Jedzenie to tylko narzędzie – refleksje po III Zjeździe Kooperatyw Spożywczych
Czy członkom i członkiniom kooperatyw spożywczych chodzi przede wszystkim o dostęp do ekologicznej żywności, czy też te coraz popularniejsze oddolne organizacje konsumenckie mają wciąż swój wymiar emancypacyjny? Tomasz Sikora dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl omawia III Zjazd Kooperatyw Spożywczych, który odbył się 7 i 8 czerwca w Krakowie.
O kooperatywach spożywczych przeczytasz również w tekście Krzysztofa Herbsta na Ekonomiaspoleczna.pl >
Wawelska Kooperatywa Spożywcza, gospodyni wydarzenia, wykonała ogromną pracę organizacyjną zwieńczoną dużą, dwudniową i bardzo eklektyczną imprezą. Już samo to, że od trzech lat siłami społeczników i społecznic udaje się organizować zjazdy należy uznać za sukces, który bardzo mnie cieszy. Jestem pełen podziwu dla zdolności organizacyjnych i wysiłku, jakiego podjęli się członkowie i członkinie Wawelskiej Kooperatywy.
Nowością była organizacja zbiórki społecznościowej na portalu Polakpotrafi. Intensywna i mądrze prowadzona kampania pozwoliła pozyskać przeszło 16 000 zł, co pozwoliło przygotować niezwykle bogaty program, obfitujący w warsztaty, prezentacje i spotkania. Było naprawdę wszystko: od kuchennych kompostowników po tratwę z plastikowych baniaków i wikliny, od współ-mieszkalnictwa po ekowioski i głęboką demokrację.
Były też czas na dyskusje i wymianę doświadczeń między członkami kooperatyw – temu poświęcone były pierwszego dnia rozmowy stolikowe w formie world cafe. Co pół godziny zmienialiśmy stolik by dyskutować o kontakcie z rolnikami, różnych formach handlu, różnicach i zbieżnościach interesów wśród odbiorców z miasta i producentów ze wsi, ogólnopolskim stowarzyszeniu kooperatyw, o tym, jak rozwijać kooperatywę (tworzyć sieć, zakładać spółdzielnię, działalność gospodarczą czy stowarzyszenie). Ważne rozmowy dotyczyły również powstawania nowych kooperatyw, promocji ruchu i działań na rzecz jego rozwoju oraz wzrostu świadomości konsumenckiej. Właśnie dla takich rozmów przyjechałem na ten zjazd i niestety wyjechałem z dużym niedosytem.
Cztery godziny rozmów o potrzebach, problemach i wyzwaniach ruchu (przy czym najpopularniejszy był stolik o współpracy z rolnikami) podczas dwudniowej imprezy to dla mnie za mało. Odniosłem wrażenie, że głównym celem zjazdu jest prezentacja różnorodności działań i inicjatyw, jakie składają się na konglomerat nowych ruchów społecznych i ekologicznych, tylko częściowo związany z kooperatywami spożywczymi.
Polskie kooperatywy spożywcze są dręczone poważnymi problemami nierównej partycypacji i kierownictwa, trudności w podejmowaniu decyzji i organizacji zakupów. Mówi się o tym w kuluarach, zamiast zająć się tym otwarcie i możliwie profesjonalnie. Możemy przecież korzystać z wiedzy nauk społecznych, rad specjalistów i własnych doświadczeń. Nie ma problemu, któremu nie moglibyśmy sprostać.
Dla mnie jest to ogromny problem. Wydaje mi się, że najpierw powinniśmy zadbać o to, aby każdy, niezależnie od dochodów, mógł jeść świeżą i dobrej jakości żywność, a dopiero potem dbać ekologiczność tej żywności. Z moich kilkuletnich doświadczeń wynika, że niestety tych dwóch rzeczy, teraz jeszcze mieć nie możemy, choć wierzę że kiedyś nam się to uda.
Do kooperatyw spożywczych należą obecnie głownie mieszkający w dużych miastach ludzie o wysokich kapitałach społecznych i kulturowych, czyli tacy, którzy teoretycznie i tak mają największe szanse na powodzenie w trudnych kapitalistycznych realiach. Czy nie czas już, abyśmy znaleźli drogę do tych, którzy tyle szczęścia nie mają?
Przykładem braku wiedzy o dawnej spółdzielczości jest obserwowane na zjeździe (ale nie tylko) pomieszanie nazewnictwa. Nie każde grupowe działania dotyczące żywności jest kooperatywą spożywczą (szczególnie jeśli brak w niej aspektów samopomocowych i demokratycznych). Czy potrzebujemy ponownie zdefiniować to pojęcie, skoro tak bardzo już się rozmyło? A może lepiej byłoby nie czepiać się i zgodzić się na zupełną dowolność w tym względzie?
Inną ważną cechą zjazdu była jego apolityczność. Nie rozumiana jako dawna zasada spółdzielczej neutralności politycznej, ale jako nie zajmowanie pozycji względem prądów ideowych i sił politycznych. Różnorodność polityczna wśród osób zaangażowanych w kooperatywy jest spora, wydaje się jednak, że większość prezentuje różne odmiany poglądów lewicowych. Czy jednak zgodzilibyśmy się, że to co robimy, ma charakter antykapitalistyczny, a naszym celem jest budowa nowego systemu społeczno-gospodarczego? Ta i wiele podobnych dyskusji ciągle przed nami.
Konstruktywną i potrzebną propozycją wydał mi się pomysł stworzenia ogólnopolskiego stowarzyszenia kooperatyw spożywczych. W trakcie dyskusji próbowaliśmy określić zadania dla takiego stowarzyszenia. Zgodnie z pojawiającymi się pomysłami mogłoby ono podejmować próby wpłynięcia na korzystne zmiany w prawie spółdzielczym, stworzyć i prowadzić ogólnopolską bazę danych o rolnikach, świadczyć wsparcie prawne, eksperckie, prowadzić działania rzecznicze i promocję ruchu a nawet zarządzać funduszem mikropożyczkowym. Słowem zajmować się wszystkim tym, co jest nam potrzebne, a no co przy codziennym zaangażowaniu w bieżące sprawy kooperatywy, nie starcza nam już czasu, możliwości i pieniędzy.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl