Minął już ponad miesiąc od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dla Ukraińców to miesiąc pełen strachu, trudnych rozstań i mierzenia się z nieznanym. Dla polskiego Kolpinga to miesiąc wytężonej pracy. Okupiony wieloma trudnymi emocjami – bo za wschodnią granicą są nasi przyjaciele z Kolpinga Ukraina, a w Polsce pomagamy wielu uchodźcom, traktując ich jak członków własnej rodziny.
Trudny to czas również ze względów logistycznych, bo działamy wolontarystycznie, w porywie serca, nie zawsze przygotowani na dynamicznie zmieniającą się wojenną rzeczywistość. Ale działamy…
Z pewnością osoby, które śledzą nasze media społecznościowe i stronę internetową widziały zdjęcia i informacje o transportach humanitarnych na Ukrainę. Do tej pory udało nam się wysłać niemal 4 tony najpotrzebniejszych rzeczy, a w tym tygodniu (ostatnim tygodniu marca) wysyłamy kolejne 2 tony darów, o które prosili partnerzy z ukraińskiego Dzieła Kolpinga. Setki leków, środków higienicznych i opatrunkowych, żywność, buty i odzież termiczną, a nawet łóżka polowe czy agregaty prądotwórcze. Udawało nam się zdobyć rzeczy niemożliwe do zdobycia! Do tej pory nie możemy się nadziwić jak nasz kolega Józef Sikorski zdołał w ciągu kilku dni zorganizować 80 łóżek polowych, czy pozyskać za darmo busa, który w tym tygodniu zostanie przekazany na Ukrainę. Będzie służył do lokalnego rozwozu darów oraz wspierał uchodźców zmierzających do miejsc schronienia w zachodniej Ukrainie lub za granicami kraju.
Wraz z Patrycją Kwapik – koordynatorką akcji – oraz liczną grupą wolontariuszy – pracowników i członków Dzieła Kolpinga w Polsce, w ciągu kilku dni od wybuchu wojny udało się zorganizować pierwszy transport pomocy humanitarnej do ogarniętego wojną kraju. Wszystkie dary zostały rozdysponowane przez ukraińskie Dzieło Kolpinga i przekazane tam, gdzie były najbardziej potrzebne, m.in. do ośrodków dla uchodźców prowadzonych i wspieranych przez Kolpinga w Uzhorodzie, Szargorodzie, Chmielnickim czy Czerniowcach oraz do wschodniej części kraju, gdzie toczą się walki. W drodze powrotnej oferowaliśmy transport do Krakowa wszystkim chętnym osobom – dotychczas z tej formy wsparcia skorzystało 12 osób – mam i babć podróżujących z dziećmi. Wyruszyli w poszukiwaniu bezpieczeństwa m.in. z Sum, Krzywego Rogu, Połtawy i Czerkas.
Ale dużo przez ten czas działo się też w naszym kraju. Od pierwszych dni staraliśmy się również pomagać przybyłym do Polski uchodźcom. Drzwi naszego Domu Kolpinga w Luborzycy otworzyły się dla uciekających przed wojną Ukraińców – już 27 lutego przybyła pierwsza grupa, otrzymując od nas darmowe zakwaterowanie, wyżywienie i wszelką możliwą pomoc. Do tej pory w domu Kolpinga w Luborzycy przyjęto 125 uchodźców. Głównie były to mamy z dziećmi w różnym wieku – od niemowlaków do nastolatków. Przybyli z Żytomierza, Winnicy, Połtawy, Kijowa, Równego, Lwowa, Tarnopola, Charkowa i Łucka. W większości przywieźli ze sobą historie rozrywające serce. Na przykład Lena przywiozła syna i wysłała go wraz ze znajomą w inne miejsce, gdzie czekała na niego ciocia. Sama wróciła do Ukrainy, bo jej mąż jest na wojnie, a jej starsi rodzice nie chcieli nigdzie wyjeżdżać, musiała się więc nimi zaopiekować.
W krakowskim Domu Kolpinga nocowało 40 osób, większość z nich po kilku dniach odpoczynku pojechała dalej. Dziesięć osób zostało w Krakowie i otrzymało od nas wsparcie w zakresie m.in. wyżywienia, pomocy medycznej, ubrań, tłumaczenia.
„Przybyła do nas rodzina ze wschodniej części Ukrainy – babcia, mama i wnuczka. Nie rozumiały po polsku, więc trudno im było poprosić o pomoc” – relacjonuje Patrycja Kwapik. „Przyjechały bez jakichkolwiek rzeczy, „tak jak stały”. Brakowało im ubrań, były w bardzo zły stanie psychicznym. Jechały przez Ukrainę kilka dni, a autobus był pod obstrzałem w okolicy Żytomierza. Nie miały żadnych planów i znajomych w Polsce. Otrzymały od nas jedzenie i ubrania. Nasza koleżanka Ania Wiśniewska znalazła im schronienie w Mogilanach i tam teraz bezpiecznie mieszkają”.
Oksana i Katja z trójką nastoletnich córek i psem Teddym przyjechały do nas z Łucka. Po kilku dniach w Krakowie wyjechały do Bierunia – tam udało im się już wyrobić numery PESEL i wysłać dzieci do szkoły, obecnie szukają pracy. Przyjechało też do nas trzech siedemnastolatków, których rodzice musieli zostać na Ukrainie. Zorganizowaliśmy im zakwaterowanie w domu studenckim oraz pomogliśmy w kwestiach prawnych i dokumentacji, co było trudne, ponieważ są niepełnoletni. Chłopcy, mimo swojej trudnej sytuacji nie skarżą się na nic, uczą się języka polskiego. Ostatnio poprosili nas o patelnię i produkty spożywcze, co szybko zostało zorganizowane. Jeden z nich szkoli się w zawodzie kucharza, dzięki czemu jesteśmy spokojni, że cała trójka je smaczne i zdrowe posiłki.
Bardzo cieszy nas, że większość naszych podopiecznych jest zaangażowana i stara się pomóc Kolpingowi jak tylko może. Na przykład mieszkanki Domu Kolpinga w Luborzycy uporządkowały teren zielony wokół ośrodka, a młoda mama, która przyjechała z nami w drodze powrotnej z Uzhorodu do Krakowa, odwiedza nas, wspiera w działaniach pomocowych i jako wolontariuszka pakuje dary do kolejnego transportu humanitarnego. Jedna z pierwszych uchodźczyń, które przybyły do Domu Kolpinga w Luborzycy – Pani Nina – pomaga nowo przybyłym w adaptacji.
„Wczoraj poszliśmy zapisać dzieci do szkoły w Luborzycy” – mówi Pani Nina. „Dwie młode kobiety, żony dwóch braci, które są z Krzywego Rogu przyjechały z trojgiem dzieci – dziewczynki 12 i 7 lat oraz chłopiec 3,5 roku. Pomogłam im w sporządzeniu dokumentów (te osoby nie mówią ani nie rozumieją zbyt dobrze języka polskiego). Na dzień dzisiejszy dzieci chodzą już do szkoły. Byliśmy też w przedszkolu, do którego zapisaliśmy najmłodszego chłopca. Następnie zjedliśmy obiad w Domu Kolpinga. Dziękujemy szefowi kuchni z Luborzycy za pyszne posiłki i zapoznanie się z polską kuchnią narodową oraz wszystkim dziewczynom, które się nami opiekują! Nigdy nie przestanę dziękować Polakom, którzy podjęli się tej trudnej misji pomocy”.
Swoim wsparciem Dzieło Kolpinga w Polsce objęło już ponad 200 osób, większość z nich to kobiety i małe dzieci, osoby z niepełnosprawnościami. Pomagaliśmy też ich ukochanym zwierzętom, którym zapewniliśmy weterynarzy. Udało nam się również pomóc w zorganizowaniu kilku podróży do Niemiec i Danii, gdzie na naszych podopiecznych czekało darmowe zakwaterowanie, wyżywienie i opieka. Kilka osób pojechało do zaprzyjaźnionych Rodzin Kolpinga w Hildesheim i Pößeck. Wraz z Kolpingowskim Centrum Edukacyjnym w mieście Neustadt nad rzeką Aisch w Bawarii wysłaliśmy do Niemiec aż 60 osób! Ale z każdą z tych rodzin rozmawialiśmy długo – bali się, woleliby przeczekać wojnę w Polsce, bo jest ona tak blisko ich ojczyzny.
Osoby, którym pomagamy, choć wszyscy dzielnie uczą się języka polskiego i są bardzo wdzięczne za okazaną przez Kolpinga pomoc, wolałyby wrócić na Ukrainę. „Nie tylko ja planuję powrót do domu i odbudowę naszego niepodległego Państwa, po tym jak tylko odniesiemy zwycięstwo nad moskiewskim agresorem” – mówi wzruszona Pani Nina.
Tego Wam wszystkim życzymy – abyście już wkrótce mogli wrócić do Waszych bezpiecznych domów, a w sercach na zawsze zachowali pamięć o swoich przyjaciołach z Kolpinga.
Przypominamy, że wszystkie nasze działania finansowane są z wpłat indywidualnych darczyńców oraz wsparcia finansowego Kolpinga Międzynarodowego. Zaangażowanie członków Dzieła Kolpinga w Polsce jest wolontaryjne. W celu zapewnienia dalszej pomocy, która jest nadal bardzo potrzebne, trwa zbiórka finansowa pod hasłem „Solidarni z Ukrainą”. Nie czekaj! Pomóż i wpłać na:
Zbiórkę: https://ukraina.kolping.pl
Zrzutkę: https://zrzutka.pl/y5kx8u
Bezpośrednio na konto:
90 1050 1445 1000 0090 8058 4361
Tytuł: Solidarni z Ukrainą.
Źródło: Związek Centralny Dzieła Kolpinga w Polsce