Niestandardowe rozmowy pracodawcy z pracownikiem, jakie są prowadzone w przedsiębiorstwie społecznym opisuje Agnieszka Lewonowska-Banach w felietonie dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
Zatrudniając osoby chorujące psychicznie czujemy się za nie odpowiedzialni – odpowiedzialni za ich zdrowie. Jednak, gdzie przebiega granica ingerencji w prywatność? Czy mamy prawo wkraczać w obszar osobisty? Jesteśmy przekonani, że powinniśmy, jednak wiele zależy od tego, na ile zostaniemy dopuszczeni do przestrzeni prywatnej? W końcu człowiek jest bytem biopsychospołecznym i nawet tzw. zdrowy człowiek gorzej pracuje, gdy ma problemy osobiste i zdrowotne.
Pracodawca: Zauważyłam, że od tygodnia jesteś bardziej rozdrażniony, popełniłeś kilka błędów, nie przekazałeś ważnych informacji dla kolegów z kuchni. Czy coś się stało? Masz jakieś problemy?
Pracownik: Nie mam problemów, u mnie wszystko dobrze.
Pracodawca: Skąd więc to rozdrażnienie, może masz jakieś problemy w domu?
Pracownik: To kuchnia się mnie czepia!
Pracodawca: Jednak widzę, że coś się ostatnio zmieniło, jesteś bardziej napięty, kiedy ostatnio byłeś u swojego lekarza?
Pracownik: Dwa miesiące temu.
Pracodawca: A kiedy masz następny termin?
Pracownik: No… mam zadzwonić i się umówić, jak będzie potrzeba.
Pracodawca: Nie ustaliliście terminu następnej wizyty? A lekarstwa jeszcze masz? Dwa miesiące to dawno, nie kończą ci się leki?
Pracownik: Ja już nie zażywam leków. Czuję się dobrze.
Pracodawca: Skąd taka decyzja, czy lekarz o tym wie? Czy odstawienie leków uzgodniłeś z lekarzem?
Pracownik: Powiedziałem lekarzowi.
Pracodawca: I co lekarz na to?
Pracownik: Powiedział, że skoro już i tak nie zażywam to on przyjmuje mój wybór.
Pracodawca: Czy lekarz nie przekonywał cię do zażywania leków, może jakaś zmiana dawki na mniejszą?
Pracownik: Ja nie chcę już zażywać leków, czuję się zupełnie zdrowy, radzę sobie bez leków, nie są mi już potrzebne.
Pracodawca: Nie obawiasz się nawrotu choroby, ostatnio jesteś bardziej napięty i myślę że te problemy, które zauważam związane są z zaprzestaniem zażywania leków.
Pracownik: Nie, ja czuje się bardzo dobrze, jestem zdrowy, więc nie będę już zażywać leków. (…)
To fragment przykładowego scenariusza rozmowy, która co jakiś czas ma miejsce w naszym pensjonacie. Nie zwiastuje nic dobrego, jeżeli nie dojdzie do porozumienia w sprawie powrotu do leczenia. Taka sytuacja jest dla nas, jako pracodawcy wyzwaniem. Wiemy, że zaprzestanie zażywania leków prędzej czy później doprowadzi do nawrotu choroby. Nie sposób więc spokojnie przyglądać się, kiedy ktoś szkodzi sam sobie. W konsekwencji też zaczyna gorzej pracować, a to przekłada się na dobro wszystkich zatrudnionych. Trzeba więc zadbać o pracownika, o dobą jakość usług, o renomę przedsiębiorstwa.
Dylemat zarówno etyczny, społeczny, jak i biznesowy
Przedsiębiorstwo społeczne zatrudniające osoby niepełnosprawne z powodu choroby psychicznej spełnia wobec nich bardzo ważną funkcję integracyjną. Współpraca w leczeniu i stabilność stanu zdrowia jest warunkiem niezbędnym, aby wykonywać obowiązki zawodowe i być uznanym za dobrego pracownika. W końcu pracodawca chce mieć do dyspozycji pracownika sprawnego, który nie będzie zbyt często korzystał ze zwolnienia lekarskiego, nie będzie wnosił konfliktów do zespołu, a na pewno nie będzie postępować w sposób szkodzący swojemu zdrowiu.
Czy pracodawca, ma prawo do ingerowania w leczenie? Czy ma wpływ na to, czy jego pracownik zażywa leki zgodnie z zaleceniami lekarza?
Zazwyczaj w przedsiębiorstwie społecznym jest osoba, która wspiera pracowników niepełnosprawnych, także monitoruje ich stan zdrowia. Nie jest to łatwe. Z jednej strony ten człowiek ponosi odpowiedzialność za stan zdrowia pracownika, z drugiej zaś respektuje osobiste prawo do wolności pracownika i zagwarantowaną przepisami prawa pracy ochronę życia prywatnego. Ochrona obejmuje także jego stan zdrowia, co z prawnego punktu widzenia oznacza, że ta sfera jest wyłączną, prywatną sprawą pracownika. Jeżeli pracownik odmawia rozmowy na temat swojego zdrowia, zataja informacje, podaje nieprawdziwe lub wprost oświadcza, że nie zażywa leków, to sprawa jest poważna. Zwiastuje kłopoty. Trzeba czekać na dalszy rozwój sprawy, niestety zazwyczaj nawrót choroby.
Co więc robić? Jak pomagać?
Skoro sprawa jest prywatna: ktoś nie chce się leczyć – i uważa się za zdrowego, to niech sobie radzi sam? Tak myśli przeciętny pracodawca. Gdy zauważa, że pracownik nie wywiązuje się z obowiązków, rozwiązuje z nim umowę o prace i problem jest rozwiązany.
Tylko obustronne zrozumienie, szczerość, szacunek i współpraca mogą spowodować, że uda się porozumieć w sprawie powrotu do leczenia. Jeżeli to nie nastąpi, po kilku/kilkunastu tygodniach, zazwyczaj występują objawy nawrotu choroby (rozdrażnienie, konfliktowość, nastawienie ksobne, urojeniowe, wreszcie psychoza). Dalej realizuje się scenariusz: szpital, długotrwałe zwolnienie, przerwa w pracy i dobrym funkcjonowania na wiele miesięcy. To strata zarówno dla życia prywatnego, jak i dla pracodawcy.
Niezbędne ultimatum
Nie możemy się biernie przyglądać i czekać na nawrót choroby pracownika, w momencie pojawienia się pierwszych objawów, jako pracodawca musimy być konsekwentni i stawiamy ultimatum: albo podejmujemy współpracę w leczeniu, ustabilizujemy stan zdrowia, albo po kilku miesiącach zmagania się z chorowaniem i narastającym konfliktem, musimy się rozstać. W zakładzie pracy zatrudniamy przecież także inne chorujące osoby. Na nich również oddziałują konsekwencje negatywnego scenariusza. Dlatego staramy się robić wszystko, aby doszło do współpracy i do poprawy stanu zdrowia.