JACHIMOWICZ: Jeżeli kobiety nie chcą kandydować do różnego rodzaju ciał, to trzeba to uszanować.
Gdy w grę wchodzi zespół, który ma przeprowadzić na mnie operację chirurgiczną, interesuje mnie jedynie to, czy są to osoby kompetentne, czy potrafią wspólnie tę operację przeprowadzić na jak najwyższym poziomie. To jasne – bardzo mi zależy na moim zdrowiu. Tą filozofię przekładam na „operacje” w życiu publicznym. W różnego rodzaju ciałach dialogu społecznego powinny zasiadać osoby kompetentne, potrafiące sobie poradzić z merytoryką i sposobem skutecznego rzecznictwa.
Kwoty irytujące
Równie dobrze pracuje mi się w różnych ciałach dialogu z kobietami i z mężczyznami, równie kompetentni/niekompetentni bywają i jedni, i drudzy. Uwierają mnie zapisy określające liczbę kobiet i mężczyzn zwłaszcza w małych grupach, gdzie wszyscy wszystkich znają i osobowościowo, i kompetencyjnie. Narzucanie tego rodzaju regulacji jest irytujące. Jakbyśmy nie potrafili bez tego wybrać osoby najbardziej adekwatne do aktualnych potrzeb. To podważa z kolei nasze kompetencje i zdrowy rozsądek.
Brak chęci – uszanować
Pytanie, czy mimo odpowiednich, podobnych kompetencji istnieją jakieś bariery w wyborze kobiet? W polityce być może tak – choć to jeszcze tylko kwestia czasu. W trzecim sektorze jest inaczej. Uważam, że jest w nim odpowiednia liczba kompetentnych osób i niezależnie od płci, mogą uczestniczyć w różnego rodzaju ciałach dialogu. Myślę, że nie czują potrzeby, ale też pewnie uważają, że ważniejsze jest działanie bezpośrednie – praca z ludźmi, niż z dokumentami, może też nie wierzą w skuteczność tego rodzaju ciał. Jeżeli kobiety nie chcą kandydować czy uczestniczyć w pracach takich ciał z jakiegoś powodu, to trzeba to uszanować. Gdyby któraś z liderek z regionu chciała kandydować do Rady, z wielką przyjemnością bym jej w tym pomógł.
Źródło: inf. własna ngo.pl