Większa konkurencja, ale i kampanie prowadzone z większym rozmachem – o tym, jak się w tym roku zbierało jeden procent opowiadają organizacje pożytku publicznego.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że ubiegły rok był nietypowy, bo status OPP miało niewielu, więc szanse były większe - mówi Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji im. Stefana Batorego, w której zebrano w tym roku połowę mniej, czyli nieco ponad 300 tysięcy. - Teraz zdarzało się, że w odpowiedzi na nasze prośby o przekazanie jednego procentu ludzie odpowiadali, że już to uczynili. Mogli wybrać lokalną organizację, z którą są związani.
Wpływy na zeszłorocznym poziomie utrzymały między innymi Caritas Polska (ok. 1 mln 200 tysięcy zł) i Związek Harcerstwa Polskiego - póki co 818 tysięcy. Pieniądze liczy jeszcze Polska Akcja Humanitarna, która w zeszłym roku zebrała najwięcej. Lokalnym organizacjom zbierało się różnie - przepytane przez nas OPP zebrały od kilkunastu tysięcy do zaledwie 800 zł.
Pomagało
W tym roku organizacje miały więcej czasu na przygotowanie się do zbiórki - to pomagało. Ci, którzy zbierali po raz drugi - korzystali z ubiegłorocznych doświadczeń, ale też stawiali na nowe rozwiązania. ZHP zaprojektował serię plakatów i ulotek, które zaprojektowała firma public relations. Więcej było też ogłoszeń w ogólnopolskiej prasie. Stawki dla OPP były preferencyjne - za jednorazowe ogłoszenie można było zapłacić kilkukrotnie mniej niż za komercyjne (np. w "Gazecie Wyborczej" 230 zł, w Polityce ok. 600 zł). Pojawiły się także duże kampanie organizacji związanych z mediami. Pojawiająca się na ekranach swojej macierzystej stacji Fundacja Polsat zebrała 750 tys., Fundacja TVN "Nie jesteś sam" - niecałe 90 tysięcy.
W mniejszej skali sprawdzały się działania promocyjne z zeszłego roku:
wystawianie własnych blankietów przelewu, zostawianie ulotek w biurach rachunkowych i u
zaprzyjaźnionych przedsiębiorców. Organizacje starały się docierać nie tyle do ludzi anonimowych,
co do sympatyków. Łatwiej ich związać ich obietnicą, upewnić się, że przekażą. Takie metody
działania sprzyjały przede wszystkim lokalnym stowarzyszeniom.
- Ludzie mogli wybrać lokalną organizację, z którą czują się związani - mówi Ewa
Kulik-Bielińska.
Walory sprowadzenia akcji jak najbardziej w dół dostrzegły też ZHP.
- Drużyny zbierały na własne konta. To dla nas duże obciążenie logistyczne, bo jest ich w tej
chwili kilkaset - mówi Łukasz Czokajło. - Ale to zmobilizowało środowiska, bo dało im poczucie
sensu i celu w tym zbieraniu. Drużyny mogą to przeznaczyć na własną działalność, o ile będzie o na
statutowa i zgodna z ustawą o pożytku.
Organizacje boleśnie odczuły to, że z jednego procentu nie mogli skorzystać "liniowcy".
- To nas najbardziej dotknęło. To była największa część składowa ubiegłorocznych wpłat - mówi Łukasz Czokajło z ZHP.
Bywa, że organizacje liczyły po prostu na większe zaangażowanie
podatników.
- Jesteśmy zawiedzeni - mówi Konrad Kotkiewicz z Ochotniczej Straży Pożarnej z Lutynia (woj.
wielkopolskie), gdzie zebrano zaledwie 800 zł. - Nasze aspiracje były duże, zapewnienia też były
duże. Mieliśmy kilkanaście osób z dużymi zarobkami, które obiecały, że nam pieniądze przekażą. W
końcu poszło cienko. Pukaliśmy od drzwi, do drzwi, ale może za mało osób wiedziało?
Na więcej liczył też Złotoryjski Klub Sportowy "Górnik".
- Zebraliśmy około 4,500 zł i różnie to można potraktować - mówi dyrektor klubu. - Wpłaciło nam w
sumie 70 osób, jak na Złotoryję, to ja uważam, że to bardzo mało.
Klubowi udało się tę sumę zebrać, bo główny księgowy jednego z dużych zakładów w Złotoryi jest
aktywnym działaczem sportowym. Jak przyszło do rozliczeń - pracownikom pomagał i zachęcał.
Nawet drobna suma, nieprzystająca do tych, zebranych przez duże fundacje, miała ogromne znaczenie dla małych stowarzyszeń. Warto było starać się o 1 procent, bo to pieniądze, które stabilizują - mówią organizacje. Jeleniogórskie Stowarzyszenie Rodzin i Przyjaciół Dzieci z zespołem Downa zebrało ponad 8 tysięcy zł. Jeśli wziąć pod uwagę, że budżet stowarzyszenia "pęczniał" co miesiąc jedynie do 150 zł (i składały się na niego głównie składki członkowskie 30 osób), to uzbierany 1 procent jest poważnym zastrzykiem finansowym.
Pieniądze z jednego procentu dają też większe poczucie niezależności,
bo można je wydać prawie dowolnie, inaczej niż dotację celową. Lokalne Ochotnicze Straże Pożarne
przeznaczą pieniądze na sprzęt. Polski Czerwony Krzyż na pomoc społeczną i letnie akcje dla dzieci.
Jeleniogórskie Stowarzyszenie wyda poradnik dla rodziców. Część przeznaczy też na wkład własny w
projekcie międzynarodowym, który przygotowuje. Bez jednego procentu w ogóle by o nim nie
myśleli.
Źródło: inf. własna