Chociaż polskie prawo zamówień publicznych pozwala urzędnikom na zawieranie klauzul społecznych, wciąż jesteśmy w ogonie państw europejskich, które się na to decydują. Moglibyśmy efektywniej wydatkować publiczne pieniądze, gdyby nie strach urzędników.
Komisja Europejska szacuje, że instytucje publiczne są bardzo poważnym klientem na rynku europejskim. W 2009 r. zamówienia publiczne stanowiły 17% europejskiego PKB. W Polsce wynik jest tylko nieco niższy od średniej europejskiej i wynosi 14-15% PKB. To pokazuje, jak dużo środków jest dystrybuowanych w formie zamówień publicznych. Zamówień, które stają się coraz bardziej atrakcyjne, ponieważ w warunkach kryzysu finansowego, stanowią one pewne źródło finansowania.
Klauzule społeczne stosowane przy wielu zamówieniach publicznych pozwalają na efektywne wykorzystanie środków finansowych. Dostarczenie określonych usług czy towarów łączy się tutaj ze wspieraniem celów społecznych. A cele te mogą być różne, chociaż w Polsce, jak i w pozostałych krajach Unii Europejskiej zamówienia publiczne wykorzystywane są najczęściej do integracji społecznej i zawodowej grup zagrożonych wykluczeniem społecznym. Integracją w dużej mierze zajmuje się sektor ekonomii społecznej. Zamówienia publiczne są zatem istotnym źródłem finansowania przedsiębiorstw społecznych.
Stosowanie klauzul społecznych w zamówieniach publicznych było niedawno przedmiotem seminarium zorganizowanego przez Instytut Spraw Publicznych. Wzięło w nim udział wielu praktyków ekonomii społecznej, jak i przedstawicieli urzędów organizujących zamówienia publiczne. Sam temat debaty: „Klauzule społeczne – jak je upowszechnić w Polsce?”, wskazywał, że ze stosowaniem klauzul w naszym kraju bywają pewne problemy.
– We Francji niecałe 2% wszystkich zamówień publicznych to zamówienia z klauzulami społecznymi. W Polsce są to jedynie pojedyncze przypadki – podkreślił Tomasz Schimanek, ekspert Instytutu Spraw Publicznych. Te najbardziej znane to zamówienia Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej z Krakowa, czy urzędów miasta Torunia, Bydgoszczy i Byczyny. Stosowanie klauzul zapowiedział też wójt Piekoszowa.
Czego boją się samorządy?
Tomasz Schimanek zwrócił uwagę, że przez cały ostatni rok spotykał się z samorządowcami i badał ich wiedzę na temat klauzul społecznych. Okazało się, że wielu z nich o istnieniu klauzul zwyczajnie nie wie. A ci, którzy wiedzą wolą ich nie stosować. – To głównie kwestia podejścia do tego tematu. Klauzule, jak każda nowość, muszą się dopiero przebić do świadomości – podkreślał Schimanek.
Samorządowców we wprowadzaniu klauzul wstrzymuje przede wszystkim brak dobrych praktyk ich zastosowania. – Dla nich to sygnał, że z klauzulami musi być coś nie tak – dodał Schimanek. Ponadto samorządowcy obawiają się kontroli i kar ze strony Urzędu Zamówień Publicznych, zaskarżania zapisów przez uczestników, czy unieważnienia przetargu.
Arkadiusz Jachimowicz z Elbląskiego Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Pozarządowych wskazywał, że na drodze do upowszechniania klauzul stoją często Regionalne Izby Obrachunkowe. – To one muszą dać jasny sygnał samorządowcom, że mogą stosować klauzule – mówił.
Arkadiusz Sadowski z lubelskiego ZAZ narzekał zaś na brak zaufania ze strony urzędników. – Szukam przetargu, w którym zawarty byłby punkt preferujący zakłady, w których ponad 50% zatrudnionych to osoby niepełnosprawne. Do dnia dzisiejszego nie udało mi się znaleźć. Staramy się rozmawiać z miastem, z ROPSem, ale urzędnicy zarzucają nam, że jeżeli przygotują taki przetarg, to my, jako jedyny podmiot spełniający warunki, podniesiemy wielokrotnie cenę – mówił.
Ważny jest też wątek „lokalności”. Samorządom zależy na wspieraniu przedsiębiorczości na rynku lokalnym, a często brakuje na nim podmiotów ekonomii społecznej. Kontrowersje budzi też podejście niektórych przedsiębiorstw społecznych. Traktują one zamówienia publiczne jak formę wsparcia swojej działalności. Zapominają, że ich obowiązkiem jest dostarczenie usługi lub towaru na odpowiednio wysokim poziomie. Samorządy są rozczarowane taką postawą.
Stosowanie klauzul przestało być zatem zależne od sprzyjających im zapisów prawnych, czy nawet środków przeznaczonych na ich upowszechnianie, co właśnie od kwestii świadomości. Tomasz Schimanek dodał, że z samorządów płyną sygnały, iż konieczny jest dobry przykład z góry. Resorty pracy i rozwoju regionalnego powinny same zacząć stosować klauzule społeczne w swoich zamówieniach.
Urzędy też na nie
Krzysztof Więckiewicz, dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego MPiPS, zwrócił uwagę, że strach przed klauzulami społecznymi nie dotyka jedynie samorządowców, co urzędników w ogóle. – Ich kreatywność i inwencję niszczy obawa, że za każdą decyzją o zastosowaniu klauzul, która z natury nosi znamiona niepoliczalności, stoi zagrożenie efektami ewentualnej kontroli. A tu łatwo zarzucić urzędnikom uznaniowość i subiektywizm. Takie zagrożenie jest dla nich zwyczajnie demotywujące – mówił Więckiewicz.
Kolejnym problemem jest również to, że instytucje zamawiające myślą tylko i wyłącznie ceną. Dlatego konieczne jest edukowanie w kwestii społecznej wartości dodanej w zamówieniach publicznych. – Ale trzeba ją do czegoś odnieść, np. do transferu socjalnego, do poprawy gospodarowania finansami publicznymi poprzez redystrybucję środków. Społeczna wartość dodana tworzy pozytywny zespół postaw i zachowań, likwidujący wykluczenie społeczne – podkreślał Więckiewicz.
Cennym głosem było wystąpienie Jarosława Józefczyka, z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. Wyodrębnił on bariery, które przeszkadzają mu w stosowaniu klauzul społecznych. – Jedną z nich jest kwestia kadrowa. Na wagę złota jest urzędnik, który potrafi w sposób sprawny i kompetentny stosować zamówienia – mówił Józefczyk.
Kolejna bariera to interpretowanie, jako nieprawidłowe działanie, wszystkiego, co niestandardowe w zamówieniu. A tak postrzega się klauzule. – Osobiście wybieram wariant asekuracyjny, bo obawiam się kontroli – argumentował Józefczyk i zapewniał, że w tej sprawie wcale nie zamierza składać broni i ma jeszcze nadzieję, że o klauzulach społecznych w Gdyni wkrótce usłyszymy.
Klauzule nie dla spółdzielni?
Obecni na konferencji praktycy ekonomii społecznej wskazywali, że klauzule społeczne nie zawsze są też narzędziem wspierania rozwoju ekonomii społecznej. Zwłaszcza w przypadku spółdzielni socjalnych. Chodzi o stosowanie art. 29 Ustawy Prawo zamówień publicznych. Zgodnie z tym artykułem realizacja zamówienia musi się wiązać z zatrudnieniem osób bezrobotnych do projektu. – To istotne narzędzie aktywizacji społecznej i zawodowej, z którego mogą skorzystać… przede wszystkim normalni pracodawcy – mówił Jachimowicz.
Spółdzielnia socjalna nie zatrudni specjalnie do wykonania zamówienia kolejnych bezrobotnych. Zaś te osoby bezrobotne, które stworzyły wcześniej spółdzielnię, są już zatrudnione na spółdzielczych umowach o pracę i dla zamawiającego nie kwalifikują się jako bezrobotni. Jasna sytuacja jest jedynie w przypadku art. 22 ustawy, który odnosi się do osób niepełnosprawnych, bo też fakt przystąpienia takich osób do spółdzielni socjalnych nie znosi samej niepełnosprawności.
Miliony złotych na edukację i zmianę świadomości
Na upowszechnianiu klauzul społecznych mają być przeznaczone 2 mln zł z projektu Zintegrowany System Wsparcia Ekonomii Społecznej. Zdaniem Więckiewicza urzędnikom trzeba przede wszystkim pokazać, że jest miejsce dla ekonomii społecznej w strategiach horyzontalnych, bo to zapisy w dokumentach kształtują ich wyobraźnię.
– Instytucje bardzo często mają zakodowany stereotyp myślenia o policzalności pewnych kryteriów. Musimy temu przeciwdziałać na drodze perswazji, nakładając na to pewną filozofię myślenia o ekonomii. A zapisy w strategiach horyzontalnych tylko nam w tym pomogą – tłumaczył Więckiewicz.
Klauzulom sprzyjać może również kontekst europejski. – Pojawiły się głosy, że ekonomia społeczna ma być w nowej perspektywie finansowej dofinansowana w sposób wyraźny – zauważył Więckiewicz.
Mikołaj Gurdała, ekspert Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, przyznał, że trzeba odwrócić myślenie urzędników o ryzyku. – Ryzykiem nie jest stosowanie innowacyjnego narzędzia, tylko podjęcie decyzji o niestosowaniu. Wtedy dopiero można narazić się na zarzut niegospodarności – mówił. Do tego zaś potrzebne jest jasne stanowisko RIO i urzędów skarbowych. Kiedy one zaczną myśleć o tego typu niegospodarności, to będziemy mogli mówić o strategicznym podejściu do klauzul społecznych – mówił Gurdała.
Stosowaniu klauzul chce się przyjrzeć Urząd Zamówień Publicznych. – Planujemy opracowanie kwestionariusza, który skierujemy do zamawiających. Będziemy chcieli zbadać stosowanie klauzul społecznych w zamówieniach publicznych i ewentualne bariery – zapowiedziała Katarzyna Ołdak z Urzędu Zamówień Publicznych.
Urząd zastanawia się też nad zebraniem dobrych praktyk wykorzystania klauzul społecznych przez zamawiających i bardzo szczegółowych informacji na temat tego, jak przygotowane były zapisy. Ołdak zapewniła też, że urząd będzie informował zamawiających, że zgodnie z prawem mogą nie wymagać wadium w przypadku przetargów o niższej wartości. A w takich najczęściej biorą udział podmioty ekonomii społecznej.
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl