Poszukując źródeł kapitału dla podmiotów ekonomii społecznej, coraz częściej wskazuje się na rolę banków spółdzielczych. Czy ich spółdzielczy charakter rzeczywiście czyni je naturalnym partnerem dla przedsiębiorstw społecznych? I czy jest dla nich miejsce w Pakcie na rzecz Ekonomii Społecznej?
Wszystko na temat Paktu na rzecz ekonomii społecznej >
Społeczni przedsiębiorcy mogą liczyć na pomoc doradców, którzy przeanalizują kondycję finansową przedsiębiorstwa i przygotują rozwiązania skrojone według jego potrzeb. Są też atrakcyjnie oprocentowane rachunki depozytowe, pożyczki i inne instrumenty finansowe, które dostarczają niezbędny na rozwój kapitał. Bank zapewnia ponadto wiedzę ekspercką i własne kontakty biznesowe.
Blisko klienta
Bliskie relacje ze społecznością lokalną, zdaniem wielu, zdają się predestynować bankowość spółdzielczą do współpracy z sektorem ekonomii społecznej. W odróżnieniu od banków komercyjnych, dla których przedsiębiorcy społeczni są jeszcze nierozpoznaną i niezbyt dużą grupą klientów, których umieszcza się w segmencie największego ryzyka, co decyduje o wysokim oprocentowaniu kredytu lub całkowitej odmowie jego przyznania, banki spółdzielcze nieco inaczej patrzą na biznes społeczny.
Spółdzielczość pod specjalnym nadzorem
Co zatem stoi na przeszkodzie we współpracy przedsiębiorstw społecznych z bankami? Przepisy prawa bankowego, bo też często zapomina się, że banki spółdzielcze, jako instytucje finansowe podlegają im w takim samym stopniu jak i prawu spółdzielczemu.
– Jeżeli mówimy o analizie ryzyka finansowego, to obowiązują nas dokładnie takie samy procedury jak banki komercyjne. Komisja Nadzoru Finansowego patrzy nam na ręce, a ona jest szczególnie wyczulona na kwestie zabezpieczeń kredytów. Także teza o pozafinansowej, społecznej wartości funkcjonowania podmiotów ekonomii społecznej raczej tutaj nie przemawia – przekonuje Gola. Ocena zdolności kredytowej i ryzyka rządzi się swoimi zasadami. Nie ma mowy o taryfie ulgowej.
Dla banków spółdzielczych podstawową sprawą jest obecnie asekuracja przed ryzykiem. – Nie należy spodziewać się, że banki komercyjne, spółdzielcze czy nawet SKOKi będą kredytować ryzykowne przedsięwzięcia, chociaż wiele z nich na pewno by chciało – ostrzega Gola.
Myśleć rynkowo
Polskim bankom spółdzielczym zarzuca się, że oprócz obostrzeń finansowych, nie chcą dostrzegać przedsiębiorczości społecznej, bo skupione są na pogoni za bankami komercyjnymi. Tym samym odchodzą od idei spółdzielczości. Bankowcy podkreślają jednak, że tego wymaga od nich współczesny rynek. Konkurencja ze strony banków komercyjnych jest tak ogromna, że banki spółdzielcze muszą nieustannie pracować, aby na tym rynku przetrwać.
– Można to zresztą porównać do sytuacji przedsiębiorstw społecznych. Jeżeli chcą one być konkurencyjne na rynku i atrakcyjne dla klientów, muszą się profesjonalizować i myśleć ekonomicznie. Z bankowością spółdzielczą jest dokładnie tak samo – mówi Gola.
Ponadto wśród przedsiębiorców społecznych pokutuje mit, że statutowym celem banków spółdzielczych jest wspieranie lokalnych inicjatyw. Tymczasem przeglądając statuty banków nie trudno zauważyć, że takich zapisów wcale tam nie ma. Celem jest, najogólniej ujmując, świadczenie usług finansowych dla lokalnych przedsiębiorców. Nie ma mowy o społecznych działaniach, czy finansowaniu ryzykownych przedsięwzięć, jakkolwiek szlachetne by nie były.
Potrzeba dobrych praktyk
– Wystarczy kilka takich podmiotów, które odniosły sukces w danym środowisku lokalnym. Czasem wystarczy nawet jeden taki klient, a zapewniam, że będzie się nam opłacało stworzyć osobną ofertę dla przedsiębiorstw społecznych – przekonuje Gola.
Co ciekawe, przedsiębiorstwa społeczne rzadko dają się poznać bankom spółdzielczym. Marian Gola, zapytany czy często zdarza mu się analizować wnioski od takich przedsiębiorstw, odpowiada: – W ogóle. Spółdzielnie socjalne nie zgłaszają się wcale. Inne podmioty też nie. Zdarzają się wnioski od fundacji. Zresztą to lokalnie działające podmioty, które znamy i kredytujemy do lat. Nie mają problemów ze spłatami – zauważa Gola.
Kto poręczy kredyt?
Mimo licznych przeszkód przedstawiciele banków spółdzielczych przekonują, że jest w nich duża wola i chęć współpracy z podmiotami ekonomii społecznej. Prezes Różyński przekonuje, że banki widzą swoją rolę w kształtowaniu otoczenia finansowego dla tych podmiotów i dodaje: – Należy pamiętać, że przy udzielaniu kredytu, oprócz zdolności kredytowej niezbędne jest zabezpieczenie adekwatne do ponoszonego ryzyka.
To może być obecnie największym problemem przy współpracy banków spółdzielczych z przedsiębiorstwami społecznymi, zwłaszcza że Komisja Nadzoru Finansowego wymaga, aby zabezpieczenie było większe od wartości samego kredytu. Tego warunku większość przedsiębiorców społecznych nie jest w stanie spełnić, gdyż zazwyczaj nie posiadają oni odpowiednio dużego majątku. W szczególnie trudnej sytuacji są młode przedsiębiorstwa, dopiero rozpoczynające działalność. Pozyskanie kapitału na rozwój wydaje się w tym przypadku wręcz niemożliwe.
Bankowcy wskazują jednak, że to, co skłoniłoby banki spółdzielcze do zainteresowania się kredytowaniem przedsiębiorstw społecznych, to system poręczeń. – Bardzo przydałby się jakiś zewnętrzny instrument zabezpieczający, najlepiej fundusz poręczeniowy. Kto mógłby go prowadzić? Może mógłby to być fundusz państwowy? – zastanawia się Gola.
Wtóruje mu prezes Różyński: – Stworzenie na przykład narodowego funduszu poręczeniowego pomogłoby bankom spółdzielczym w kredytowaniu przedsiębiorstw społecznych – zauważa. Jego zdaniem każda inicjatywa związana ze stworzeniem zewnętrznych instrumentów zabezpieczeń kredytów jest pozytywna i powinna wzmocnić szczególną rolę polskich banków spółdzielczych w finansowaniu podmiotów ekonomii społecznej.
Pobierz
-
201110201800310790
691380_201110201800310790 ・38.72 kB
-
201112061747200727
708693_201112061747200727 ・38.72 kB
-
201202031740280239
740992_201202031740280239 ・38.72 kB
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl