Wolontariusze Citi mówią o tym, jak ważne jest dla nich pomaganie innym. To nie tylko pasja, hobby, pomysł na spędzanie wolnego czasu…, ale przede wszystkim sposób na życie.
Pamiętam, że kiedyś jednego znajomego zaprosiłam na sobotnią akcję w szkole w piątek wieczorem, bo spotkałam go akurat w dziale jogurtów w supermarkecie. Podczas rozmowy z nim przypomniało mi się, że obydwoje z żoną mają piękny ogród, a ja akurat potrzebowałam takich pasjonatów, ponieważ mój projekt polegał właśnie na sadzeniu roślin. W sobotę, ku mojemu zaskoczeniu państwo Ch. zjawili się z samego rana, zaznaczając, że nie mają czasu i wpadli tylko na godzinkę… Jak się okazało, wyszli dopiero wtedy, jak wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Zdaję sobie sprawę, że to trudny temat, ale myślę, że wiele osób, które angażują się w pomoc placówkom opiekuńczym myśli podobnie jak ja. Wychowawcy są wspaniali, domy, w których mieszkają dzieci coraz ładniej urządzone, jednak to ciągle nie są domy rodzinne. Nasze akcje są bardzo ważne, ale nie niwelują tego najważniejszego i najbardziej palącego problemu, jakim jest brak bliskich.
O Iwonie
W wolontariacie Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy od 2010, wówczas dołączyła do projektu koleżanki, później już zgłaszała własne. Angażuje się z mężem i znajomymi w działania na rzecz ich lokalnej społeczności. Urządzają place zabaw, pikniki rodzinne, organizują kiermasze świąteczne w szkole lub wyprzedaże garażowe.
Najbardziej lubi projekty, które trafiają do konkretnych osób i odpowiadają na ich potrzeby. Jak mówi: Wynik końcowy jest ważny, ale nie o sukces chyba chodzi… tak naprawdę robię to wszystko dla siebie, bo przecież wiemy, że dobro do nas powraca.