Ponownie wielka gościna, a następnego dnia wyjazd do Piły.
Cykliści z Czarnkowa przekazali rajdowców Bractwu Rowerowemu. Po wspaniałym przywitaniu rozmowach i wywiadach w centrum miasta rowerzyści z Konina dzięki zaproszeniu cyklistów z Piły wyruszyli na dodatkowy rajd, gdzie również mówili o marzeniach pani Magdy o bezpiecznym i ciepłym domu oraz zachęcali do wolontariatu.
Z Piły do Wrześni rajd miał wystartować o godzinie 6.00. Niestety, wyjazd z powodu burzy opóźnił się o 1,5 godziny. W przedostatnim dniu rajdu cykliści odwiedzili również Chodzież, w której spotkali się z panią Honoratą ze Stowarzyszenia Bioderko oraz z wiceburmistrzem miasta. W dalszej drodze, za Wągrowcem rowerzystów dogoniła kolejna burza. Zmoknięci, prawie godzinę czekali na przystanku autobusowym, aż przestanie padać. Po przejechaniu 174 kilometrów o godzinie 21:30 (a przyjazd planowany był na 17:00) dotarli do Wrześni. Następnego dnia na poranne spotkanie z wrzesińskimi wolontariuszami i dziennikarzami dotarła liczna grupa przyjaciół z Konina. Na ostatnim etapie cykliści dołączali się jeszcze w Słupcy i przed samym Koninem. W okolicach Wrześni rajdowcom pomagała Grupa Turystyki Rowerowej Wrześnianie.
Po przejechaniu około 70 km ostatniego etapu rajdowcy bezpiecznie dotarli do Centrum Południowa w Koninie– siedziby Fundacji PODAJ DALJE. Tutaj czekały na nich rodziny i przyjaciele, razem z bohaterką rajdu– panią Magdą. Na mecie rowerzyści mieli bardzo dużo miłych niespodzianek. Radość z ponownego spotkania i szczęśliwego zakończenia rajdu była ogromna. Przyszedł czas na rozmowy, dzielenie się swoimi przeżyciami. Rajdowcy byli bardzo zadowoleni, że mogli realnie pomóc pani Magdzie i promować wolontariat.
Relacje kilku uczestników rajdu:
Miałam szansę wziąć udział w wielkiej sprawie, jaką była wyprawa, chciałam przejechać cały rajd, ale nie mogłam ze względu na obowiązki w pracy. Ponadto obawiałam się, że sobie nie poradzę z takim wysiłkiem fizycznym. Okazało się, że przejechałam pierwszy odcinek i wtedy nabrałam wielkiej ochoty na więcej.
Nigdy wcześniej nie przejechałam dziennie więcej niż 50 kilometrów! Obawiałam się początkowo, że nie podołam. Łukasz, Artur i pozostali cykliści mieli za sobą wiele treningów, ale moje obawy okazały się niepotrzebne – wszyscy mnie wspierali. Również Artur, który na co dzień intensywnie trenuje – jest maratończykiem z wieloma sukcesami, wspaniale odnalazł się w tej nietypowej dla niego sytuacji, to świetny kumpel. Fantastycznie, że mógł z nami pojechać. Dlatego nie mogło mnie nie być na ostatnim etapie – kilkuosobową grupą pojechaliśmy do Wrześni na spotkanie naszych cyklistów i razem z nimi (w asyście naszych wspaniałych strażaków z OSP Gosławice i grupy dziennikarzy) zostaliśmy powitani w Fundacji. Rowerowa Odbudowa zatoczyła (prawie) koło. Tu czekali już na nas wolontariusze fundacji i dziennikarze konińskich mediów.
Bardzo się cieszę, że nasi przyjaciele z Lokalnych Centrów Wolontariatu w Wielkopolsce z takim entuzjazmem podeszli do organizowania pomocy Łukaszowi i pozostałym cyklistom. Jestem pewna, że rajd przyniesie wymierne dla pani Magdy efekty i wpłynie na przybliżenie idei wolontariatu. Oczywiście śledzę teraz stronę pani Magdy na siepoemaga.pl i czekam na lawinę wpłat.
Chętnie przyłączyłem się do rajdu, początkowo planowałem przejazd całej trasy, ale ostatecznie wystartowałem w dwóch etapach – z Konina do Pleszewa (powrót również na handbike’u) oraz końcowy etap z Wrześni do Konina. Teraz priorytetem są Mistrzostwa Polski – już we wrześniu, nie mogłem pozwolić sobie na 9-dniową przerwę w intensywnych treningach. Cieszę się jednak, że mogłem wziąć udział w tak ważnej i ciekawej akcji. A na każdym etapie trzymałem za nich kciuki.
Trasa spędzona w znakomitym towarzystwie i spokojnie – bez żadnych złych niespodzianek. Poznałem dużo świetnych i pomocnych ludzi, którzy z chęcią ofiarowali pomoc. Rozczarowałem się tylko co do kierowców samochodów na drodze, ponieważ kilka razy stworzyli problem swą nieumiejętnością kierowania. Dużym wyzwaniem była dla mnie trasa, w której samodzielnie musiałem sobie poradzić, ponieważ jestem świeżo upieczonym kierowcą. Poradziłem sobie bez najmniejszych problemów. Zwiedziłem dużo ciekawych miejsc i zyskałem przyjaciół w każdym odwiedzonym mieście. Więcej dowiedziałem się na temat wolontariatu i pojawiły się pomysły dotyczące naszych działań. Chciałbym, aby corocznie można było robić taki charytatywny rajd. Jestem bardzo zadowolony. Jak wspomniał Władysław Wojtulewicz, cykliści chętnie angażują się w takie akcje, ale jak zaznaczył, siłą napędową tego rajdu był Łukasz. Jeżeli trzeba komuś pomóc, to znajdują się zawsze na pierwszej linii. Mamy szczytny cel i musimy go zrealizować – z taką deklaracją i nastawieniem można śmiało wyruszyć w każdą trasę!
Cieszę się, że wszyscy bezpiecznie wróciliśmy do domu i po drodze mogliśmy mówić o nowym domu dla pani Magdy oraz zachęcać do działania w wolontariacie. Dzięki Rowerowej Odbudowie na konto zbiórki wpłynęło dodatkowe 614 zł. Idee rajdu wciąż żyją. Wierzę, że pomoc będzie nadal docierać do pani Magdy.
Z Łukaszem Osajdą oraz kilkoma towarzyszącymi mu cyklistami rozmawiała Anna Klechniowska
Dziękujemy wszystkim za pomoc w przygotowaniach Rowerowej Odbudowy oraz za pomoc Darczyńców dla pani Magdy. Osoby, które są w stanie wesprzeć zbiórkę na odbudowę domu Pani Magdy mogą dokonywać wpłat na stroniewww.siepomaga.pl/cieplydom. Zbiórkę można również promować poprzez polubienie stronyhttps://www.facebook.com/cieplydomdlapowodzianki
Sponsorzy Rowerowej Odbudowy: Grupa Aptek Prima, Instytut Technologii Sp. z o. o., Leon Studio, Andre Abrasive Articles.