Samo wyznaczenie terminu spotkania i zaproszenie mieszkańców to często za mało do skutecznej partycypacji
Coraz więcej gmin przekonuje się, że partycypacja ma ogromne znaczenie dla ich rozwoju. Nawet sceptyczni z początku urzędnicy i samorządowcy decydują się zaprosić mieszkańców do wspólnego podejmowania decyzji, oczekując szybkich i spektakularnych rezultatów. Dobre chęci mogą jednak zderzyć się z twardą rzeczywistością, gdy mieszkańcy zamiast wziąć udział w zaplanowanym spotkaniu i dyskusji, pominą je zupełnie w swoim rozkładzie zajęć.
Brak odzewu ze strony obywateli to dziś najczęściej wymieniany problem przy wdrażaniu partycypacji obywatelskiej w gminach. Z danych zebranych w raporcie „Dyktat czy uczestnictwo? Diagnoza partycypacji w Polsce” wynika np., że tylko ok. 10% obywateli bierze dziś udział w konsultacjach społecznych. To nie wystarczy, aby polskie społeczeństwo można było nazwać prawdziwie obywatelskim. Powodami tak ograniczonej liczby zaangażowanych osób są m.in. niewystarczająca promocja konsultacji, a także organizowanie spotkań w niedostosowanych do możliwości mieszkańców miejscach czy godzinach (np. w godzinach pracy). Często także organizatorzy konsultacji dają zbyt krótki czas na zapoznanie się z proponowanymi zmianami i zgłaszanie uwag.
Ta liczba już dziś mogłaby być większa – według badań wykonanych przez Instytut Spraw Publicznych w ramach projektu „Decydujmy razem” odsetek mieszkańców gotowych do partycypacji, także pod rozmaitymi warunkami, waha się od 52,8% do 64,6%. Podstawowym warunkiem jest tu waga podejmowanej decyzji – niekoniecznie dla ogółu, ale raczej dla konkretnej osoby. Mniej więcej co czwarty (od 22,3% do 27,1%) mieszkaniec deklaruje, że jest gotowy na partycypację nawet wtedy, gdy sprawa nie dotyczy go bezpośrednio i gdy zaangażowanie wiąże się z kosztami.
Warto zatem wykorzystać istniejący potencjał. Podstawowy błąd, czyli niedostateczna promocja, jest tyle powszechny, co łatwy do uniknięcia. Więcej niż co trzecia gmina nie ma ani gazety lokalnej, ani biuletynu urzędu gminy. Niemal co czwarta nie dysponuje żadnymi mediami gminnymi, a aż 9% nie ma żadnego kanału komunikacji pośredniej, nawet stałej rubryki w gazecie powiatowej. Trudno oczekiwać, że nagłe zwrócenie się do mieszkańców spotka się z gorącym przyjęciem, jeśli dotychczas ci sami mieszkańcy byli odsuwani nie tylko od współrządzenia, ale nawet od informacji o bieżących działaniach w gminie.
– Z pewnością warto starać się dotrzeć do mieszkańców, choć to proces obliczony na lata, bowiem potrzebne są przede wszystkim działania edukacyjne, działania nakierowane na zmianę lokalnej kultury politycznej – tłumaczy dr Anna Olech z Instytutu Spraw Publicznych. – Warto, bo zarządzanie partycypacyjne daje po prostu lepsze efekty. Jedną z takich wymiernych korzyści jest obniżenie ryzyka pojawienia się protestów mieszkańców wobec decyzji podejmowanych przez władze.
Trzeba przy tym pamiętać, że żadna jednorazowa kampania informacyjna nie zapewni tego, co stały, bezpośredni kontakt z mieszkańcami, także w formie otwartych spotkań, dyskusji – tak, aby mieszkańcy zawsze mieli świadomość, że lokalna władza liczy się z ich potrzebami.
Tradycyjnie i nowocześnie
Kanały dotarcia do obywateli są dziś niemal nieograniczone, choć często niewykorzystywane. Prowadzenie gazety czy biuletynu, także w wersji elektronicznej, to tylko jedna z metod. Przy promocji szczególnie istotnych dla gminy działań – jak choćby budżetu obywatelskiego – warto starać się dotrzeć do mieszkańców wszystkimi możliwymi kanałami – wykorzystywać miejskie tablice ogłoszeń, bilbordy, gazetki samorządowe. Najciekawszymi pomysłami zwykle chętnie interesują się także niezależne lokalne media.
– Ta forma kontaktu ma przy tym ogromną przewagę nad newsletterem i tradycyjną gazetą: jej odbiorca nie jest bierny i ma szansę natychmiast wyrazić swoją opinię – dodaje Daniel Prędkopowicz. Nie można bowiem oczywiście ograniczyć się do informowania mieszkańców o swoich działaniach, bez faktycznego włączenia ich do współdecydowania. O ile część informacyjna bywa niezbędna – rolą samorządu w tej sytuacji jest też edukowanie obywateli – nie może stanowić głównego celu kontaktu. Niezbędne jest także zapewnienie informacji zwrotnej na każdym etapie negocjacji, zwłaszcza po ich zakończeniu. Mieszkańcy, którzy zdecydują się zaangażować, mają prawo oczekiwać, że ich opinia będzie wzięta pod uwagę, i otrzymać jasne wiadomości o wynikach konsultacji: co zostało przyjęte do wdrożenia, a co – i dlaczego – nie.
Od nastolatka do seniora
Warto też brać pod uwagę, do jakiej grupy docelowej chcemy kierować działania. Innymi ścieżkami dochodzi się do młodzieży lokalnych szkół, innymi do młodych rodzin czy emerytów. W gminach, gdzie młodzież szczególnie angażuje się w partycypację, tworząc np. młodzieżową radę gminy, władze szkół pozwalają na zorganizowanie na miejscu wyborów do rady, wspierają nastolatków w zbieraniu ankiet od rówieśników i informowaniu o ważnych wydarzeniach w trakcie zajęć szkolnych.
Natomiast w Gdyni, która od kilku lat wdraża partycypacyjne podejście do kształtowania przestrzeni publicznej, prowadzono spacery badawcze z udziałem seniorów. Docierano do nich przede wszystkim przez miejskie instytucje – Centrum Aktywności Seniora, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej oraz dzienne Domy Opieki Społecznej. Specjalnie wytyczono trasy, których przejście wraz z dyskusją miało zajmować starszym osobom ok. 40-50 minut, pozwalając na podjęcie rozmów na kluczowe tematy, takie jak dostępność komunikacji miejskiej, poczucie bezpieczeństwa czy oznaczenia informacyjne. Spacery z rozmowami prowadzili przeszkoleni wolontariusze, którzy szybko zyskali sympatię seniorów. Projekt odniósł sukces i pozwolił na zebranie wielu ważnych informacji od najstarszych mieszkańców.
Jak podkreśla dr Olech, w angażowaniu obywateli ważne jest nie tylko to, jak dociera się do mieszkańców, ale przede wszystkim – z jakim tematem. – Mieszkańcy są gotowi do uczestnictwa w podejmowaniu decyzji publicznych przede wszystkim wówczas, gdy oceniają te decyzje jako ważne dla siebie osobiście – tłumaczy dr Anna Olech. – Pokazanie, że sprawy społeczności lokalnej to właśnie sprawy „ważne osobiście” jest podstawowym zadaniem władz samorządowych. Do tego potrzebna jest rzetelna, jasna i zrozumiała dla odbiorców informacja, dobra komunikacja między władzami a mieszkańcami.
Ogłoszenia i deklaracja
Partycypacja to proces. – Nigdy nie jest tak, że cała społeczność chce włączyć się do działań. Projekt „Decydujmy razem” to dobry początek, ale działania muszą być kontynuowane też po jego zakończeniu, przez wiele lat. Dopiero wtedy uda się prawdziwie zaktywizować społeczeństwo – twierdzi Grzegorz Żmijewski, animator z Urzędu Gminy Świerklaniec, gdzie mieszkańców udało się skutecznie włączyć w tworzenie Strategii Rozwoju Turystyki. – Najważniejsze to nie zakładać, że się nie uda – tłumaczy.
W Świerklańcu nad projektem pracowano od lutego do listopada 2012 r. – Najważniejszą sprawą było przygotowanie wcześniej planu działania – zauważa animator. Kolejne etapy rekrutacji członków zespołu projektowego również była elementem tego planu. Daliśmy ogłoszenia w prasie i informatorze gminnym, poinformowaliśmy o działaniach w lokalnym radiu i na stronie internetowej. Przygotowaliśmy i rozdysponowaliśmy plakaty i ulotki. Dużo dało też przesłanie działającym lokalnie stowarzyszeniom indywidualnych zaproszeń – przypomina Żmijewski.
Kiedy już wybrano zespół projektowy, jego członkowie podpisali deklarację uczestnictwa. Ta forma dawała poczucie większego zaangażowania w projekt – tłumaczy animator. I dodaje, że kiedy już sami mieszkańcy widzą, że ich głos ma znaczenie i jest brany pod uwagę, chętniej angażują się w kolejne działania.
Przedstawiciele władz samorządowych często deklarują poparcie dla praktyk partycypacyjnych. W badaniu przeprowadzonym przez ISP zdecydowana większość (niemal 70%) badanych samorządowców twierdzi, że ważne jest, aby decyzje publiczne były konsultowane z mieszkańcami, nawet jeśli jest to bardziej czasochłonne. Z drugiej jednak strony, konsultacje społeczne często przeprowadzane są „pro forma”, w sposób fasadowy, w niedostosowanej do możliwości potencjalnych uczestników formule. Ważne także, by mieszkańcy – jeśli już się zaangażują – widzieli efekty swojego zaangażowania – potwierdza dr Olech.
W wielu miejscowościach w Polsce partycypacja to wciąż dla mieszkańców nowość. Aby przyzwyczaić ich do aktywnego uczestnictwa w działaniach i przełamać nieufność wobec urzędników, trzeba poświęcić nieco czasu i energii, a czasem także finansów. Wszystkie te inwestycje mają jednak szansę zwrócić się w dalszych działaniach. Doświadczenia gmin pokazują, że do skutecznej partycypacji niezbędna jest dbałość o kontakt z mieszkańcami i skuteczną komunikację, budowanie wzajemnego zaufania, uwzględnienie specyfiki grupy, do której będą kierowane działania, a przede wszystkim – ciągła nauka i wyciąganie wniosków z dotychczasowych działań.
Źródło: Decydujmy razem