Od 2014 roku Fundacja Panoptykon stara się zdobyć od spółki PKP S.A. informacje na temat kamer działających na największych polskich dworcach kolejowych: w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu. W piątek, 9 września, sąd uchylił decyzję, w której spółka odmawiała udostępnienia tych informacji, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa.
Walka Fundacji Panoptykon o informacje na temat monitorowania pasażerów kolei ciągnie się od ponad 3 lat. Organizacji udało się m.in. dowiedzieć, że w niektórych pociągach spółki PKP Intercity kamery rejestrują nie tylko obraz, ale i dźwięk. Dostępu do informacji na temat liczby kamer odmówiła spółka PKP S.A., zarządzająca największymi dworcami. Zapewniła jedynie, że kamer nie ma w toaletach. Fundacja postanowiła więc uzyskać dostęp do tych informacji na drodze sądowej.
Od wielu lat eksperci podkreślają konieczność stworzenia przepisów dotyczących zasad funkcjonowania kamer. Ich liczba stale rośnie, tymczasem nagrywane osoby wciąż mają kłopoty ze zdobyciem informacji, kto siedzi po drugiej stronie szklanego oka. Szanse na zmianę daje przyjęte już, a mające obowiązywać od maja 2018 r. rozporządzenie o ochronie danych osobowych. Dzięki niemu jednoznacznie niedopuszczalne będzie już stosowanie monitoringu w takich miejscach, jak toalety czy przebieralnie.
Rozwojowi technologii służących do zbierania informacji na temat naszej aktywności powinien towarzyszyć wzrost uprawnień obywateli. Wojciech Klicki podkreśla, że mamy prawo do wiedzy, kto i dlaczego nas podgląda. I dodaje, że w piątek sąd także uznał, że PKP nie może takich informacji bezpodstawnie utajniać.
Źródło: Fundacja Panoptykon