Czym różniły się prace nad przyjętym przez premiera Paktem dla kultury od zapomnianego Paktu dla ekonomii społecznej? I co przedsiębiorczość społeczna może zyskać na realizacji Paktu dla kultury? - na te pytania odpowiada Piotr Frączak.
Na jednym z portali społecznościowych pojawił się zarzut, że podpisany niedawno Pakt dla Kultury to fikcja taka sama jak przygotowywany Pakt dla ekonomii społecznej. Zresztą persony tego dramatu znamy z obydwu paktów: prof. Hausner, minister Boni, Kuba Wygnański i niżej podpisany. Idea też w założeniach podobna - międzyresortowy zespół przy Premierze, 1% CIT itp. A więc to samo? Nie to samo. Pakt na rzecz ekonomii społecznej nie został podpisany przez rząd (choć deklaracje były składane) a Pakt dla kultury tak. Co z tego wynika dla przedsiębiorczości społecznej?
Dlaczego pakty są ważne
„U podstaw III Rzeczypospolitej stoi idea paktów społecznych pomiędzy władzą a społeczeństwem. Taką formę – niezależnie od dzisiejszej oceny ich skuteczności – przyjęły Porozumienia Sierpniowe z 1980 roku i Porozumienia Okrągłego Stołu z 1989 roku.
Ich źródła sięgają jednak wielkich tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów i samoorganizacji społecznej czasu niewoli. Współcześnie stosowana w wielu krajach formuła paktów (compact) może być skuteczną metodą połączenia polskich tradycji ze światowymi trendami w zakresie stosowania dobrego rządzenia. Punktem wyjścia do rozmów (nowego paktu społecznego) powinny być następujące zasady:
• państwo uznaje zaangażowanie obywateli w życie publiczne jako wartość samą w sobie (zasada demokracji);
• państwo uznaje prawo obywateli do wypowiadania się we wszystkich najważniejszych sprawach, a przede wszystkim w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczą, oraz przyjmuje na siebie obowiązek informowania o planowanych i podejmowanych działaniach oraz włączania obywateli w proces rządzenia (zasada szerokich konsultacji społecznych);
• państwo uznaje prawo instytucji społeczeństwa obywatelskiego (w tym organizacji pozarządowych) do współdefiniowania zadań publicznych oraz uczestnictwa w wypracowywaniu rozwiązań (zasada dialogu obywatelskiego);
• państwo, nie wyrzekając się odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów społecznych, uznaje wagę mechanizmów przekazywania organizacjom społecznym zadań, które z powodzeniem mogą być wykorzystywane przez samoorganizujące się społeczeństwo (zasada pomocniczości);
• państwo uznaje wagę przemian i znaczenie tworzącego się społeczeństwa informacyjnego, które – z punktu widzenia praw obywatelskich – rozszerza możliwości działania, ale też stwarza nowe zagrożenia (zasada społeczeństwa informacyjnego).”
Po drugie, jeżeli przyjmiemy, ze ekonomia społeczna – tak definiowaliśmy to z Kubą Wygnańskim w 2006 roku – to mechanizm odzyskiwania suwerenności i podmiotowości osób, instytucji i wspólnot, który co więcej nie dotyczy tylko sfery ekonomicznej ale i politycznej, musimy powiedzieć, że partnerstwo (a więc i pakty społeczne) miedzy administracją a obywatelami i ich organizacjami jest ważnym elementem ekonomii społecznej. Przypomnijmy:
„Odpowiedzialność w sferze politycznej oznacza w istocie działanie na rzecz możliwie największego społecznego wpływu na decyzje polityczne (określamy ją nazwą partycypacji, czyli upodmiotowienia politycznego) – osoby, organizacje i wspólnoty włączane są w procesy decyzyjne ich dotyczące, stają się partnerem (podmiotem), nie przedmiotem polityki.
- Dla osób indywidualnych zapewnienie warunków do aktywnego uczestniczenia w życiu społecznym i politycznym (zarówno na poziomie lokalnym, jak i krajowym), branie pod uwagę (konsultacje społeczne) głosu zainteresowanych osób przynajmniej w kwestiach bezpośrednio ich dotyczących. Ekonomia społeczna jest tu zarówno mechanizmem umożliwiającym podstawową niezależność ekonomiczną, bez której nie da się mówić o godności, a tym samym o pełnym obywatelstwie, z drugiej – jest formą edukacji obywatelskiej poprzez uczestnictwo w demokratycznych procedurach.
- Dla organizacji przynajmniej częściową niezależność finansową od administracji i biznesu, co pozwala stać się im wiarygodnym partnerem dialogu obywatelskiego.
- Dla wspólnot przynajmniej częściowe uniezależnienie od politycznych i ekonomicznych wpływów zewnętrznych, a więc szansę na prowadzenie polityki w oparciu o potrzeby wspólnoty i jej mieszkańców.
Ekonomia społeczna interesuje nas zatem przede wszystkim z punktu widzenia roli, jaką może odegrać w usamodzielnianiu i wynikającym z niego upodmiotowieniu wspólnot, organizacji i osób”.
Dlaczego niektóre pakty się udają?
Zanim dojdziemy do tego jak się ma Pakt dla kultury do ekonomii społecznej warto przyjrzeć się temu, dlaczego prace nad tymi dwoma dokumentami (pakt na rzecz ekonomii społecznej i pakt dla kultury), mimo wielu podobieństw inaczej się zakończyły.
Formalnie rząd nie podpisał paktu dla ekonomii społecznej z powodu różnicy zdań pomiędzy ministrami. Jednak powód wydaje się zupełnie inny, a dotyczy sposobu powstawania paktu, a co za tym idzie społecznego poparcia dla niego.
Pakt dla ekonomii społecznej przygotowywała grupa przy międzyresortowym zespole i choć brali w niej udział przedstawiciele organizacji pozarządowych, dla wielu był to dokument rządowy. Nie udało się włączyć szerokiej rzeszy organizacji w debatę bo był on w sumie dokumentem technicznym. Miał być podstawą do uspołecznionego tworzenia strategii. Więc poparcie dla dokumentu społecznego było niskie i wszystkim się wydawało, że to rządowi powinno zależeć na jego podpisaniu.
Obywatele Kultury próbowali stworzyć szeroki ruch społeczny. Planowany dokument konsultowali z wieloma środowiskami. Kłóciliśmy się, ale naszym celem było po pierwsze wypracować dokument, który będzie interesujący dla środowiska, a nie dla rządu. I tak się stało. Rząd, choć deklarował przyjazne zainteresowanie, w zaciętych negocjacjach walczył o każdy zapis. I, jak to w negocjacjach, trochę odpuścił rząd, a trochę – Obywatele (np. 1% z CIT – zostawiając to do pracy z rządem nad sposobami finansowania).
Do końca nie było też wiadomo, czy premier podpisze Pakt, więc i radość z podpisania była większa, a międzyresortowy zespół będzie dopiero efektem zawarcia paktu. To też przestroga dla nowego zespołu: bez społecznego zaplecza, bez Obywateli Kultury będzie nie miejscem dyskusji z rządem, ale kolejną agendą rządową.
A teraz najważniejsze. Czy Pakt dla kultury będzie miał wpływ na ekonomię społeczną? Co w ogóle kultura ma z ekonomią społeczną? W przygotowywanej ustawie o przedsiębiorczości społecznej pojawia się propozycja uwzględnienia kultury jako obszaru działania przedsiębiorstw społecznych. Nie jest to bez podstaw.
Co więc daje Pakt dla kultury, poza zwiększeniem – miejmy nadzieję – udziału obywateli w myśleniu o rozwoju społecznym i gospodarczym? Ano czytamy:
„§3 Realizując zadania publiczne, zgodnie z konstytucyjną zasadą pomocniczości, władza publiczna w pierwszej kolejności wspiera inicjatywy wynikające z aktywności obywatelskiej i działalności statutowej instytucji kultury.
§4 Strony zobowiązują się do wspólnego przeglądu istniejących przepisów prawa i procedur w celu wzmocnienia zasady równego dostępu do środków publicznych instytucjom kultury, oświaty i szkolnictwa wyższego, organizacjom społecznym i podmiotom prywatnym prowadzącym działalność kulturalną, na wydatki celowe i programy wieloletnie w zakresie zadań publicznych”.
Jeśli uda się te dwa paragrafy wcielić w życie, ekonomia społeczna (niezależnie czy w formie organizacji pozarządowej, spółdzielni czy spółki) może stanąć na solidnych podstawowych opartych na zleceniu zadań publicznych. Zaś zapisy:
„§5 Strony wypracują system zachęcający przedsiębiorców do wspierania przedsięwzięć kulturalnych. (…)
§8 1.Rząd we współpracy ze stroną społeczną, zobowiązuje się wprowadzić zmiany prawne i organizacyjne, które zwiększą możliwości finansowania kultury z różnych źródeł, publicznych i niepublicznych. Finansowanie to powinno mieć charakter wieloletni, co pozwoli zwiększyć skuteczność wydatkowania środków na zadania publiczne.
2.Rząd, we współpracy z samorządami, przygotuje warunki prawne dla pilotażu w zakresie tworzenia tzw. budżetów partycypacyjnych w planach finansowych jednostek samorządu terytorialnego, w których wydatki ustalają mieszkańcy”
mogą znacznie zwiększyć udział środków na działalność kulturalną.
Pakt co prawda (jak to jest w SRKS) próbuje zwrócić uwagę na fakt, iż „powszechne i aktywne uczestnictwo w kulturze jest jednym z najważniejszych czynników rozwoju społecznego i ekonomicznego” to jednak stara się odchodzić od myślenia w kategoriach ekonomicznych. To był jeden z głównych zarzutów wobec paktu, więc autorzy bardzo zwracali uwagę, by nie popaść w pułapkę uekonomicznienia kultury. Może czasem za bardzo się przed tym bronili. W końcu ekonomia społeczna w kulturze może być ciekawym i twórczym rozwiązaniem.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl