Wkrótce Facebook zmieni swój regulamin. Każda kolejna zmiana wywołuję publikację łańcuszków, które i tak nie uchronią nas przed akceptacją zmian. Ale czy w ogóle kiedykolwiek byliśmy świadomi jakie umowy podpisujemy z właścicielami serwisów internetowych, gdy zakładaliśmy tam konta? Fundacja Panoptykon przestrzega i uświadamia – zapraszamy do naszego bloga!
„Pierwszym krokiem do odzyskania kontroli jest zrozumienie zasad, na których działają portale społecznościowe. Czy istnieją przepisy prawa, które chronią nas bez względu na niekorzystne postanowienia regulaminu? Czy w przypadku sporu o utwory lub dane możemy odwołać się do »wyższej instancji«?” - pyta, nieco retorycznie Fundacja Panoptykon we wpisie, które publikujemy na blogu organizacji w naszym serwisie.
Nie zwlekajcie, bo z wpisu dowiecie się zarówno jakie umocowanie mają nasze działania, które podejmujemy publikując posty o konwencji berneńskiej, a także jak chronić informacje na własny temat jeszcze przed założeniem konta w jakimkolwiek serwisie społecznościowym.
Czy wiecie, że:
- nawet jeśli nie ma nas na Facebooku, ale nasi znajomi publikują informacje, w których się znajdujemy, serwis automatycznie buduje na tej podstawie profil-cień;
- inwigilacja twórców serwisu w nasze życia jest bardzo duża; - jesteśmy śledzeni nawet wtedy, gdy jesteśmy wylogowani z serwisu Facebook, ale odwiedzamy strony, na których znajdują się społecznościowe przyciski, jak „lubię to”; - informacje jakie polubiliśmy pozwalają określić nasze preferencje polityczne, a nawet seksualne.
Źródło: Technologie.ngo.pl