– Czasami po ludzku wstyd mi było – mówi pani Małgosia. – Na „Fasolowe Żniwa” zapraszaliśmy gospodynie z sąsiednich gmin, bo nasze już parę lat temu się zlikwidowały.
– Przez kilka lat pracowałam w sekretariacie u wójta. Widziałam ludzi zdolnych, mających swoje pasje i ciekawe zainteresowania, ale pochowanych po domach i w Gródku zapomnianych. Nie mieli szerszego forum, żeby się wykazać, nie było platformy współpracy. W temacie promocji naszego dziedzictwa, kultury, tradycji i obyczajów działo się niewiele – opowiada o początkach Stowarzyszenia „Wczoraj, Dziś, Jutro” Małgorzata Rybska, jego obecna prezeska.
Pomysł na stowarzyszenie pojawił się przypadkiem – podczas spotkania dotyczącego funduszy europejskich okazało się, że organizacjom pozarządowym często łatwiej jest sięgać po dotacje z różnych źródeł.
– Byłyśmy z Renatą, współzałożycielką, na to spotkanie delegowane z gminy. W jego trakcie spotkałyśmy się przypadkiem w toalecie – śmieje się pani Małgosia – i tam zapadła decyzja, że zakładamy!
Później już poszło łatwiej. Na spotkaniu założycielskim zgromadzili się znajomi Małgorzaty i chętni do współpracy mieszkańcy gminy. Choć był problem ze znalezieniem 15 osób niezbędnych do założenia stowarzyszenia, w końcu się udało. Organizacja powstała na początku 2011 roku.
– Każdy z nas jest inny, każdy ma inny pomysł na to, czym to stowarzyszenie ma być – uważa Łukasz Hajduk, współzałożyciel, obecnie członek zarządu stowarzyszenia. – Jedni widzą nas jako Koło Gospodyń Wiejskich, chcą piec, gotować tradycyjnie, uprawiać rękodzieło. Tutaj czują misję. Drudzy widzą potencjał w szerszych działaniach promocyjnych i chcą w Gródku tworzyć miejsca pracy, odpowiadać na potrzeby społeczne. Miejscem spotkania nas wszystkich jest pasja do tradycji wsi, fascynacja tradycyjną kuchnią, lokalną historią, estetyką wiejską. To właśnie „wczoraj – dziś – jutro” nas łączy (nazwa stowarzyszenia nie jest przypadkowa). Pragnienie, aby „jutro” w naszej tradycji nastało, ale i żeby nasze dziedzictwo się zachowało.
Wczoraj
Gmina Gródek nad Dunajcem to okolice Nowego Sącza w południowo-wschodniej części województwa małopolskiego. Gmina jest rozległa, zahacza o południowy brzeg Jeziora Czechowskiego i ciągnie się aż po południowo-wschodnie brzegi Jeziora Rożnowskiego. Na Jeziorze Rożnowskim znajduje się Małpia Wyspa, wzgórze (dawniej grodzisko), które po zalaniu doliny Dunajca i budowie zapory stało się wyspą, a dziś jest obszarem szczególnej ochrony krajobrazu i rezerwatem ptaków. Gmina ukryta wśród jezior i przyrody leży w pagórzystym terenie, skąd w dobrą pogodę można dojrzeć panoramę Tatr. Piękna i niepowtarzalności tej ziemi dopełniają zabytki historyczne: romański kościół w Tropiu, gotyckie kościoły w Przydonicy, Podolu i Rożnowie, zabytkowe ruiny zamku Zawiszy Czarnego, zamku gródeckiego, pozostałości bastionu Jana Tarnowskiego. Szlacheckie dwory uzupełniają historyczny obraz gminy. W obliczu bogactwa dóbr przyrody i historii nie ma się co dziwić ani rozczarowaniu części mieszkańców tym, że dziedzictwa się nie promuje, ani ich naturalnemu zainteresowaniu dbałością o rozwój turystyki – ważnego źródła dochodów miejscowych. Do Gródka na Dunajcem, odkąd powstało Jezioro Rożnowskie, turyści przyjeżdżają, tyle że czasy się zmieniły, konkurencja rośnie i teraz o klienta trzeba dbać i zabiegać.
Mimo rozległości terenu gmina nie jest bardzo liczna, mieszka w niej niespełna 9,5 tysiąca mieszkańców. Wielkość gminy nie sprzyja jednak integracji i współpracy gródczan, w dodatku jest to grupa mocno zróżnicowana.
– Ważny zwrot w historii Gródka to budowa zapory na Dunajcu w latach 20., 30. zeszłego wieku, wtedy dużo nowych mieszkańców się tu sprowadziło, w tym zagranicznych. Dzisiaj zapora to przysiółek Rożnowa, są tam bloki pogrupowane w osiedla, z zachowaniem historycznych nazw: kolonia francuska, kolonia specjalistów. Do dziś dnia tak zostało, że tam jest „miasto”, a tu jest „wieś” – relacjonuje Łukasz Hajduk, który historią tych terenów zajmuje się również naukowo, częściowo poświęcił jej swój doktorat o rozwoju regionalnym.
Dziś
W Gródku jest sporo nowych, napływowych mieszkańców – emerytów, którzy postanowili na jesień życia zmienić miejsce zamieszkania na tereny wiejskie. Letników, którzy mają tu domki sezonowe i całoroczne. Struktura demograficzna zmienia się dynamicznie – nowi mieszkańcy przyjeżdżają, ale starych ubywa. Z roku na rok rośnie migracja zarobkowa, mężczyźni masowo wyjeżdżają za pracą, w domach pozostają same kobiety. Młodzi w większości po szkole nie wracają na swoje. Nie widzą tu perspektyw, nie czują się związani z Gródkiem. To wszystko ma wpływ na specyfikę i charakter społeczności, która gminę zamieszkuje.
– Ludzie są tu raczej zamknięci, nie tak jak w innych okolicznych miejscowościach: Łososinie, Tęgoborzy. Nie ma tego czegoś, co by ludzi łączyło, słabe więzi nas łączą – skarży się Małgorzata Rybska.
– Mieszkańcy nie wierzą w siebie, w swoje możliwości. Że coś potrafią, że coś mogą zrobić razem. Trzeba ich wyciągać, mobilizować, motywować – dopowiada Łukasz Hajduk i dodaje: – Często dostrzegam takie myślenie: Po co się wychylać? Po co coś robić? Jest dobrze tak, jak jest. Bardzo trudno jest się przebić przez ten mur. Liderom lokalnym często się wydaje, że wszelka pasja, zaangażowanie w sprawy wspólne są podejrzane zarówno w oczach mieszkańców, jak i władzy.
– Wciągamy mieszkańców w różne działania naszego stowarzyszenia. Na początku są niechętni, ale później dają się namówić. A na koniec są zadowoleni – opisuje akcje Stowarzyszenia „Wczoraj, Dziś, Jutro” Łukasz Hajduk. – Jak ja to mówię, pokazujemy im, jak się nie zmarnować.
Stowarzyszenie w najbliższych planach ma przygotowanie spisu rękodzielników z terenu gminy. Ale już teraz bardzo eksponuje różnorodne umiejętności swoich członków.
Ich flagowe działania to stoiska promocyjne, na których eksponują wyroby kulinarne i rękodzielnicze. Tradycją stało się coroczne plecenie wieńca dożynkowego przez członkinie stowarzyszenia. Pierwszy upleciony wieniec uzyskał wyróżnienie na dożynkach wojewódzkich w Kamienicy, a „Gazeta Krakowska” zamieściła jego zdjęcie. Tegoroczny cieszył się równie dużym powodzeniem. Jak relacjonuje członkini stowarzyszenia: – Stał wystawiony w naszym kościele przez dwa tygodnie, a kolejki ustawiały się do niego jak do szopki.
„Wczoraj, Dziś, Jutro” zbiera też doświadczenia w organizacji pikników rodzinnych. Pierwsze przedsięwzięcie odbyło się zaledwie po 3 miesiącach od rejestracji stowarzyszenia – był to festyn zakończony Sentymentalnym Koncertem Jesiennym, przygotowanym we współpracy z Alternatywną Grupą Twórczą. Drugie wydarzenie zostało zorganizowane z okazji Nocy Świętojańskiej. Główną atrakcją było rodzinne szukanie kwiatu paproci. Organizatorzy starają się, aby wydarzenia zawsze były radosne, angażujące do zabawy, wielopokoleniowe i bezpieczne. Kiedy niektórzy uczestnicy pytają o piwo, Małgorzata Rybska, prezeska, mówi: – Nasze stowarzyszenie organizuje wyłącznie imprezy bezalkoholowe. Promujemy zdrowy tryb życia i opowiadamy się za odpowiednimi wartościami. Alkohol i tak zbiera swoje żniwo. Ostatnie przedsięwzięcie stowarzyszenia to sprzątanie architektonicznej atrakcji Małopolski, charakterystycznej wieży oblężniczej z 1. połowy XVI wieku zwanej beluardą.
Akcja „Beluarda w Rożnowie – wyjątkowa atrakcja, dlatego taka akcja!” zyskała zainteresowanie mieszkańców, mediów lokalnych oraz regionalnych.
Jutro
Stowarzyszenie snuje plany odważnie i od razu je realizuje. Udało mu się przekonać samorząd gminny do udostępnienia na cele działalności stowarzyszenia podziemia ośrodka zdrowia. Powstanie tam izba regionalna, w której historię ziem i lokalnych tradycji będą opowiadać „zdigitalizowane” głosy starszych mieszkańców gminy. Będzie to również miejsce spotkań mieszkańców na warsztatach, szkoleniach i projekcjach filmowych, może powstanie także kawiarenka.
Mówią: – Chcemy stworzyć w Gródku modę na spotykanie się mieszkańców. Żeby wspólnie obejrzeć film i o nim podyskutować, wspólnie napić się kawy i coś razem zrobić. I wspólnie zaplanować nasze jutro.
Okiem animatora regionalnego CAL:
Aktywność społeczna w Gródku wyrosła na fali buntu – braku zgody na bylejakość, przeciętność i marazm. Młodzi i starsi, jak to się dzisiaj mówi aktywiści, zdecydowali się wziąć sprawy w swoje ręce. To, coim najbardziej w sercu gra, to ich lokalność, wiejskość – chronią ją od zapomnienia, ale też reinterpretują, nie boją się łączenia starego z nowym, kreatywnej readaptacji lokalnych tradycji i obyczajów. Bo przecież oprócz „wczoraj” i „dziś” mają jeszcze w swojej nazwie „jutro”, a to zobowiązuje. Budują tożsamość swojego miejsca, odkrywając szczególny genius loci Gródka i równocześnie samemu go tworząc. I zarażają innych swoją manią, a jeszcze częściej sami dają się zarazić, odkrywając ukryte w domach talenty, zapomniane umiejętności, niemodne już tradycyjne pasje i zainteresowania. Nadają im nową wartość, a twórcom dają nową energię do dalszej pracy i satysfakcję.
Próbują się we współpracy. Po spontanicznym powołaniu stowarzyszenia, po roku działania, wyciągają już wnioski, kto jakie ma kompetencje i jaki wkład chce do stowarzyszenia wnieść, w jakiej roli się najlepiej sprawdza. W konsekwencji wybierają nowy zarząd i na nowo dzielą się zadaniami. Teraz jedno z najważniejszych wyzwań to budowanie szerokiego kręgu członków i sympatyków stowarzyszenia. Zależy im na nowych ludziach, chcą być bogaci ich pomysłami, umiejętnościami, obecnością. Chcą w ten sposób zmieniać rzeczywistość, „kolorować”, świat, budzić potencjał Gródka – mieszkańców i władz. Pokazać, że się da, że można i że takie działania podnoszą jakość życia na wsi. A poza tym czynią mieszkańców dumnymi ze swojego miejsca zamieszkania, równocześnie angażując ich w jego rozwój. Śmiało próbują układać współpracę z lokalnymi władzami i instytucjami, pokazują, że mogą gminie się przydać, że są atrakcyjną wizytówką Gródka.
W Gródku niewymuszona aktywność nierzadko zaskakuje lokalne środowisko, budzi zdziwienie i niepokój. Stowarzyszenie jest więc atrakcyjnym, ale niełatwym partnerem, bo przełamuje ogólnie przyjęte w społeczności gminnej wzorce, a poza tym publicznie komunikuje swoje pomysły i oczekiwania. Na przykład próbuje zachęcić samorząd i inne lokalne organizacje do dialogu, zgodnie z prawem domagając się corocznych konsultacji społecznych gminnego programu współpracy. Wbrew przekonaniom nie po to, aby domagać się wyłącznie pieniędzy, lecz aby przede wszystkim rozmawiać: poznać perspektywę obu stron, zaplanować wspólne działania z korzyścią dla wszystkich, zastanowić się, jak lepiej wykorzystać gminne zasoby, w szerszym stopniu udostępniając je lokalnym NGO. Tu przecież jest wielkie pole do popisu: oparta na współpracy organizacja wydarzeń kulturalnych, wspólna reprezentacja i promocja gminy, wzajemna pomoc w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych. Zresztą jaskółki zmiany już są, teraz stowarzyszenie zabiega o więcej. Oprócz instytucji publicznych i pozarządowych „Wczoraj, Dziś, Jutro” widzi sojuszników również w lokalnych przedsiębiorcach. A biznes wykazuje zainteresowanie, widzi potencjalne korzyści w ożywieniu gminy, w uczynieniu jej bardziej atrakcyjną zarówno dla miejscowych, jak i przyjezdnych.
W Gródku znaleźli się właściwi ludzie, którzy oswajają zmianę społeczną. Dają wiele z siebie: swój czas i zaangażowanie, serce, umiejętności, a czasem i pieniądze. Szukają inspiracji u siebie, ale i na zewnątrz, przyglądają się, jak w innych społecznościach rozwija się aktywność mieszkańców, jakie są możliwości prawne i finansowe, wiedzą też, gdzie szukać pomocy.
Opisana historia jest częścią publikacji „Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom III” wydanej przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. To zestaw ponad 30 inspirujących mini-reportaży o tym jak lokalne społeczności potrafią brać sprawy w swoje ręce.
Jak mieszkańcy białostockiego bloku zrobili wystawę fotografii i filmów w suszarni na 11. piętrze? Co wynikło z przygotowania przez mieszkańców Pogorzyc wirtualnej księgi swojej wsi? Jakie korzyści przynosi lokalne partnerstwo działające na Starym Przedmieściu w Gdańsku? Te i wiele innych historii znajdziemy w najnowszym Katalogu praktyk Aktywnych społeczności. Opowieści są różne, ale każda z nich pokazuje ludzi, którzy podejmują inicjatywy zmieniające ich samych i otoczenie, w którym żyją. Historie wzbogacone są komentarzami animatorów regionalnych CAL, które wnoszą do nich refleksję na temat tego jak powstaje i jak funkcjonuje aktywna społeczność.
Książka jest wynikiem pracy kilkunastu animatorów społecznych CAL z całej Polski. Co roku przyglądają się oni wybranym społecznościom lokalnym i inicjatywom przez nie podejmowanym. Starają się je poznać, zrozumieć i opisać.
http://www.cal.org.pl/jeszcze-wiecej-aktywnych-spolecznosci
Źródło: CAL