Jestem członkinią komitetu. I co?
W perspektywie finansowej 2014-2020 pełnię funkcję zastępczyni członka Komitetu Monitorującego Program Operacyjny Pomoc Techniczna. Uczestniczę w posiedzeniach, czytam dokumentację, zgłaszam uwagi, publikuję informacje na ngo.pl i Pozarządowym Monitorze PO 2014+, piszę posty na grupie Facebookowej. Czy to kogoś interesuje?
Czemu ja to piszę?
Postanowiłam podzielić się kilkoma myślami odnośnie tego zaangażowania. Na początek chwila refleksji. Od kilku tygodni zbierałam się do napisania tekstu o tym, jak to pozarządowi członkowie komitetów monitorujących powinni się przygotowywać do posiedzeń, co czytać, z kim konsultować itp. Potem pomyślałam: „A w zasadzie, jakie ja mam prawo czy mandat do tego, żeby komuś mówić, co powinien robić?”. Zwłaszcza, że są to narzędzia i metody dość oczywiste (chyba?) dla osób, które wzięły na serio fakt, że ktoś na nie głosował. W efekcie tych jakże głębokich refleksji pomyślałam, że może po prostu podzielę się tym, co mi pomaga w pracy w komitecie monitorującym, jak staram się sobie tę pracę organizować, czego mi brakuje i takie tam. Zechcesz, drogi/a Czytelniku/czko, to coś z tego weźmiesz. Zapraszam też do dzielenia się w formie komentarzy pod tekstem. Bardzo chętnie „skradnę” Wasze sposoby na skuteczność w komitecie!
Do Komitetu trafiłam dlatego, że od wielu lat zajmuję się monitorowaniem funduszy europejskich, uczestniczę w konsultacjach dokumentów, staram się zapewniać organizacjom wsparcie we wszelkiego rodzaju trudnościach, z jakimi borykają się w kontekście funduszy unijnych. Aczkolwiek koncentruję się na rozwiązaniach systemowych, sieciowania reprezentantów ngo w komitetach, zapewniania im wsparcia merytorycznego w postaci warsztatów, ekspertyz itp. Tak więc wydaje mi się (i nie tylko mi, ale i Stowarzyszeniu Dialog Społeczny, w imieniu którego wraz z Michałem Dymkowskim trafiłam „pod głosowanie”), że jakąś wiedze mam, jakieś doświadczenie również, jakąś chęć i zaangażowanie także. Piszę cały ten tekst trochę autoironicznie (szkoda, że tekst pisany nie odzwierciedla nastroju autorki), proszę więc o ździebko dystansu u Czytelnika/Czytelniczki.
Co mi pomaga?
oraz (to nie żart!):
Z tego, co zauważyłam, nie jestem odosobniona w korzystaniu na posiedzeniach z ww. dokumentów. Zawsze to przejrzyściej korzystać z oficjalnych zapisów, niż ulotnej pamięci, która lubi płatać figle interpretacyjne.
Kontakt z III sektorem
Jednak najmniej zawodny i najbardziej responsywny sposób to nie maile, nawet nie facebook, ale … telefon. Zdarza się więc, że dzwonię do osób, zwłaszcza tych, które mogą mnie wesprzeć w konkretnych obszarach, skonsultować – choćby na szybko – pomysły.
I tylko dopada mnie już czasem refleksja, że takich frustratów czy desperatów, jak ja jest wcale niezbyt duża grupa. Dochodzą głosy, jak to reprezentanci ngo’sów w komitetach tylko zajmują miejsce (o ile w ogóle przychodzą), dbają głównie o takie zapisy kryteriów wyboru projektów, aby ich organizacje mogły je spełnić. Inni z kolei poddają się lękom przed konfrontacją z władzami – głównie regionalnymi. To po co było się zgłaszać do komitetu? To na szczęście wciąż wydaje się mniejszościowe zachowanie, ale jednak ma miejsce. I kładzie się cieniem na całym sektorze, służy do krzywdzących uogólnień i utrudnia i tak niełatwą komunikację z przedstawicielami innych środowisk.
Źródło: inf. własna OFOP