Polecamy kolejną analizę z cyklu „Polskie podziały", w którym opisujemy to, co łączy i co różnicuje polskie społeczeństwo. Tym razem dr Paweł Marczewski opisuje i krytykuje podział na „lud” i „elity”, który tak chętnie przywołują komentatorzy polskiego życia politycznego. Czy faktycznie możemy mówić, że osoby lokujące się wysoko na wszystkich drabinach społecznych – dochodowej, kulturowej, symbolicznej – głosują w określony sposób, a te znajdujące się niżej oddają głos w wyborach w sposób wyraźnie odmienny?
Paweł Marczewski pokazuje, że to aspiracje i lęki Polek i Polaków, a nie tylko ich obecny status społeczno-ekonomiczny, kształtuje preferencje polityczne. Podział na „lud” i „elity” jest zbyt upraszczającą interpretacją głównej osi polaryzującej polskie społeczeństwo. Autor argumentuje, że choć klasy mają znaczenie dla wyborów politycznych, nie jest to wpływ deterministyczny i nie daje się sprowadzić wyłącznie do wymiaru ekonomicznego. Ludzie głosują zgodnie ze swoimi aspiracjami i obawami, które są w dużej mierze kształtowane przez to, w jaki sposób osiągnęli swoją pozycję społeczną, czy czują się w niej pewnie oraz jakie mają nadzieje na jej utrzymanie i poprawę.
Proste rozróżnienie na „górę" i „dół" zaciemnia obraz, ponieważ nie daje się łatwo przełożyć na konkretne cechy społeczno-demograficzne (takie jak kapitał kulturowy, dochody czy rodowód). Fakt, że na Karola Nawrockiego głosowała większość mieszkańców wsi (63,4% wg exit poll Ipsos) nie świadczy na przykład o tym, że był on kandydatem „klasy ludowe", bo wieś i jej mieszkańcy przeszli szybkie przemiany społeczno-ekonomiczne – ponad 70% mieszkańców wsi nie utrzymuje się już z rolnictwa, a luka dochodowa między wsią a miastami maleje.
Koncepcja klasy społecznej jest wielowymiarowa. Wyznaczają ją nie tylko majątek i dochody, ale także zestaw praktyk symbolicznych, w tym używany język i publicznie wyznawane wartości. Ważne jest też czy status został odziedziczony, czy wypracowany, czyli aspekt trajektoryjny. Dlatego właśnie polityk, który status osiągnął, a nie odziedziczył, i posługuje się symbolami bliskimi klasom ludowym, staje się dobrym ich reprezentantem, ponieważ pod kulturowymi względami jest "taki, jak oni", a jednocześnie posiada status, który sami chcieliby osiągnąć.
Kluczowym faktem politycznym jest, zdaniem Pawła Marczewskiego, znaczące powiększenie się klasy średniej w Polsce w ostatnich latach. Według danych Eurofund z 2024 roku, 68% Polaków należy do klasy średniej (zdefiniowanej przez dochód rozporządzalny między 75% a 200% mediany). Jeszcze w 2016 roku liczebność polskiej klasy średniej szacowano (w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego) na 51% społeczeństwa. Tradycyjnie klasa średnia jest postrzegana jako grupa stabilizująca demokrację. Jednak w Polsce duża część tej klasy to osoby, które niedawno do niej dołączyły i których zarobki nie są na tyle wysokie, by czuły się swobodnie. W tej sytuacji lęk przed utratą statusu (deklasacją) staje się istotnym czynnikiem kształtującym wybory polityczne, sprzyjając polaryzacji. Zarówno KO, jak i PiS próbują ten lęk zagospodarować zgodnie z własnymi interesami.
Obiegowa opinia głosi, że autokratyczny populizm odnosi sukces, odwołując się do lęków i obaw wyborców. Problem tkwi jednak w tym, że w społeczeństwie, w którym dominującym uczuciem towarzyszącym własnej pozycji społecznej jest lęk, odpowiedzią nie może być ani „czarowanie rzeczywistości” , ani ignorowanie autentycznych obaw, ani odbieranie poczucia indywidualnej sprawczości. Skuteczna odpowiedź na autokratyczny populizm musi oferować szanse na lepsze życie i doceniać dotychczasowe wysiłki. Społeczeństwo odporne na populizm to takie, które oferuje realne szanse trwałego awansu społecznego, zamiast roztrząsać, które grupy społeczne składają się na elity, a które na lud.
Zachęcamy do lektury całej analizy!
Źródło: Fundacja im. Stefana Batorego