W najbliższy czwartek, 22 kwietnia, w Światowy Dzień Ziemi, rozpocznie się szczyt klimatyczny organizowany przez prezydenta USA Joe Bidena. W spotkaniu wezmą udział przedstawiciele 40 krajów świata. Polska będzie jednym z dwóch państw z regionu Europy Środkowej i Wschodniej obecnym na szczycie oraz jedynym członkiem UE z naszego regionu. Polska jest też jedynym krajem UE, który nie poparł celu neutralności klimatycznej.
Szczyt klimatyczny organizowany przez Joe Bidena zapewnia światowym przywódcom kolejną już szansę na pokazanie, że nareszcie zaczynają traktować wskazania nauki poważnie, stawiają sobie cele z nimi zgodne i skupiają wysiłki na szukaniu najlepszych metod i narzędzi umożliwiających ich osiągnięcie, zamiast szukać sposobów na uniknięcie zobowiązań lub przerzucenie ich na kogoś innego.
„Takich szans było już wiele, przy okazji kolejnych szczytów klimatycznych, przedstawiania celów w zakresie redukcji emisji czy odpowiedzi na rosnące potrzeby w zakresie wsparcia finansowego działań w krajach najsłabiej rozwiniętych. Przyjęcie pod koniec ubiegłego roku przez Unię Europejską nowego celu redukcji emisji o 55% do 2030 roku było krokiem w dobrym kierunku, ale warunku zgodności z nauką nadal nie spełnia, tak jak i większość celów innych państw. Zatrzymanie postępującego kryzysu klimatycznego byłoby pewnie łatwiejsze, gdybyśmy zaczęli głęboką transformację dwie dekady temu. Teraz już nie mamy czasu do stracenia, a politycy tak naprawdę nie mają wyjścia. Jeśli chcą chronić życie i zdrowie obywateli, nie mogą dalej przerzucać się okrągłymi zdaniami. Czas przejść od słów do czynów i zacząć podejmować trudne decyzje” – mówi Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, ekspertka Koalicji Klimatycznej.
To bardzo ważny szczyt, który musi przynieść wymierne efekty i zobowiązania przed tegorocznym COP26 w Glasgow.
„Biden zdaje sobie sprawę, że jego deklaracje i powrót USA do Porozumienia Paryskiego niewiele zmienią, jeśli świat nie wróci do ducha z Paryża i nie zacznie w końcu wdrażać takich celów redukcyjnych GHG do 2030, które pozwolą osiągnąć neutralność klimatyczną najpóźniej do połowy wieku. A najnowszy raport ONZ oceniający zobowiązania krajowe przedłożone do końca 2020 r., jasno wskazuje, że świat dalej zmierza ku katastrofie klimatycznej. Dlatego bardzo ważna była, poprzedzająca szczyt, wizyta Johna Kerry'ego w Chinach – kraju z największymi emisjami CO2 na świecie. Pomimo ostatnich napięć politycznych pomiędzy tymi krajami, ważne jest znalezienie wspólnej płaszczyzny na rzecz ochrony klimatu i pokazanie, że konieczne są wspólne działania. Miejmy nadzieję, że Chiny wezmą udział w szczycie i wzmocnią nie tylko jego polityczny przekaz”– zaznacza Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej.
Zaproszenie na szczyt dla Polski
„Trzeba pamiętać o tym, że szczyt prezydenta Bidena to nie spotkanie najważniejszych mocarstw, ale przede wszystkim największych niszczycieli klimatu. Polska nie tylko ma wysokie emisje CO2, jest też wielkim hamulcowym walki z kryzysem klimatycznym. Sam prezydent Duda jeszcze niedawno zapewniał, że węgiel jest strategicznym surowcem naszego kraju i mamy zapasy na 200 lat. Administracja amerykańska ma nadzieję, że Polska znajdzie się w grupie państw, poważnie podchodzących do kryzysu klimatycznego” – powiedziała Ilona Jędrasik z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, ekspertka Koalicji Klimatycznej.
„Miejmy nadzieję, że prezydent Duda skorzysta z tej okazji i odejdzie od retoryki zadowolenia z dotychczasowych “sukcesów”, „greenwashingu” i nic nieznaczących deklaracji, a rozpocznie nowy rozdział w naszej polityce klimatycznej i gospodarczej. Musimy podjąć działania na miarę stojących przed nami wyzwań, ale i nowych unijnych środków finansowych, które stracimy, jeśli będziemy dalej trwać w sidłach węglowego lobby i iść drogą „business as usual” – zaznacza prof. Zbigniew Karaczun z SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Źródło: Koalicja Klimatyczna