Krajowy Program Rozwoju Ekonomii Społecznej – co jeszcze można poprawić
Nowa rola Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej, zmiana celu głównego, szersze rozumienie ekonomii społecznej – to główne zmiany w projekcie Krajowego Programu Rozwoju Ekonomii Społecznej. Dyskutowaliśmy o nim 4 lutego na seminarium zorganizowanym przez Instytut Spraw Publicznych w imieniu Stałej Konferencji Ekonomii Społecznej.
Po co nam KPRES?
– Trzeba było zmierzyć się w nim z często padającym podczas konsultacji pytaniem: „po co nam taki program?” – zaczął Miżejewski. – To było pewne nieporozumienie. Niektórzy myśleli, że to samo środowisko podmiotów ekonomii społecznej buduje swój program, a jest to element całego systemu programowania publicznego w Polsce. Tworzenie polityk publicznych jest domeną państwa. Państwo traktujemy jednak nie tylko jak rząd czy administrację publiczną, ale różne podmioty działające w społeczeństwie. Także ten program pomimo, że jest programem polityki publicznej, zawiera wiele komponentów współuczestnictwa – tłumaczył Miżejewski.
Miżejewski wyjaśniał też, że KPRES przez wielu konsultujących został błędnie uznany za program operacyjny: – Trzeba odróżnić programy rozwoju, które służą operacjonalizacji strategii od programów operacyjnych, które opisują, jak wydawać fundusze na konkretne cele. W programie operacyjnym musi jednak już zawierać się pomysł, co my z pieniędzmi chcemy zrobić i jak je wpleść w zadania państwa. A państwo to coś więcej niż tylko fundusze europejskie – tłumaczył.
Nowy dokument - szerszy zakres podmiotów
Najważniejszą zmianą nowego dokumentu była zmiana celu głównego. Stawia on obecnie na równomierny rozwój całej ekonomii społecznej. Miżejewski podkreślał, żeby nie mówić już o przedsiębiorstwach społecznych, ale o znacznie szerszej kategorii podmiotów ekonomii społecznej, które mają stać się ważnym elementem aktywizacji osób w trudnej sytuacji oraz dostarczycielem usług użyteczności społecznej działającym w społeczności lokalnej.
Nie brak wśród nich podziałów, jak chociażby ten między sektorem obywatelskim, a sektorem ekonomii społecznej. Różnica dotyczy trwałego zatrudnienia oraz realizowania usług różnego rodzaju. Organizacja pozarządowa nie musi wcale takich celów sobie stawiać. W ekonomii społecznej ważne jest po prostu prowadzenie pewnej działalności o charakterze ekonomicznym, chociaż nie musi to być działalność gospodarcza.
Zatem w grupie podmiotów, które mogą stać się przedsiębiorstwami społecznymi znajdują się: podmioty o charakterze integracyjnym (CIS, KIS, WTZ), podmioty działające w sferze pożytku publicznego (w tym prowadzące działalność gospodarczą), sektor spółdzielczy, klasyczne przedsiębiorstwa, nieformalne grupy i usługi wzajemne. Ta ostatnia forma działalności stała się przedmiotem dyskusji na ostatnich VI Ogólnopolskich Spotkaniach Ekonomii Społecznej.
Dlaczego twórcy KPRES zdecydowali się na tak szeroki katalog?
– Istotą tworzenia i rozwoju ekonomii społecznej jest aktywność ludzka. Bez uruchomienia potencjału i możliwości nie rozwinie się przedsiębiorczość społeczna i w ogóle organizacje obywatelskie. W programie musimy skupić się nie tylko na dawaniu dotacji, pożyczek przedsiębiorcom społecznym, bo skąd się ci przedsiębiorcy wezmą, jeżeli nie ma ludzi, którzy otarli się o działalność użyteczności publicznej? – pytał Cezary Miżejewski.
Trzy segmenty rozwoju
Miżejewski zwrócił uwagę, że powszechnie spółdzielniom socjalnym stawia się wyższe wymagania niż zwykłym przedsiębiorcom, co może wynikać z niezrozumienia istoty działalności gospodarczej:
– Krytycy często wskazują na fakt, iż wiele spółdzielni socjalnych nie przeżywa nawet dwóch lat. Tymczasem niczym nie różni się to od klasycznych przedsiębiorstw. Kluczem do sukcesu w tych sektorach jest po prostu umiejętne prowadzenie działalności gospodarczej, czyli wytwarzanie produktów i usług odpowiedniej jakości, wyprodukowanych w odpowiednim terminie – powiedział Miżejewski.
Lepsze wsparcie dla ekonomii społecznej
Cel główny został podzielony na cztery cele operacyjne. Pierwszy cel to „Odpowiedzialna wspólnota”. – To, co bardzo mocno eksponujemy to pokazanie, że interesuje nas ekonomia społeczna na społecznie odpowiedzialnym terytorium. Tu widzimy przyszłość rozwoju ekonomii społecznej. Żyjemy w bardzo konkretnej wspólnocie lokalnej. Wszyscy tworzymy wspólnotę samorządową.
Drugi cel to budowa przyjaznego otoczenia. Tu do obowiązkowych działań Miżejewski zaliczył m.in. uchwalenie ustawy o przedsiębiorstwie społecznym, zmiany do ustawy o spółdzielniach socjalnych i ustawy o rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych. Osobnym wyzwaniem jest dyskusja nad tym, jak starą ekonomię społeczną, chociażby spółdzielnie mieszkaniowe, uczniowskie czy inwalidów włączyć w nowy nurt.
– Jedną z najbardziej kluczowych kwestii jest w tym kontekście kwestia zamówień publicznych. Jeżeli nie wykorzystamy szansy, jaką jest nowa dyrektywa unijna, która pozwala na zamówienia zastrzeżone dla firm zatrudniających osoby niepełnosprawne lub zagrożone wykluczeniem społecznym i nie wykorzystamy preferencji dla usług społecznych użyteczności publicznej, to nie przełamiemy tego, co się nazywa syndromem ceny, czyli wybierania najtańszych kontrahentów w przetargach – mówił Miżejewski.
Obok aspektu prawnego równie ważny dla budowy przyjaznego otoczenia ma być profesjonalny i starannie zaprojektowany system wsparcia. Projekt nowego systemu powstał na podstawie wniosków z obecnego systemu.
– Mamy obecnie podział na elastyczne organizacje pozarządowe, które dają dotacje na spółdzielnie socjalne bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny i zbiurokratyzowaną administrację. Niestety widzimy, że porozdawano dotacje, bo taki był zapis w projekcie, a teraz mówimy – patrzcie, te spółdzielnie sobie nie dają rady – przekonywał Miżejewski.
Obecna koncepcja polega na tym, że wszystkie środki na dotacje będą szły do Powiatowych Urzędów Pracy. To w nich będzie określony limit na kilka miejsc pracy na założenie przedsiębiorstwa społecznego, finansowanych ze środków własnych – czyli Funduszu Pracy i PFRON. Jeżeli te środki zostanę wydane i powstanie przedsiębiorstwo, to wtedy dopiero PUP dostanie środki z EFS.
Ponadto PUPy będą przyjmować klientów, którzy chcą założyć spółdzielnię socjalną. Urząd będzie musiał odesłać takich ludzi do OWESu, którego obowiązkiem będzie przygotowanie grupy gotowej do założenia przedsiębiorstwa. Dotacja będzie przekazywana dopiero odpowiednio wyszkolonej grupie. Urząd będzie tym samym zlecał de facto organizacji prowadzącej OWES przygotowanie grupy inicjatywnej. OWESy będę za to w całości odpowiadać za powodzenie przedsięwzięć.
– PUPy nie mają obecnie kwalifikacji do oceniania czy projekt jest dobry, czy nie. Natomiast mają odpowiedzialność za pieniądze i muszą mieć pewność, że grupa jest należycie przygotowana. Jest jeszcze formuła szersza, w której PUP zleca całość zadania OWESowi, ale ma za sobą instytucję społeczną, która sprawdza czy przedsiębiorstwa społeczne przetrwały na rynku przez 12 miesięcy. Jeżeli nie, to PUP kończy współpracę z OWESem – tłumaczył Miżejewski.
Jakie OWESy będą wybierane do współpracy? – Po wielu dyskusjach i sporach w środowisku, w które mocno zaangażowała się chociażby Małopolska Szkoła Administracji Publicznej, Instytut Spraw Publicznych i wiele innych instytucji, budowaliśmy pomysł na akredytację i ten system opiera się na trzech segmentach: usługi animacji lokalnej, usługi rozwoju ekonomii społecznej i usługi wsparcia istniejących przedsiębiorstw społecznych. O tym, czy te segmenty realizować będzie jedna organizacja czy kilka, powinny decydować województwa w regionalnych programach rozwoju ekonomii społecznej.
Elementem wsparcia mają być również takie narzędzia jak bezzwrotne i zwrotne instrumenty finansowania. Bezzwrotne to dotacje na tworzenie nowych miejsc pracy w przedsiębiorstwach społecznych lub na działalność w sferze pożytku publicznego. W sprawie instrumentów zwrotnych najważniejszy projekt związany jest z utworzeniem Krajowego Funduszu Przedsiębiorczości Społecznej. Ten miałby w drodze konkursu wyłaniać pośredników finansowych dla każdego województwa. Ważne jest jednak utworzenie załącznika do programu, który dokładnie określi kryteria dostępu do tych pożyczek.
Ekonomia społeczna między politykami publicznymi a obywatelami
Trzecim celem operacyjnym jest trwałe włączenie ekonomii społecznej w polityki publiczne. – Zaproponowaliśmy, aby projektem zarządzał Krajowy Komitet Rozwoju Ekonomii Społecznej, składający się z przedstawicieli administracji publicznej i instytucji ekonomii społecznej. Jego rolą będzie kreowanie działań politycznych. Do tego potrzebuje on jednak zaplecza administracyjnego, bo bez sprawnych urzędników ten system funkcjonować po prostu nie będzie – mówił Miżejewski.
Czwartym celem jest ogólnie pojęta budowa kompetencji dla ekonomii społecznej, m.in. poprzez trwałe zakorzenienie tego rodzaju przedsiębiorczości w świadomości społecznej. – Bez nauczenia naszych dzieci – co to jest demokracja i jak się podejmuje w niej decyzje oraz czym jest organizacja pozarządowa – nie będzie istniała żadna ekonomia społeczna w Polsce. Bez tego pozostaniemy społeczeństwem czekającym tylko wciąż na dobrego rządzącego – przekonywał Miżejewski.
Za dużo definicji? Za dużo państwa?
– Zawsze mówiąc o ekonomii społecznej, trzeba sobie zadać pytanie czego ona potrzebuje. Ten program powinien odpowiadać na jej potrzeby. A przedsiębiorstwo to po prostu zasoby ludzkie i zasoby materialne. Zasoby ludzkie zostały objęte w tym programie w wielu perspektywach, ale żeby być to trzeba mieć przede wszystkim pomysł, inkubację i realizację – mówiła Wardzińska.
Jako przykład niepotrzebnej regulacji Schimanek podał sytuację, kiedy w 2010 roku pojawiła się tzw. inicjatywa lokalna w ustawie o pożytku publicznym i wolontariacie. Na dobre zanim ten zapis pojawił się w prawie, inicjatywa lokalna rozwijała się bardzo dobrze. – Ponieważ to było uznaniowe, to doszliśmy do wniosku, że warto to w ustawie uregulować. Skutek jest odwrotny od zamierzonego, samorządy wspierają, ale nie na podstawie tego przepisu. Nadal robią to po staremu – opowiadał Schimanek.
Herbst nie zgodził się również z ideą przenoszenia całego szeregu zadań publicznych na wykonawcę, jakim są podmioty ekonomii społecznej. A ma się to odbyć za pomocą wielu instrumentów, którymi dysponuje ekonomia społeczna. – Mamy używać do tego np. takiego instrumentu jak społecznie odpowiedzialne zamówienia publiczne. Zapominamy jednak, że system zamówień publicznych został wymyślony w zupełnie innym celu – nakręcania gospodarki, a nie po to, by czynić dobro – mówił Herbst.
Herbst podkreślił też, że ekonomia społeczna jest zjawiskiem, którego zaletą jest możliwość integrowania różnych rzeczy i z tego powodu ciągle brakuje mu dobrze opracowanych przestrzeni poza obszarem władztwa ministerstwa pracy. Tymczasem ogromna większość ekonomii społecznej ma znacznie więcej interesów do Ministerstwa Gospodarki niż do Ministerstwa Pracy. Zysk dla pomocy społecznej jest tylko pewną nadwyżką w tym mechanizmie.
Zgodził się z nim Tomasz Schimanek: – Mam wrażenie, że grupa strategiczna to taka grupa konspiratorów, którzy próbują tworzyć coś i konsultować to lepiej lub gorzej, natomiast to się nie przekłada na taką koordynację pomiędzy poszczególnymi resortami. Nie byłbym taki optymistą, bo mam wrażenie, że to nie do końca jest dobrze zakorzenione w innych resortach, może poza Departamentu Pożytku Publicznego MPiPS.
OWESy i dotacje – czy ten system ma sens?
Jej zdaniem cały czas zapominamy, że najcięższe dla przedsiębiorstw społecznych są zawsze koszty finansowe – korzystanie z zewnętrznych źródeł finansowania, obciążenia pracownicze, brak dobrej porady prawnej, finansowej i marketingowej. Ten rodzaj doradztwa jest obecnie po stronie OWESów i robią to w większości osoby bez doświadczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej. Wardzińska zaproponowała natomiast, aby wykorzystać potencjał wielu OWESów i przekształcić je w coś na kształt profesjonalnych inkubatorów przedsiębiorczości.
– Po pierwsze, będzie to rodziło bardzo dużo konsekwencji pod hasłem – co jeżeli te osoby zamieszkują różne terytoria, co jeżeli w takiej grupie znajdzie się np. absolwent, którzy nie będzie mógł znaleźć poręczycieli. Przyznawanie dotacji przez OWESy ma jeden zasadniczy plus – formy zabezpieczeń są o wiele prostsze niż w urzędach pracy. Skoro do 2013 roku daliśmy szansę OWESom na przyznawanie dotacji, to niech najlepsze OWESy otrzymają jakieś dodatkowe punkty czy gratyfikację – przekonywała Mike. Jej zdaniem nie należy też zmuszać ludzi do zakładania spółdzielni socjalnych. Jeżeli ktoś będzie chciał założyć spółkę z o.o., to na takie projekty też powinno być miejsce w OWESie.
Do dyskusji włączyło się też wielu przedstawicieli OWESów. Ich zdaniem niesprawiedliwe jest odpowiadanie za kondycję przedsiębiorstwa rok po zakończeniu wsparcia, gdyż nie istnieją żadne instrumenty, które pozwoliłyby im na kontrolę czy wpływ na decyzje w przedsiębiorstwie. Podobnie jest z odpowiedzialnością za wynik finansowy istniejących już przedsiębiorstw.
Instrumenty zwrotne
W prezentacji Cezarego Miżejewskiego pojawił się dość duży katalog proponowanych podmiotom ekonomii społecznej instrumentów finansowania zwrotnego: pożyczki krótko, średnio i długoterminowe, pożyczki podporządkowane, społeczny fundusz kapitałowy. – W istocie EFS nie jest najważniejszym elementem tworzenia miejsc pracy w podmiotach ekonomii społecznej. Na tle 130 tys. miejsc pracy w organizacjach pozarządowych, dzięki EFS powstało 2,3 tys. miejsc pracy. Musimy pokazać, że interesują nas różne strumienie finansowania.
Wardzińska miała wiele zastrzeżeń do pomysłu stworzenia załącznika określającego kryteria dostępu do Krajowego Funduszu Ekonomii Społecznej, który wedle jej oceny może stać się dokumentem przeregulowanym. Zaproponowała, aby załącznik taki raczej określał pewne kierunki i cele. – Wtedy jest szansa, że unikniemy błędu, który popełnił BGK przygotowując kryteria pilotażu funduszu pożyczkowego dla PES, które wykluczają wiele podmiotów. Ten program powinien zabezpieczyć szeroką dostępność – przekonywała Wardzińska.
Konsultacje nadal otwarte
Mimo wielu zastrzeżeń uczestnicy seminarium podkreślali, że nowa wersja KPRES jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej. Wprowadzenie do dokumentu wielu uwag, które pojawiły się w wyniku konsultacji społecznych i dyskusji środowiskowej, spotkało się z uznaniem gości seminarium. Nie ma jednak wątpliwości, że dokument wymaga dalszych prac.
Koordynator prac nad KPRES Cezary Miżejewski zachęcił do dalszego zgłaszania propozycji i aktywnego włączenia się w konstruktywną pracę nad dokumentem. Zapewnił, że żaden głos nie będzie pominięty, o ile będzie przedstawiał konstruktywne rozwiązania.
Aleksandra Muzińska, Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl