Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
’Ile tylko starczy sił…’ dalszy ciąg kampanii przeciwko białoruskim organizacjom
na podst. inf. pras. Monika Koźlakowska
W ubiegłym tygodniu na Białorusi doszło do kolejnych działań wymierzonych przeciwko organizacjom pozarządowym oraz ich liderom. NGO-sy próbują się bronić. Najważniejsze wydarzenia ostatnich dni to pobicie Olega Volcheka (lidera stowarzyszenia postawionego niedawno w stan oskarżenia), akcja protestacyjna organizacji zlikwidowanych w ostatnim czasie przez władze, oraz zarządzenie przeprowadzenia kontroli 240 stowarzyszeń na Homelszczyźnie.
„Ile tylko starczy sił…” - to nie cytat z wypowiedzi czeczeńskiego bojownika o wolność, czy też patrioty, który poprzysiągł położyć swe życie na ołtarzu ojczyzny, choć pierwsze skojarzenia mogłyby sugerować podobny kontekst. Są to słowa naczelnika wydziału sprawiedliwości władz obwodu homelskiego, a cała wypowiedź dotyczy wykrywania ewentualnych uchybień administracyjnych czynionych przez organizacje pozarządowe. W tej wypowiedzi wyraża się skrupulatność kontrolerów, o której Walientin Makarewicz jest, jak widać, głęboko przekonany. Nie on jeden. Organizacje z Homelszczyzny także podchodzą do sprawy bardzo poważnie, uznając ją za początek „czystek” dokonywanych w odwecie za poparcie dla „Inicjatywy Obywatelskiej”, jednego ze zlikwidowanych ostatnio stowarzyszeń. Naczelnik wzmiankowanego wydziału oczywiście skwapliwie dementuje wszelkie tego typu pogłoski.
Faktem jest, że w ostatnim miesiącu na Białorusi znacznie przybyło zlikwidowanych organizacji, do tego stopnia, że stanowią one nową nieznaną dotąd społeczną grupę nacisku. Wszystko wskazuje na to, że obok „Dnia zamkniętych gazet’ (zorganizowanego przez Stowarzyszenie Białoruskich Dziennikarzy 19 września 2003), przybędzie tam jeszcze jedno unikatowe święto: „Dzień zlikwidowanych stowarzyszeń”.
25 września 2003 grupa rekrutująca się ze zdelegalizowanych ostatnio NGO-sów zorganizowała akcję protestacyjną przeciwko likwidacjom. Wzięło w niej udział około 50 organizacji. Protest był częścią kampanii ‘Nasza Solidarność’, zainicjowanej w odpowiedzi na wyraźnie represyjną politykę władz. O godz. 8.45 ludzie noszący tablice z nazwami zamkniętych stowarzyszeń sformowali „żyjący korytarz”, w milczeniu witając urzędników zmierzających w kierunku swych biur i gabinetów. Protestujący przekazali swoje stanowisko w sprawie likwidacji:
Jesteśmy przekonani, że czystki wśród organizacji społecznych to skutek politycznego rozkazu. Zdajemy sobie sprawę, że Ministerstwo Sprawiedliwości oraz jego oddziały regionalne są jedynie wykonawcami tego rozkazu (…) Jeśli poprzednio staraliśmy się prowadzić dialog z władzami, teraz zostaliśmy wypchnięci na ulice. Mówimy jednoznacznie ‘NIE’ polityce obecnego reżimu. Będziemy kontynuować nasze działania, nawet jeśli oficjalne struktury będą zarzucać nam funkcjonowanie poza prawem.
Zacytowana wypowiedź jest podobna w tonie do słów Olega Volcheka, które wypowiedział na początku września, kiedy jego organizacja „Pomoc Prawna dla Ludności”(LAP) stanęła w obliczu likwidacji. Powiedział on wówczas, że ma zamiar kontynuować działalność „bez względu na to, co nastąpi”. 24 września Oleg Volchek został pobity przez nieznanego sprawcę, tuż obok siedziby swojej organizacji, na ulicy Viery Horuzhei 23 w Mińsku. Kiedy wysiadał z samochodu został zaczepiony przez nieznanego mężczyznę, którzy zaczął obrzucać go obelgami, a kiedy spotkał się z obojętną reakcją, napadł go zadając kilka ciosów w twarz. Według zeznań ofiary napastnik był profesjonalistą, co można było poznać po sile i precyzji uderzeń. Zaraz po napaści Oleg Volchek został przewieziony do szpitala, gdzie na jego rany założono szwy. Przestępcy poszukuje policja. Lider LAP nie wyklucza prowokacji.
W ostatnim czasie na Białorusi mamy do czynienia z następującą sytuacją: Reżim deklaruje uprzykrzanie życia organizacjom „ ile tylko starczy mu sił”, a organizacje w odpowiedzi są zdecydowane kontynuować działalność „cokolwiek się stanie”. Jest to sytuacja klasycznego szachowego „pata”, tyle że siły w tej partii są nierówno rozłożone. Państwo ma do dyspozycji sądy, wojsko i policję, natomiast organizacje jedynie niezłomną wolę walki oraz poparcie za granicą.
Wsparcie spoza Białorusi mogłoby być naprawdę znaczącym atutem w tej rozgrywce i władze dobrze to rozumieją - dlatego już teraz zaczynają utrudniać kontakty obserwatorów z zagranicy z rodzimymi aktywistami. Nie wpuszczono na Białoruś niemieckich prelegentów na organizowane przez stowarzyszenie seminarium: „Udział młodzieży w społecznych przemianach, wymiana doświadczeń między Niemcami i Białorusinami” . Seminarium nie odbyło się, ponieważ służby graniczne odmówiły gościom prawa przekroczenia granicy ze względu na to, że znajdowali się oni na „czarnej liście służb specjalnych”(?!). Władze Białorusi są też niechętne wizycie znanego rosyjskiego obrońcy praw człowieka Siergieja Kowaliowa.
Analizując tę sytuację, można dojść do wniosku, że rząd Białorusi po prostu boi się przejawów solidarności z likwidowanymi organizacjami. Dlatego chce za pomocą wszelkich dostępnych środków zniechęcić zagraniczne stowarzyszenia i fundacje do współpracy z białoruskimi NGO-sami. Należy mieć nadzieję, że biorąc pod uwagę mądrość organizacji białoruskich, o której mówił Aleksander Milinkiewicz w wywiadzie dla www.ngo.pl ('NGOsy na Białorusi. Nie ma śmierci, nie ma nawet amputacji'), oraz niemniejszą mądrość, spryt i wysoki poziom etyki w ruchu pozarządowym w ogóle, nigdy się to władzom nie uda.
Jeśli powyższa charakterystyka "trzeciego sektora" nie mija się z prawdą, działania te powinny jedynie zmotywować organizacje spoza Białorusi do wypracowywania nowych form i standardów dla działań w specyficznych warunkach, z jakimi mamy do czynienia w tym kraju.
Faktem jest, że w ostatnim miesiącu na Białorusi znacznie przybyło zlikwidowanych organizacji, do tego stopnia, że stanowią one nową nieznaną dotąd społeczną grupę nacisku. Wszystko wskazuje na to, że obok „Dnia zamkniętych gazet’ (zorganizowanego przez Stowarzyszenie Białoruskich Dziennikarzy 19 września 2003), przybędzie tam jeszcze jedno unikatowe święto: „Dzień zlikwidowanych stowarzyszeń”.
25 września 2003 grupa rekrutująca się ze zdelegalizowanych ostatnio NGO-sów zorganizowała akcję protestacyjną przeciwko likwidacjom. Wzięło w niej udział około 50 organizacji. Protest był częścią kampanii ‘Nasza Solidarność’, zainicjowanej w odpowiedzi na wyraźnie represyjną politykę władz. O godz. 8.45 ludzie noszący tablice z nazwami zamkniętych stowarzyszeń sformowali „żyjący korytarz”, w milczeniu witając urzędników zmierzających w kierunku swych biur i gabinetów. Protestujący przekazali swoje stanowisko w sprawie likwidacji:
Jesteśmy przekonani, że czystki wśród organizacji społecznych to skutek politycznego rozkazu. Zdajemy sobie sprawę, że Ministerstwo Sprawiedliwości oraz jego oddziały regionalne są jedynie wykonawcami tego rozkazu (…) Jeśli poprzednio staraliśmy się prowadzić dialog z władzami, teraz zostaliśmy wypchnięci na ulice. Mówimy jednoznacznie ‘NIE’ polityce obecnego reżimu. Będziemy kontynuować nasze działania, nawet jeśli oficjalne struktury będą zarzucać nam funkcjonowanie poza prawem.
Zacytowana wypowiedź jest podobna w tonie do słów Olega Volcheka, które wypowiedział na początku września, kiedy jego organizacja „Pomoc Prawna dla Ludności”(LAP) stanęła w obliczu likwidacji. Powiedział on wówczas, że ma zamiar kontynuować działalność „bez względu na to, co nastąpi”. 24 września Oleg Volchek został pobity przez nieznanego sprawcę, tuż obok siedziby swojej organizacji, na ulicy Viery Horuzhei 23 w Mińsku. Kiedy wysiadał z samochodu został zaczepiony przez nieznanego mężczyznę, którzy zaczął obrzucać go obelgami, a kiedy spotkał się z obojętną reakcją, napadł go zadając kilka ciosów w twarz. Według zeznań ofiary napastnik był profesjonalistą, co można było poznać po sile i precyzji uderzeń. Zaraz po napaści Oleg Volchek został przewieziony do szpitala, gdzie na jego rany założono szwy. Przestępcy poszukuje policja. Lider LAP nie wyklucza prowokacji.
W ostatnim czasie na Białorusi mamy do czynienia z następującą sytuacją: Reżim deklaruje uprzykrzanie życia organizacjom „ ile tylko starczy mu sił”, a organizacje w odpowiedzi są zdecydowane kontynuować działalność „cokolwiek się stanie”. Jest to sytuacja klasycznego szachowego „pata”, tyle że siły w tej partii są nierówno rozłożone. Państwo ma do dyspozycji sądy, wojsko i policję, natomiast organizacje jedynie niezłomną wolę walki oraz poparcie za granicą.
Wsparcie spoza Białorusi mogłoby być naprawdę znaczącym atutem w tej rozgrywce i władze dobrze to rozumieją - dlatego już teraz zaczynają utrudniać kontakty obserwatorów z zagranicy z rodzimymi aktywistami. Nie wpuszczono na Białoruś niemieckich prelegentów na organizowane przez stowarzyszenie seminarium: „Udział młodzieży w społecznych przemianach, wymiana doświadczeń między Niemcami i Białorusinami” . Seminarium nie odbyło się, ponieważ służby graniczne odmówiły gościom prawa przekroczenia granicy ze względu na to, że znajdowali się oni na „czarnej liście służb specjalnych”(?!). Władze Białorusi są też niechętne wizycie znanego rosyjskiego obrońcy praw człowieka Siergieja Kowaliowa.
Analizując tę sytuację, można dojść do wniosku, że rząd Białorusi po prostu boi się przejawów solidarności z likwidowanymi organizacjami. Dlatego chce za pomocą wszelkich dostępnych środków zniechęcić zagraniczne stowarzyszenia i fundacje do współpracy z białoruskimi NGO-sami. Należy mieć nadzieję, że biorąc pod uwagę mądrość organizacji białoruskich, o której mówił Aleksander Milinkiewicz w wywiadzie dla www.ngo.pl ('NGOsy na Białorusi. Nie ma śmierci, nie ma nawet amputacji'), oraz niemniejszą mądrość, spryt i wysoki poziom etyki w ruchu pozarządowym w ogóle, nigdy się to władzom nie uda.
Jeśli powyższa charakterystyka "trzeciego sektora" nie mija się z prawdą, działania te powinny jedynie zmotywować organizacje spoza Białorusi do wypracowywania nowych form i standardów dla działań w specyficznych warunkach, z jakimi mamy do czynienia w tym kraju.
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.