W Strefie Gazy co najmniej 33 osoby zginęły, a dziesiątki zostało rannych, według Ministerstwa Zdrowia, po nalotach 7 maja na miasto Gaza.
Mohammad Yousef, pielęgniarz Lekarzy bez Granic, stracił dwóch synów (w wieku 5 i 6 lat) w nalocie izraelskim na miasto Gaza 14 lipca 2024 roku. Jest przytłoczony smutkiem z powodu martwych dzieci w ataku na ulicy Wahda w mieście Gaza. Widok martwych ciał przywołuje nieznośne wspomnienie jego dwóch młodych synów, zabitych wcześniej w podobnym ataku.
Autor/źródło: Nour al Saqqa, Lekarze bez GranicNaloty miały miejsce zaledwie kilka metrów od kliniki Lekarzy bez Granic. Zespoły organizacji ustabilizowały stan 28 pacjentów, którzy zostali przeniesieni do szpitala Al Shifa. Dwóch pracowników Lekarzy bez Granic zostało rannych.
To trzeci tzw. wypadek masowy, na który zespoły Lekarzy bez Granic zareagowały w ciągu jednego dnia. Wcześniej doszło do nich dwukrotnie, w godzinach od 19 do 23, kiedy do szpitala polowego Lekarzy bez Granic w Deir Al Balah dotarło łącznie 50 pacjentów. 27 z nich zostało przyjętych, trzech znajduje się na oddziale intensywnej terapii, a dziewięć przeszło operację.
Dodatkowo 96 pacjentów zostało przywiezionych w ciągu nocy na ostry dyżur w Al Aksa, szpitalu w Deir Al Balah wspieranym przez Lekarzy bez Granic, a kolejnych 30 dotarło martwych, według Ministerstwa Zdrowia, po nalotach w okolicy.
– Palestyńczycy są masowo zabijani i ranieni w obliczu nasilenia ataków przez siły izraelskie w całej Gazie. Brak odpowiedzialności jest szokujący. Zaczyna brakować nam słów, bo każdego dnia więcej ludzi traci życie – mówi Claire Manera, koordynatorka działań natychmiastowych Lekarzy bez Granic w Gazie.
Od 2 marca w wyniku decyzji władz izraelskich żadne dostawy pomocy nie dotarły do Gazy. Lekarzom bez Granic zaczyna brakować kluczowego zaopatrzenia i paliwa potrzebnych do prowadzenia działań medycznych, podczas gdy liczba ciężko rannych pacjentów wciąż rośnie.