Kolejnym z oszustw internetowych, które chcielibyśmy opisać w naszym cyklu, będą oszustwa domenowe. Choć nie stanowią one tak dużego zagrożenia, jak opisane przez nas wcześniej przypadki phishingu lub przekrętów nigeryjskich, tak odkąd pojawiły się w Polsce, stają się coraz bardziej popularne.
Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Zakładamy firmę, rozwijamy się, na pewnym etapie, planujemy założenie jej strony internetowej. Gdy już to nastąpi, a firma posiada swoją wymarzoną domenę (na potrzeby artykułu, nazwijmy ją brokat.pl), nie pozostaje nam nic innego, jak ruszenie z własnym biznesem. To na tym etapie trzeba najbardziej wystrzegać się oszustów, gdyż właśnie w takiej sytuacji przeprowadzają oni swój atak.
Zazwyczaj zaczyna się od tajemniczego telefonu lub wiadomości email. Pan lub pani informują nas dość zdenerwowanym tonem o tym, iż ktoś próbuje wykupić również domeny ze zbliżonymi adresami do naszej (np. brokat.com.pl, brokat.net.pl). Osoba dzwoniąca oferuje wykupienie tych domen dla nas, oferując atrakcyjną cenę. My, myśląc, że załapaliśmy pana Boga za nogi, godzimy się, aby jak najszybciej wyeliminować możliwość nieuczciwej konkurencji dla naszego przedsięwzięcia. Płacimy te 200 zł i temat jest dla nas zamknięty. Niedrogo, prawda? Diabeł jednak tkwi w tym, że domeny oferowane przez tajemniczego dobroczyńcę zazwyczaj kosztują dziesięć razy więcej. Nie pozostaje nam nic innego, jak płakać nad rozlanym mlekiem, a pokryte koszty wrzucić do obrotów firmy.
Firma, od której kupiliśmy domenę, nie jest firmą fikcyjną. Istnieje, a my staliśmy się po prostu dzierżawcami naszego adresu www. Naiwność ludzi powoduje, że jeden telefon, lub wiadomość email, podbiera nam z kieszeni 200 zł rocznie. Nie miejcie złudzeń, właścicielami domen jest bliżej nieznana nam osoba i jej firma, my natomiast stajemy się jej niewolnikami, ba otrzymujemy nawet za tę usługę faktury.
Najlepszym sposobem ochrony przed takim oszustwem, jest stara i dobrze nam znana zasada – nie kupować niczego od nieznanych nam osób. Żadna firma handlująca domenami nie zadzwoni do Was w sprawie wykupienia jakiejś konkretnej. Jeśli tak się stanie, najlepiej jest państwa spławić, a samemu skontaktować się z firmą handlującą domenami i samodzielnie wykupić interesujący nas adres.
Oszuści też jej nie kupili – sami jedynie ją sobie zamówili – daje im to gwarancję otrzymania od Was pieniędzy. Nie wykupują jej, ponieważ wtedy od razu przegraliby sprawę w sądzie. Gdy jednak gotówka znajdzie się w ich rękach, stajemy się poniekąd ich więźniami. Dobrym pytaniem jest też, skąd oszust wie o Waszej firmie? Z tych samych stron, na których Wy możecie sprawdzić, do kogo dana domena należy (wspomnianych wcześniej whois.pl i whois.org).
Załóżmy, że stało się najgorsze. Zostaliśmy oszukani, właścicielami naszych nowych domen jest obca nam osoba, firma, od której, co rok trafiają do nas jedynie faktury. Jak się uwolnić? Zazwyczaj wystarczy odrobina stanowczości – postraszenie policją lub zgłoszenie do NASK.pl powinno załatwić sprawę, a nam dać możliwości obrony w sądzie. Często jednak firmy dogadują się z oszustami, i, aby nie mieć większych problemów, po prostu odkupują taką domenę od oszusta i stają się jej prawowitymi właścicielami. Rozwiązanie to naraża nas jednak na dodatkowe koszty.
Oszustwa domenowe nadal są w Polsce rzadkością, choć stają się coraz bardziej popularne. Kwoty, które można stracić również nie wydają się zbyt wygórowane, jak przypadku opisanego wcześniej przekrętu nigeryjskiego. Niestety też, przestępstwa te, z racji niskich poniesionych strat nie są ścigane z pełną zawziętością przez organy państwowe. Minimalnie inaczej sytuacja ma się na zachodzie, tam urzędy ochrony konsumentów mają odpowiednie środki jak i możliwości walki z tym procederem.
Źródło: Technologie.ngo.pl