Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
10 lat temu, 28 października, na ulice Warszawy wyjechały pierwsze samochody oznaczone logiem Fundacji na rzecz Transportowych Usług Specjalistycznych dla Niepełnosprawnych. Najpierw były cztery. Obecnie niepełnosprawni z Warszawy i okolic korzystają z dziewięciu samochodów dostosowanych do specjalistycznego przewozu.
- Na razie nie ma szans na powiększenie taboru, ponieważ borykamy się z poważnymi kłopotami finansowymi – mówi Piotr Todys, prezes Fundacji TUS. Jego zdaniem główną przyczyna tych kłopotów jest brak kompleksowej strategii komunikacyjnej władz miasta i brak zintegrowanego systemu komunikacji. Takiego, który uwzględniałby także potrzeby niepełnosprawnych.
- Transport niepełnosprawnych powinien być czymś naturalnym – przekonuje Todys, ale ciągle jeszcze takie inicjatywy jak TUS są ewenementem na skalę kraju, a także samej stolicy. Tę opinię potwierdzają klientki TUS.
- Korzystam z ich usług praktycznie od 10 lat. Samochód Fundacji niemal codziennie podjeżdża pod mój dom, a mimo to nadal wzbudza sensację – mówi pani Iwona.
Pełna niezależność
Fundacja TUS powstała w 1993 roku z inicjatywy czterech osób: Joanny Grodzickiej – wówczas poruszającej się na wózki, Mirosława Starzyńskiego – pracownika Biura Zarządu Miasta Stołecznego Warszawy, Jakuba Wygnańskiego - ówczesnego dyrektora Banku Danych o Organizacjach Pozarządowych Klon/Jawor oraz Piotra Todysa – kierującego Fundacją od początku do dzisiaj. Ideą przyświecającą założycielom Fundacji było zapewnienie osobom niepełnosprawnym pełnej niezależności w poruszaniu się po mieście oraz uwolnienie ich od konieczności angażowania rodziny, sąsiadów czy znajomych w każdym wyjściu z domu.
Klientami TUS są niepełnosprawni, poruszający się na wózkach lub o kulach, którzy jednak prowadzą aktywne życie. Twierdzą, że jest to możliwe tylko dzięki pomocy organizacji.
- Przez 17 lat siedziałam zamknięta w domu. Gdy wyszłam pierwszy raz, nie poznałam swojej dzielnicy – wspomina jedna ze stałych klientek Fundacji. – A wyjść mogłam dzięki TUS-owi, mogłam wrócić do pracy i pracować aż do emerytury.
Od drzwi do drzwi
Usługi TUS nie polegają tylko na przewożeniu niepełnosprawnych. W każdym samochodzie jest dwuosobowa załoga – mężczyźni, którzy pomagają osobom niepełnosprawnym w pokonaniu barier architektonicznych: znoszą wózki z czwartego piętra, pomagają wjechać do windy, czasami nawet służą pomocą przy zawiązaniu butów czy nałożeniu kurtki. Tego rodzaju opieka jest, zdaniem niepełnosprawnych, nieoceniona.
- Kiedyś dojście do autobusu zajmowało mi pięć minut, teraz to jest jakieś pół godziny – opowiada pani Wanda. – Na przystanku muszę poczekać na autobus niskopodłogowy, a te nie kursują tak często, jakby się wydawało. Jeśli po drodze mam przesiadkę, znowu muszę czekać. Nawet jak już wsiądę do tego autobusu – utrzymać się w nim wcale nie jest tak łatwo, a żeby skorzystać z miejsca siedzącego trzeba się wdrapać na dosyć wysoki podest, co dla mnie, osoby poruszającej się o kulach, jest bardzo trudne. Zamawiając samochód w TUS oszczędzam czas, nerwy i zdrowie.
Od ponad roku Fundacja prowadzi także program wolontariacki. Ponad 40 wolontariuszy jest gotowych do pomocy niepełnosprawnym w miejscu, gdzie dowiozły ich taksówki – w urzędzie, przychodni, czy sklepie. Organizacja proponuje swoim klientom także inne atrakcje – na przykład wycieczki poza miasto. W tym roku niepełnosprawni mieli okazję wziąć udział w pikniku w pułtuskich lasach oraz popływać wodnym tramwajem po Zalewie Zegrzyńskim.
- TUS ma być narzędziem pomocnym niepełnosprawnym w wychodzeniu z domu, a nie przedsięwzięciem dochodowym – mówi Piotr Todys.
15 zł za kurs
Taksówkę TUS można zamówić telefoniczne (pod numerem 852 01 82), maksymalnie na tydzień przed kursem, a minimalnie nawet tego samego dnia. Trzeba jednak pamiętać, że samochodów jest mało, a klientów bardzo dużo. W bazie korzystających z usług TUS jest ponad 2 700 niepełnosprawnych mieszkańców Warszawy. Średnio kwartalnie przybywa 80 nowych osób. Fundacja świadczy swe usługi pięć dni w tygodniu od godziny 8.00 do 22.00 oraz w niektóre soboty. Zlecenia przyjmowane są w godzinach od 9.00 do 18.00. Przejazdy z TUS-em nie są bezpłatne. Bilet, bez względu na odległość w obrębie Warszawy kosztuje 15 złotych, poza Warszawę (do 30 kilometrów) – 30 złotych. W cenę wliczona jest pomoc załogi w wydostaniu się z domu i bezpiecznym do niego powrocie.
- To jest dużo i mało zarazem – mówi pani Wanda. – Jeśli ktoś chce przejechać z jednej ulicy na ulicę obok, to jest drogo, ale z jednego końca Warszawy na drugi - to już nie jest tak dużo. Za taksówkę komercyjną trzeba zapłacić około 30 złotych w jedną stronę. I jeszcze nie zawsze można liczyć na pomoc kierowcy w wydostaniu się z domu.
Klienci pokrywają jedynie 15% kosztów przejazdu. Resztę pokrywa Fundacja z dotacji Urzędu Miasta oraz sponsorów prywatnych. Zarząd Miasta pokrywa 60% kosztów działalności Fundacji (przekazał samochody, udostępnił teren na nową bazę TUS w Zajezdni Tramwajowej przy ul. Woronicza). 40% Fundacja szuka gdzie indziej. Działania TUS wspiera Urząd Wojewody Mazowieckiego, Unia Europejska oraz prywatni sponsorzy: Super Express, Andy, Fundacja Orlen dar Serca, Impresja – Ewa Jakubowska, MKS-Vir, Dipservice, Polfa Warszawa, Wydawnictwo Podatkowe GOFIN.
Szum medialny
Mimo 10 lat pracy na terenie stolicy oraz współpracy z Urzędem Miasta, Piotr Todys przyznaje, że Fundacja nie ma zapewnionych stałych źródeł finansowania gwarantujących istnienie organizacji w następnych latach.
- Transport niepełnosprawnych nigdzie nie jest dochodowy i musi być silnie dotowany – mówi. – W Polsce jednak nie ma odpowiednich rozwiązań prawnych. Czy w Urzędzie Miasta ktoś na przykład pomyśli o rozwiązaniach systemowych? O jakiś zachętach dla firm komercyjnych? Ja nie twierdzę, że to tylko TUS może świadczyć takie usługi, ale ktoś musi.
Według Todysa sytuacja nie poprawiła się nawet ze względu na obchodzony właśnie Europejski Rok Osób Niepełnosprawnych.
- Nie nastąpiła żadna jakościowa zmiana. Samorządy nie zajęły się jakoś szczególnie problemami niepełnosprawnych. Mam wrażenie, że mamy do czynienia głównie z szumem medialnym – mówi prezes Fundacji.
Źródło: inf. własna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.