Skończył uniwersytet, ma pełne wykształcenie. Nie ma pracy. Jest poza systemem. Był prześladowany w szkole. Nie skończył jej. Jest poza systemem. Zaszła w ciążę. Nie wróciła do szkoły. Nie znalazła pracy. Wszyscy znaleźli wsparcie w jednej organizacji – RIO (Real Ideas Organisation).
To brytyjska organizacja parasolowa, która działa w południowo-wschodniej części kraju. Jej programy jednak sięgają daleko poza granice Kornwalii, gdzie ma siedzibę. Kiedy zaczynali pracę w 2002 roku termin „przedsiębiorstwo społeczne” brzmiał tak, jak „hokus pokus”. Niby wszyscy go znali, ale nikt nie potrafił używać.
Realny wpływ, realne działania
Rzeczywistość jednak zaczęła ją uwierać. Wadliwie działający system opieki i edukacji zaczął negatywnie wpływać na jej życie. Jej dzieci były przedszkolakami. Z potrzeby zmiany zrodził się pomysł powołania organizacji, która wypracuje propozycje zmian. Szczególnie te, dotyczące przygotowania młodych ludzi do życia i pracy w zmieniających się warunkach XXI wieku. – Nie do pomyślenia był dla mnie fakt, że mamy system, który został zaprojektowany ponad 100 lat temu i od tamtego czasu nie zmienił się – mówi Hall.
A wyzwania, przed którymi stoi Wielka Brytania i problemy, z którymi się zmaga są znaczne. Co prawda, wskaźniki są świetne: 5% stopa bezrobocia, średnia długość życia – ponad osiemdziesiąt lat (w Polsce to 76 lat), PKB na głowę mieszkańca ponad 41 tysięcy dolarów (w Polsce to niewiele ponad 13 tysięcy dolarów). Wszystko wskazuje na wysoką jakość życia. Funt brytyjski jest jedną z pięciu najpopularniejszych walut operacji handlowych na świecie. Jednak, zgodnie ze wskaźnikiem HPI (wskaźnik ubóstwa społecznego), 21% populacji to tzw. analfabeci funkcjonalni, co pokazuje groźny, niski poziom rozwoju intelektualnego brytyjskiego społeczeństwa. Problemem społecznym jest również duże zróżnicowanie etniczne mieszkańców Państwa. Hindusi, Irlandczycy, Polacy to trzy najbardziej liczne nacje. Imigranci przyjeżdżają również z Pakistanu, Bangladeszu, krajów afrykańskich i Karaibów.
Smak różnorodności
W szkole Victoria Park Academy, uczy się wiele osób z różnych kultur. Funkcjonują w oddzielnych światach, spotykają się wyłącznie w celu nauki algorytmów, kodów i języków komunikacji. Nie ma natomiast kanałów porozumienia międzykulturowego. Szkoła w Birmingham potrzebowała narzędzi, które pomogą nawiązać ten kontakt. – Drogę znaleźli przez kuchnię – mówi Lindsay Hall. – Dyrekcja szkoły zorganizowała okolicznościowe spotkania dla uczniów i ich rodziców. Każdy miał przynieść potrawę reprezentatywną dla kraju swojego pochodzenia.
Podstawą udanej potrawy jest właściwe jej doprawienie. W ofercie szkolnej firmy znalazły się więc przyprawy: gałka muszkatołowa, cynamon, goździki, kolendra, kardamon, kumin. Pięknie zapakowane, oznakowane i opisane trafiają do klientów i lokalnych sklepów. Przesyłki przygotowywane są przez uczniów – uczestniczących w programie Spice Academy. – Różnorodność dziedzictwa kulturowego mieszkańców miasta pozwoliła stworzyć niezwykłą mieszankę przypraw, które będąc produktem są symbolem możliwości, które otwierają się przed społecznością lokalną – podsumowuje Nick Clitheroe.
Dać szansę talentowi
NEETsy (Not in Education, Employment or Training) to osoby, które nie przekroczyły dwudziestego czwartego roku życia i funkcjonują poza systemami społecznej regulacji. To ludzie w czarnej dziurze na obrzeżach rynku pracy. W Wielkiej Brytanii dziesięć lat temu prawie dwadzieścia procent młodych ludzi było w takiej sytuacji. Wymykają się rejestrom, ale również zainteresowaniom służb zatrudnienia, szkolnictwa. To margines ludzi, którzy mogą kreować w przyszłości koszty społeczne. Ale to również ludzie, których potencjał jest w całości marnowany. Na takie osoby postawiło RIO.
Organizacja wpisała się w szereg programów realizowanych na różnych szczeblach brytyjskiej administracji publicznej – począwszy od regulacji prawnej, strumienia środków, które miały przeciwdziałać pogłębianiu się problemu, po lokalne działania „na wyciagnięcie ręki” realizowane w małych miejscowościach.
Bianca Burns miała osiemnaście lat, gdy urodziła dziecko. Od tamtego czasu minęły cztery lata. Synek poszedł do żłobka, a Bianca bezskutecznie starała się znaleźć pracę. Teraz, dzięki Talent Match wróciła do szkoły, skończyła kursy, które pomogą jej znaleźć pracę jako pomoc dentystyczna. – Talent Match uświadomił mi, jaką pracę chcę znaleźć, pomógł określić co powinnam zrobić, żeby mi się udało. Jestem teraz bardziej zdeterminowana, by osiągnąć cel – mówi Bianka.
Joseph Hill był bezdomnym na ulicach Plymouth. Dwudziestoczteroletnim bezdomnym. Ludzie byli dla niego wrogami. – Talent Match nauczył mnie szacunku do ludzi. Pokazał jak można z nimi rozmawiać – mówi Joseph. – Przede wszystkim program pokazał mi, że umiem i potrafię więcej, niż mi się zdawało. Praca Joe nie jest łatwa, próby podjęcia pracy spełzają na niczym, jak ta w sklepie z płytami. Dzięki ludziom pracującym w programie, te porażki dla Joe nie są powodem do zaprzestania starań o nowe miejsce pracy i starań o siebie samego.
Pomagać samym sobie
Spice Academy i Talent Match mają cele takie same jak tysiące innych projektów na świecie. Aktywizować, pomagać, wspierać, dopingować ludzi, którzy stanowią najcenniejszy zasób społeczny – młodzież i dzieci. Jest jednak w nich coś odmiennego. Siła napędowa programów to sami beneficjenci. To rodzice i dzieci w Victoria Park są źródłem zmiany – spotkali się i rozpoczęli rozmowę. Wykonali pierwszy krok, a teraz te więzi podtrzymują, ucząc dzieci nie tylko tolerancji i ciekawości świata, ale również funkcjonowania w warunkach rynkowych. Warunkach, które będą regulować ich życie już za kilka lat.
Kto jest beneficjentem programu Talent Match trudno powiedzieć: czy są to ludzie, którzy przychodzą po pomoc, czy ci, którzy tę pomoc oferują? Przecież wsparcia udzielają ci, którzy jeszcze niedawno sami byli w sytuacji pasywnej. Ci, którzy przeszli drogę logowania do systemu. Teraz pomagają przejść przez ten proces innym.
Dla polskiego sektora społecznego RIO może być inspiracją dla działań lokalnych. Może być również wzorem rozwoju instytucjonalnego. A przecież wiele jest projektów, które są gotowe do przeszczepiania na gruncie innych kultur i państw. Dzieci i młodzież są przecież wszędzie, a w obliczu globalizacji – problemy społeczne również stają się powszechne.
Ewa Hevelke dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: Portal Ekonomiaspoleczna.pl