Ponad 30 mln euro w Zachodniopomorskiem leży i czeka w funduszu Interreg IIIa, bo procedury są tak skomplikowane, że nikt nie chce z niego skorzystać.
Inicjatywa Wspólnotowa Interreg IIIa to pieniądze przeznaczone
na współpracę przygraniczną. Euroregion Pomerania, do którego
należy między innymi województwo zachodniopomorskie ma do
rozdysponowania 30 mln euro. Pieniądze leżą praktycznie od maja
2004 roku czyli naszego wejścia do Unii. Polska administracja
poprawiała dokumenty. Procedury pozostały tak skomplikowane, że do
tej pory z funduszu zechciało skorzystać jedynie 4 beneficjentów.
Pisze o tym Michał Stankiewicz w "Rzeczpospolitej" z 11 stycznia
2006.
Długo trwał proces przygotowywania dokumentów potrzebnych do uruchomienia programu. Pracowało nad nimi Ministerstwo Gospodarki. Bruksela odsysłała dokumentację do Polski - do poprawek. Zatwierdzono go w grudniu 2004. Od tego czasu podpisano jedynie 4 umowy. Powód? Ministerstwo Finansów przez ponad półtora roku opracowywało ich wzory, więc żadnego z projektów nie można było do tego czasu sfinalizować.
Nie działa także, choć był w planach, fundusz mikroprojektów. Miały być z niego finansowane przedsięwzięcia wartości do 5 tys. euro, dotyczące współpracy przygranicznej mieszkańców, wspólnych szkoleń, warsztatów, spotkań integracyjnych. W tym przypadku Euroregion Pomerania też czeka na wzory umów z Ministerstwa Finansów.
Norbert Obrycki, dyrektor Euroregionu Pomerania, obawia się, że
przez opieszałość urzędników może mu nie wystarczyć czasu na
wydanie unijnych pieniędzy
Euroregion wskazuje też na niezwykle ostre kryteria, jakie w Funduszu Mikroprojektów przygotowano dla wnioskodawców.
- Czekają ich koszmarne procedury związane ze zwrotem poniesionych kosztów. Do tego dochodzą obszerne i zawiłe dokumenty. Urzędnicy przygotowali je na podstawie dokumentów obowiązujących w dużym programie ZPORR, przeznaczonym na finansowanie wielomilionowych przedsięwzięć. A tu przecież chodzi o kwoty do 5 tys. euro. Kiedy prosiliśmy o uproszczenie dokumentacji, urzędnicy zrobili to. Zmienili słowo - "projekt" na "mikroprojekt", a "beneficjent" na "mikrobeneficjent" - ironizuje dyrektor Obrycki w "Rzeczpospolitej".