Mieszkańcy trzech dzielnic mają głos w sprawie finansów. Rusza obywatelski eksperyment, który pokaże, czy w Krakowie idea budżetu partycypacyjnego ma szansę na stałe wdrożenie.
Zaczęło się od inspiracji. Stowarzyszenie Pracownia Obywatelska i Fundacja Biuro Inicjatyw Społecznych, które w krakowskim środowisku NGO-sów zajmują się m.in. edukacją obywatelską, śledziły projekt zaprzyjaźnionej organizacji z Łodzi. Stowarzyszenie Opus wystartowało bowiem z inicjatywą „Głos Łodzian się liczy”, dzięki której w jednostkach pomocniczych uruchomiono mechanizm budżetu partycypacyjnego. Organizacje z Krakowa zobaczyły w tym przedsięwzięciu wiele mocnych stron, np. procesowe podejście do konsultacji, szersze spojrzenie na potrzeby łodzian, zidentyfikowanie problemów i zaproponowanie rozwiązań w formie projektów przez samych mieszkańców. Ideę tę postanowiły przenieść na krakowski grunt. Jest coraz więcej miast, które decyduje się na wprowadzenie mechanizmu budżetu partycypacyjnego na poziomie miasta, to np. Sopot, Poznań, Dąbrowa Górnicza, Tarnów.
– Budżet partycypacyjny jest potrzebny w każdym mieście, którego władze poważnie traktują głos obywateli i liczą się z ich zdaniem, nie tylko w okresie przedwyborczym. W Krakowie stosowanie takich rozwiązań wydaje się tym bardziej naturalne, iż wizja sformułowana w strategii rozwoju miasta – "Kraków miastem obywatelskim", wyraźnie wskazuje na potrzebę wprowadzania partnerskiego zarządzania miastem – mówi Agnieszka Dziewitek z Pracowni Obywatelskiej.
„Dzielnice się liczą!”
Pod takim hasłem wystartował więc pilotażowy projekt w trzech krakowskich dzielnicach: Bronowicach, Prądniku Białym i Zwierzyńcu. Jego założeniem nie jest jednak, aby mieszkańcy zaczęli za radnych dysponować budżetem dzielnicy. – Chodzi o wydzieloną część środków dzielnicy na rok 2014, o których mogą zdecydować mieszkańcy, bo to oni są ekspertami od tego, co im jest potrzebne – tłumaczy Anna Pasieka z Fundacji BIS. Podczas cyklu konsultacji mieszkańcy będą się dzielić swoimi pomysłami, a następnie opracowywać własne projekty. We wrześniu odbędzie się głosowanie – to mieszkańcy określą, na co przeznaczyć środki. Na realizację projektów przeznaczono w Bronowicach – 75 tys. zł, a w dzielnicach: Zwierzyniec i Prądnik po 100 tys. zł.
Narzekają, ale są bierni?
– Aby działania powodujące wzrost uczestnictwa obywateli w życiu publicznym były skuteczne i efektywne, konieczne jest uruchomienie takiego procesu, w którym mieszkańcy są nie tylko adresatem, ale też współtwórcą proponowanych rozwiązań. Zmiany postaw wymagają czasu. Zapraszamy do opracowywania projektów, które uwzględniają różne potrzeby współmieszkańców np. na osiedlu – mówi Anna Pasieka.
Projekty muszą mieć poparcie przynajmniej 10 osób, a później zostaną poddane głosowaniu mieszkańców. Wygra ten lub te, które są ważne z punktu widzenia największej liczby mieszkańców.
– W środowisku krakowskich dzielnic mamy do czynienia z realiami odbiegającymi od sytuacji modelowej. Duża część przedstawicieli rad dzielnic nie widzi potrzeby włączania obywateli w procesy decyzyjne, zaś ci, którzy taką potrzebę widzą, nie zawsze wiedzą, w jaki sposób mogliby ją zrealizować – zaznacza Anna Pasieka.
– W 2011 r. w krakowskich dzielnicach wyniosła ona 12,7 procent – wylicza Anna Pasieka. – Widoczny jest też brak zainteresowania konsultacjami społecznymi, które nie mając charakteru wiążącego, często bywają pozorne, bo np. organizowane są w sytuacji, kiedy decyzje zostały już podjęte.
Projekt ma więc charakter także edukacyjny. Radni dzielnicy będą bowiem opowiadać podczas spotkań o swojej pracy, o ograniczeniach i barierach, na jakie napotykają. Mieszkańcy poznają bliżej różne procedury i będą mogli zrozumieć, w jakich realiach pracują przedstawiciele dzielnic.
– Świadomość tych zagadnień jest obecnie dosyć niska. Jak wynika z przeprowadzonych przez nas badań ankietowych tylko ok. 20 procent mieszkańców zna kompetencje rad dzielnic, wie z jakimi problemami zgłosić się do radnego, potrafi zidentyfikować go z imienia i nazwiska. Jednocześnie 66 procent respondentów chciałoby mieć większy wpływ na decydowanie o środkach z budżetu dzielnicy. Na ile deklaracje te przełożą się na realne zaangażowanie w przygotowywanie projektów, pokaże frekwencja w konsultacjach, które właśnie rozpoczynamy – mówi Agnieszka Dziewitek. Jej zdaniem najgroźniejszym ryzykiem całego przedsięwzięcia jest odrzucenie przez radnych w ostatecznym głosowaniu projektów zgłoszonych przez mieszkańców, gdyż podważyłoby to cały sens i ideę angażowania się w takie inicjatywy.
Czekają na pomysły
Jak tłumaczy Bogdan Smok, przewodniczący Dzielnicy VI, mieszkańcy mogą realizować zarówno „twarde”, jak i „miękkie” projekty. A więc obok pomysłu na budowę ogródka jordanowskiego czy zmianę organizacji ruchu mogą się pojawić pomysły np. zorganizowania koncertu czy festynu. – Będziemy pomagać przy opracowywaniu kosztorysów i ocenie projektów pod kątem przepisów, czyli na ile będzie możliwa ich realizacja – zapewnia przewodniczący.
Jakub Kosek, przewodniczący Dzielnicy IV, podkreśla, że jest otwarty na sugestie mieszkańców. – Jestem pewien, że ten eksperyment spotka się z dużym zainteresowaniem – mówi Jakub Kosek. Szczęsny Filipiak, przewodniczący Dzielnicy VII, dodaje, że w projekcie widzi szansę na powrót do idei społeczeństwa obywatelskiego, która w ostatnich latach się zatraca. – To pomoże rozbudzić kreatywność i potrzebę działania – twierdzi Szczęsny Filipiak. – Mieszkańcy będą się dobierać w zespoły według problematyki, którą chcieliby się zająć. Najpierw więc będą zastanawiać się nad potrzebami dzielnicy, później wysuwać konkretne propozycje rozwiązań, a na końcu tworzyć własne wnioski projektowe.
Projekt „Dzielnice się liczą” jest finansowany ze środków Fundacji im. Stefana Batorego. Partnerem strategicznym projektu został Urząd Miasta Krakowa. Do udziału w Radzie Programowej zaproszono przedstawicieli magistratu, radnych miejskich i radnych dzielnicowych, przedstawicieli krakowskich organizacji pozarządowych i środowiska naukowego, aby wspólnie zastanowić się nad możliwością wprowadzenia w przyszłości budżetu partycypacyjnego na poziomie miasta.
– Już teraz podkreślamy, mechanizm budżetu partycypacyjnego ma sens, jeśli myśli się o nim jako o procesie i w związku z tym warto zakładać jego kontynuację – tłumaczy Anna Pasieka.
Autorka jest dziennikarką Dziennika Polskiego
Źródło: inf. własna (ngo.pl)