Jeśli korzystamy z komunikacji e-mailowej często i intensywnie, używanie webowej wersji poczty może stać się nad wyraz uciążliwe. Dlatego właśnie powinniśmy zaprzyjaźnić się z klientami mailowymi, zarówno desktopowymi, jak i mobilnymi. Dzięki nim praca z mailami to przyjemność!
Odbierając pocztę raz czy dwa razy dziennie nie musimy przywiązywać zbyt dużej uwagi do tego, w jaki sposób to zrobimy, a webowa skrzynka pewnie okaże się absolutnie wystarczającym narzędziem. Ale jeśli maile wysyłamy często, chcemy mieć je uporządkowane i przechowywane w jednym miejscu, nieodzowna będzie instalacja któregoś z klientów pocztowych. Tych jest sporo, ale tylko kilka zasługuje na uwagę. Spójrzmy, jakie programy możemy wykorzystać do wygodnego zarządzania mailami.
Mozilla Thunderbird, chociaż należy do fundacji odpowiedzialnej za przeglądarkę Firefox, z samym Liskiem ma wspólnego właściwie tylko tyle, że jest szybki. Zresztą to chyba najpopularniejszy - obok Outlooka - klient pocztowy. Pozwala na skonfigurowanie niezliczonej ilości kont, tworzenie folderów, podfolderów, oznaczanie wiadomości różnokolorowymi flagami, gwiazdkami, nadawanie im priorytetów, etc. Konfiguracja jest dziecinnie prosta, zwłaszcza jeśli posiadamy adres mailowy na którejś z popularnych stron. Program automatycznie pobiera wszystkie ustawienia niezbędne do przechwytywania poczty, a więc nasza rola sprowadza się do wpisania adresu i hasła. Potem maile po prostu zaczynają przychodzić.
Thunderbird jest natywną aplikacją pocztową w Linuksie, natomiast na Windowsie i Mac OS musimy ją zainstalować ręcznie. Produkt Mozilli jest wygodny, przejrzysty i właściwie bezawaryjny, co ma duże znaczenie w przypadku, gdy nasza korespondencja przypomina objętością „Wojnę i pokój”. Thunderbird potrafi sam łączyć wątki, zatem nie będziemy musieli szukać porozrzucanych po całej skrzynce wiadomości - zamiast tego, program ułoży je w wygodne „drzewko”. Do włączenia tej funkcji wystarczy kliknięcie jednego przycisku znajdującego się tuż nad wątkami. Prostota, funkcjonalność i stabilność to trzy słowa, którymi można opisać klienta Mozilli.
Microsoft również ma swój flagowy produkt, którym jest Outlook. Następca legendarnego Hotmaila otrzymał mocny lifting, a wraz z premierą Windowsa 8 stał się wreszcie programem, z którego aż chce się korzystać, chociaż przyzwyczajenie się do jego szczególnego charakteru zajmie nam nieco czasu. Ciekawostką jest to, że oprócz kondensowania maili, Outlook potrafi np. przekazywać wiadomości z Facebooka czy Google+. A przynajmniej tak działa to w natywnej aplikacji Windowsa 8. Wynika to z tego, że sam system możemy sparować z kontami serwisów społecznościowych, co znacząco ułatwia pracę.
Nowy Outlook jest zdecydowanie stabilniejszy od swoich poprzednich wersji, aczkolwiek nie można nazwać go bezawaryjnym. Nierzadko potrafi wykrzaczyć się podczas przekazywania wiadomości właśnie ze wspomnianych social media, ale mimo wszystko nie są to nagminne awarie. Z Outlooka bardzo chętnie korzystają korporacje, ponieważ jest produktem - nie oszukujmy się - stworzonym pod nie. Doskonale jednak sprawdzi się również w codziennym użytku prywatnym.
Nad domyślnym klientem pocztowym systemu Mac OS, czyli „Mail”, spuśćmy litościwie zasłonę milczenia. Program jest niedopracowany, awaryjny i generalnie daleko mu do topowych klientów poczty, jakich możemy zainstalować również na sprzęcie Apple. Dlatego lepiej zrobić to jak najszybciej i oszczędzić sobie nerwów.
Swojego czasu popularnością cieszył się prosty, intuicyjny i bardzo funkcjonalny klient The Bat!, który stanowił mocną konkurencję chociażby dla takiego Thunderbirda. Szczerze mówiąc nie interesowałem się losami tego programu, ale biorąc pod uwagę fakt, że wciąż znaleźć można jego aktualizowane wersje, pamięć o Nietoperzu jest wciąż żywa. Problem w tym, że jako jeden z niewielu, The Bat! jest płatny.
Jeśli chodzi o aplikacje mobilne służące do zarządzania pocztą, jest ich całe multum. Do najpopularniejszych należą bez wątpienia CloudMagic, K9, AquaMail, myMail czy mobilne wersje Outlooka i Gmaila. Dwie ostatnie wyróżniają się tym, że korzystają z danych wprowadzonych przy okazji konfigurowania konkretnych usług, zatem jeśli np. do Gmaila mamy podpięte zewnętrzne adresy, aplikacja jest właściwie wystarczającym klientem. Jeżeli korzystamy z innej poczty, niż tej oferowanej przez Google lub Microsoft, lepiej wybrać któryś z programów „zewnętrznych”.
K9 i CloudMagic są chyba w czołówce, jeśli chodzi o niezawodność i lekkość działania. Obie aplikacje są proste, intuicyjne i nieobciążające systemu, co jest niezwykle istotne w przypadku urządzeń mobilnych. Oferują szereg ustawień, wśród których znajdziemy m.in. możliwość dodania podpisu, oznaczania wiadomości oraz oznaczania maili kolorami w zależności od adresu, na który zostały dostarczone.
Jeśli chodzi o aplikacje mobilne, nie tak dawno ciekawe rozwiązanie przedstawiło Google. Chodzi oczywiście o Inboxa, okrzykniętego już najlepszym klientem do Gmaila, jaki można było stworzyć. Na razie trwa okres testowy wersji beta, a więc dostęp do aplikacji można uzyskać jedynie na zaproszenie, ale już można stwierdzić, że w kwestii zarządzania wiadomościami na Gmailu aplikacja faktycznie nie ma sobie równych. Potrafi „wyciągać” z wiadomości kluczowe dane, np. o miejscu i czasie spotkania, dodawać to automatycznie do kalendarza, informować o zmianach w rozkładach jazdy czy trasach przelotów - jeśli wiadomość dotyczy np. biletów lotniczych. Dla użytkowników korzystających z konta Gmail jako głównego kondensatora maili Inbox będzie zbawieniem.
Generalnie rzecz ujmując, klient poczty jest narzędziem, z którego powinien korzystać każdy, kto opiera swoją pracę i komunikację na mailach. Znacząco ułatwia to pracę, pozwala na wygodne zarządzanie pocztą oraz zachowanie porządku w korespondencji.
Źródło: Technologie.ngo.pl