Obecnie bardzo dużo mówi się o godności człowieka, jednak wielkie słowa zwykle nie idą w parze z wielkimi czynami. Zupełnie inaczej jest w przypadku niezwykłej kobiety - Helgi Bieniusy, dla której godność jest najważniejszą wartością. Z polonistką z gimnazjum w Zdzieszowicach rozmawia Michał Misiorek, laureat konkursu na Działacza Obywatelskiego Roku.
Antoine de Saint-Exupery uważał, że nie mamy prawa robić ani
mówić czegokolwiek, co pomniejsza człowieka w jego własnych oczach
(…), bo uwłaczanie godności człowieka jest przestępstwem.
Współcześnie ludzie często zapominają o tej bardzo ważnej wartości,
jaką jest rzeczona godność. Jednak są też osoby, które traktują ją
jako sferę sacrum. Takim człowiekiem jest z całą pewnością Helga
Bieniusa – nauczycielka języka polskiego, która całym swoim życiem
pokazuje, że należy szanować bliźniego i zawsze mieć dla niego
czas. Od kiedy została wicedyrektorem Publicznego Gimnazjum im.
Kard. Stefana Wyszyńskiego w Zdzieszowicach, stara się ona tak
kształtować systemy wartości uczniów, aby na pierwszym miejscu
stawiali właśnie godność.
Co rozumie Pani pod pojęciem „godność człowieka”?
Odpowiadając na to pytanie, chciałabym sięgnąć do czasów
mojego dzieciństwa, kiedy mój tata zawsze wpajał nam, jako małym
dzieciom, że trzeba szanować bliźniego. Dla mnie osobiście godność
człowieka jest to nie tylko okazywanie szacunku drugiemu
człowiekowi, ale przede wszystkim poczuciem własnej wartości.
Jak w szkole, której jest Pani wicedyrektorem, przekazywane są treści dotyczące godności człowieka?
Kiedy zostałam wicedyrektorem tego gimnazjum, przede wszystkim
starałam się przekonać nauczycieli, do tego, że musimy pracować i
wychowywać tych młodych ludzi, których zawsze nazywam swoimi
młodymi przyjaciółmi, ku wartościom uniwersalnym i społecznym.
Jedną z najważniejszych wartości jest właśnie godność człowieka.
Jak realizujemy nasze cele? Otóż przede wszystkim poprzez włączanie
młodzieży w organizowanie sesji popularno – naukowych. Do tej pory
odbyły się dwie takie sesje w naszej szkole. Pierwsza, z udziałem
księdza Eugeniusza Plocha, na temat godności, jako najwyższej
wartości w życiu człowieka. I druga - „Godnie żyć, godnie umierać”,
która dotykała prozy życia codziennego, ale także przygotowania się
do drugiego życia po śmierci. Oprócz tego towarzyszą nam również
konkursy, które w sposób artystyczny pokazują, jak godność
człowieka odczuwają uczniowie, jak oni to sobie wyobrażają. Jest to
niesamowicie trudne, żeby znak słowny wyrazić symbolem plastycznym.
Do dziś pamiętam jedną z prac, pokazującą ręce, na których matka
trzyma nowonarodzone dziecko i rączka malca jest przytwierdzona
kajdankami do ręki matki. Zadawałam sobie pytanie – czy to chodzi o
więź, jaka się rodzi pomiędzy dzieckiem i matką, czy może autor
miał w zamyśle coś zupełnie innego? Okazało się, że młody plastyk
chciał poprzez to pokazać, że godność tego małego człowieka
kształtuje się już w rękach rodziców.
Uważa Pani, że przez to, co robi szkoła - jak promuje godność, jakiś uczeń zmieni swoje postępowanie, zacznie myśleć, że jednak warto dbać o tę wartość?
Wydaje mi się, że tak. Uważam, że program wychowawczy prani
profesor Krystyny Hałas -„W stronę kultury dawania”, który
zaczęliśmy realizować dwa lata temu powoduje i pociąga za sobą
pewne zmiany w kształtowaniu postaw uczniów. Obydwie sesje
popularno – naukowe, które były zwieńczone napisaniem wypracowania
i własnych refleksji, przekonały mnie do tego, że jest to właśnie
rzecz niesamowicie ważna, aby pokazywać uczniom, w jakich
kierunkach można tę godność drugiemu człowiekowi okazywać. W
pamięci utkwiły mi słowa jednego z moich wychowanków, który napisał
- „teraz wiem, że bez względu na to czy ktoś jest Cyganem, czy
murzynem, czy jest biały, czy pracuje w teatrze, czy też jest
profesorem i naukowcem – każdy z nas posiada swoją własną
godność”.
Na którym miejscu w Pani osobistej hierarchii jest godność drugiego człowieka?
Myślę, że udzieliłam odpowiedzi na to pytanie na samym
początku naszej rozmowy, gdyż już w dzieciństwie kształtowała się
moja hierarchia wartości. Godność człowieka jest u mnie na
pierwszym miejscu, na równi z życiem. Życie i godność są to dwie
najważniejsze ważne wartości, bowiem człowiek ma prawo do godnego
życia.
A czy podczas codziennych czynności – rozmów z nauczycielami, wizyt w sklepie, odśnieżania podjazdu, pamięta Pani o godności drugiego człowieka? Czy może czasem zdarza się Pani powiedzieć o dwa słowa za dużo i dopiero wtedy zapala się czerwona lampka – „a co z jego godnością”?
Z tym jest bardzo różnie – zależy to od emocji, jakie
towarzyszą mi w danym dniu. Nieraz powie się coś przykrego, ale
wtedy, kiedy przekroczy się pewną barierę, ważne jest, żeby umieć
godnie się zachować, podejść do tej osoby i powiedzieć wprost –
powiedziałem za dużo o dwa słowa, chciałbym cię przeprosić. Wydaje
mi się, że w tych trzech magicznych słowach - proszę, dziękuję i
przepraszam, tkwi kulturalna egzystencja ludzi.
Teoretycznie każdy ma swoją godność, jednak ja mam takie odczucia, że nie wszyscy są jej świadomi i często dają niejako przyzwolenie na to, aby ktoś inny go niszczył, mieszał z błotem. Czy ma Pani podobne wrażenie?
W dużym stopniu zależy to od wychowania w domu rodzinnym.
Jeżeli ogranicza się ono praktycznie tylko do wiktu i opierunku,
czyli do zapewnienia dziecku, żeby było syte i dobrze ubrane, to
rozmija się to trochę z budowaniem jego własnego poczucia wartości.
Najważniejsza jest bowiem rozmowa. Zresztą tutaj przypomina mi się
cytat z utworu „Czas miłości” Wiktora Boroszewskiego, który
napisał, że „dom to miejsce, ale to nie tapety, to nie lampy,
obrazy, dom to miejsce, gdzie ludzie, choćby pod gołym niebem, są
razem”. Myślę, że jest to taka kwintesencja dobrego wychowania i
jednocześnie budowania wartości drugiego człowieka.
Jak się Pani wydaje, dlaczego niektórzy pomniejszają innych ludzi. Co ich do tego motywuje? Jaki mają w tym cel?
Nie jest to łatwą rzeczą osądzić, co kieruje tymi ludźmi,
dlaczego tak się zachowują. Wydaje mi się, że jedna z przyczyn jest
taka, żeby kosztem drugiego człowieka wywyższyć samego siebie, ale
też, jak to powiedział ostatnio Jan Goczoł – poeta opolski, chodzi
o to, aby „ogrzać się w blasku drugiego”.
„Uwłaczanie godności człowieka jest przestępstwem”, więc czy powinno się za nie karać? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
Myślę, że słowo karać jest tutaj zbyt silnym, zbyt mocnym
słowem. Powinno się bardziej iść w kierunku kształtowania
właściwych postaw, jeżeli ktoś postępuje niegodnie. Zwracać uwagę,
że nie można w stosunku do drugiego człowieka być nieuprzejmym,
dlatego że każdy z nas posiada godność.
Exupery mówił, że „liczy się nie to, co ja myślę o nim, lecz to, co on myśli o sobie samym”. Wynika z tego, że żadna krytyka, żadne opinie wystawione przez innych nie mają sensu. Czyż nie?
Trudno jest tutaj powiedzieć, że liczy się nie tylko to, co ja
myślę o nim, lecz to co myśli on o sobie samym, bo czasem można być
zadufanym we własnej osobie, a od tego niestety już mały krok, żeby
popaść w pychę. Myślę, że człowiek potrafi dużo zyskać, jeśli w
pokorze umie przyjąć krytykę o sobie samym, nawet gdy są to gorzkie
słowa prawdy.
Oglądając telewizję, zauważyłem pewną prawidłowość. We wszystkich programach typu „Mam talent”, „You can dance”, zawsze pojawia się juror, który tylko i wyłącznie krytykuje. Nie ważne czy ktoś dobrze zaśpiewa, czy dobrze zatańczy, to zawsze szuka on czegokolwiek, za co mógłby go skrytykować i już na początku podcina mu skrzydła. Czy to jest ludzkie?
Hmmm… Zawsze są to bardzo subiektywne opinie tej osoby
zasiadającej w jury, ale jest to też trudna funkcja do spełnienia,
ponieważ, jak to bywa w konkursach – ktoś musi wygrać, a ktoś też
musi przegrać – i tak też bywa w życiu. Na pewno nie jest to do
końca ludzkie, bo ludzkie będzie wtedy, jeżeli zostanie to
przekazane w odpowiedni sposób, bo ważny jest sposób przekazu. Ktoś
kiedyś powiedział, że „nie ważne, co ty dajesz drugiemu
człowiekowi, tylko sposób w jaki to przekazujesz”.
Uważa Pani, że powiedzenie komuś – „źle robisz, w ten sposób daleko nie zajdziesz”, pomniejsza w jakiś sposób człowieka? Gdzie jest ta, wydaje mi się, cienka granica między tym, kiedy naszymi słowami ranimy, uwłaczamy czyjąś godność, a kiedy po prostu chcemy pomóc?
Wszystko zależy od umiejętności przekazu, jeżeli powiemy to w
sposób ciepły, serdeczny, z pewnością bardziej trafi to do tego
człowieka, niżeli przekażemy mu swoją opinię tonem rozkazującym i
nakazującym. Cała komunikacja opiera się na tym, by nie iść w
ocenę, ale tak przekazywać komunikaty, żeby te informacje, o
których mówimy do drugiej osoby, do niego docierały.
Ale chyba łatwiej jest powiedzieć komuś: „jesteś beznadziejny”, niż tłumaczyć mu co robi źle i pomóc w naprawieniu tego - przecież współcześnie najważniejszy jest czas. Zmieszanie kogoś z błotem zajmie nam kilka minut, a rozmowa z nim może trwać i trwać.
To zaprzeczałoby idei godności człowieka, dlatego że wszyscy
mamy w sobie wartość i bardzo istotne jest, aby umieć uszanować tę
wartość i wydobyć z drugiego człowieka to, co piękne – uruchomić
pokłady dobra, które tkwią w każdym. Nie można człowieka
przekreślać, i przylepiać mu łatek, że jest beznadziejny, bo w
końcu w to uwierzy, a myślę, że nie będzie służyło to niczemu
dobremu.
Nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia. Mianowicie jeżeli ktoś ma o sobie duże mniemanie, a druga osoba uważa, że jest zupełnie inaczej to wydaje mi się, że ten drugi człowiek stoi w pewnego rodzaju konflikcie tragicznym. Co taka osoba powinna zrobić? Z jednej strony pomoże mu tym, że sprowadzi go na dobrą drogę, ale z drugiej może doprowadzić go do wielkiego smutku i płaczu. Według mnie ten wybór jest bardzo trudny, a co Pani o tym uważa?
Złe zachowania trzeba w pewnym sensie piętnować, ale też w
sposób umiejętny, bo należy pokazać w zamian, jak innym można być.
Wydaje mi się, że to jest ważne, żeby o tym mówić, żeby uzmysławiać
niektórym osobom, że źle czynią, dlatego że nieraz takiej
świadomości nie posiadają, bo tak zostali ukształtowani w swoim
domu rodzinnym czy w środowisku rówieśniczym.
Czyli jednym słowem lepiej doprowadzić kogoś do łez, a sprowadzić go na dobrą drogę?
(cisza) Płacz oczyszcza duszę.
Patron Publicznego Gimnazjum w Zdzieszowicach – kard. Stefan Wyszyński powiedział kiedyś, że „godności ludzkiej trzeba bronić przez miłość, jaką winniśmy mieć ku drugiemu człowiekowi”. Jednak czy każdemu człowiekowi i w każdej sytuacji możemy okazywać tę miłość?
Uważam, że nawet w tym najgorszym można znaleźć coś dobrego.
Ja zawsze rozmawiając z uczniami, staram się stosować taką zasadę,
aby nie uwłaczać godności ludzkiej, ale też żeby poświęcić tej
drugiej osobie jak najwięcej czasu.. Dzisiejsze zwariowane czasy –
w tym pośpiechu, w tym dzikim kołowrocie, powodują to, że brak
czasu przyczynia się do tego, że ludzie gdzieś zatracają
najważniejsze wartości. Kardynał Wyszyński powiedział kiedyś -
„Jedni mówią czas to pieniądz, a ja wam mówię – czas to miłość”.
Wydaje mi się, że te słowa pięknie korespondują z tym, co stanowi
idee i podstawę naszego wychowania.
Powiedziała Pani, że nawet w najgorszych powinniśmy szukać czegoś dobrego, a co dobrego można znaleźć w osobie, która jest seryjnym zabójcą i jej życiowym celem jest jak największa liczba zamordowanych przez nią ludzi?
Myślę, że w stosunku do takich osób najlepsza jest tak zwana
„terapia szokowa”, która polega na tym, aby w stosunku do tych
ludzi postąpić tak, żeby ta osoba się tego nie spodziewała.
Przypomina mi się tutaj wspaniały przykład – postawa Jana Pawła II,
który został ugodzony kulami przez Ali Agcę na Placu św. Piotra i
jak tylko wydobrzał, poszedł do tego człowieka, przebaczył mu i się
z nim pojednał. Sądzę, że to przede wszystkim ujmuje tę drugą osobę
i w jego świecie wartości zachodzi poniekąd rewolucja, która potem
może się przyczynić do tego, że zejdzie on na właściwą drogę.
Mówi Pani, że nie powinniśmy uwłaczać czyjejś godności, ale co powinniśmy zrobić, jeżeli już to zrobimy? Przecież człowiek jest tylko człowiekiem i ma prawo do błędów.
Powiem krótko – po prostu przeprosić.
Obserwuję taką tendencję, że cały czas mówi się o tolerancji, pokoju, miłości. Jednak nigdy na żadnych plakatach, w żadnych problemach telewizyjnych nie widziałem, żeby była gdzieś mowa o godności człowieka. Z czego to wynika i jak można to zmienić?
Do końca tak chyba nie jest, na przykład w naszym gimnazjum
wisi plakat, który przedstawia Ojca Świętego i jest pod nim
znamienity napis – „Jan Paweł II – obrońca godności człowieka”.
Myślę, że w tym zalewie informacji, jaki istnieje w dzisiejszym
świecie, ważna jest umiejętność selekcji tego, co w życiu jest
ważne i co może stanowić dla nas jakąś wartość.
No tak, ale to gimnazjum jest zupełnie inne niż wszystkie, tutaj inne wartości są wysuwane na pierwszy plan, jednak w mass mediach pokazywane są filmy i programy telewizyjne przeciwdziałające rasizmowi, homoseksualizmowi i propagujące pokoju na świecie. Ale jeszcze ani w teatrze, ani oglądając telewizję, nie spotkałem się z myślą o godności człowieka. Dlaczego tak jest? Czy to jest jakiś efekt zepsucia współczesności, zepsucia ludzi, którzy tworzą media, którzy są na tych pierwszych mediach?
Wydaje mi się, że wynika to z popytu na tanią sensację. W
środkach masowego przekazu promuje się to, co ludzie chcieliby
zobaczyć. Na pierwszy plan wysuwane są wydarzenia, ale w tym
negatywny tego słowa znaczeniu, natomiast nie mówi się o wybitnych
autorytetach. No z drugiej strony trudno też się dziwić, bo
przecież godność jest kategorią filozoficzną.
Analizując myśl Exupery’ego dostrzegam pewną sprzeczność. Pisarz mówi, że ważne jest to, co inni o sobie myślą, czyli powiedzmy komuś wydaje się, że jest najlepszym biznesmenem, nauczycielem, aktorem, choć wcale tak nie jest, i staje się egoistą, bo myśli wyłącznie o swoich potrzebach. Natomiast przez to, że jest egoistą może uwłaczać czyjąś godność, bo wydaje mu się, że to on jest najważniejszy, a inni ludzie to bezużyteczna szara masa. Czy też ma Pani takie wrażenie?
Tak, również dostrzegam tutaj jakąś sprzeczność,
niekonsekwencje. Często tak się dzieje, że ludzie w egoistyczny
sposób podchodzą do świata. Czas, który jest obecnie wartością
najcenniejszą i najwyższą, a której zwykle brakuje w życiu
człowieka, powoduje, iż nie koncertujemy się na innych ludziach.
Jesteśmy zalewani bitami informacji i w tym kołowrocie myśli
brakuje nam czasu, aby popatrzeć poza czubek własnego nosa i pomóc
bliźniemu.
Może jednak da się być egoistą i nie uwłaczać czyjejś godności?
(śmiech) Niektórzy takimi egoistami są, ale myślę, że tak do
końca tak chyba nie jest. A może i jest? Każdy z nas po części jest
egoistą i pragnie, żeby to jemu było dobrze i wygodnie.
Źródło: Michał Misiorek