Czy zgadzacie się z opinią, że płaca prezesa organizacji pozarządowej powinna wynosić mniej niż 6 tysięcy złotych (najlepiej do 3000 zł netto), bez względu na to, jak dużą organizacją i jak dużymi pieniędzmi on zarządza? Artykułem Jakuba Wygnańskiego rozpoczynamy dyskusję na temat wysokości płac w organizacjach pozarządowych. Podzielcie się swoimi opiniami, pisząc komentarz, głosując w sondzie lub pisząc list do redakcji na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Co wynika z badań?
W maju 2003 roku Fundacja Świętego Mikołaja wspólnie z instytutem badawczym IPSOS w reprezentatywnym badaniu starała się ustalić opinie Polaków na temat akceptowanej wysokości wynagrodzeń w organizacjach charytatywnych. Wyniki tego badania są interesujące zarówno dla tych, którzy wspierają takie organizacje (a jest ich w Polsce niemało, bo około 50% obywateli), jak i dla tych, którzy w organizacjach tych pracują (szacunkowo ponad 100 tys. osób).
W badaniu ustalono po pierwsze, jaki jest poziom rozpoznawalności poszczególnych organizacji. Spośród kilkunastu tysięcy organizacji, jakie mogłyby być określone w Polsce jako charytatywne, wybrano do badania tylko kilka przykładów. Okazało się, że aż 98% Polaków rozpoznaje Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, 85% Monar, 78% PAH, 67% Warszawskie Hospicjum dla Dzieci i 37% Stowarzyszenie Tęcza. Wszystkie te organizacje wkładają zresztą (jak się okazuje skutecznie) wiele wysiłku w promocję swojej marki i działań.
Której organizacji Polacy najchętniej powierzyliby pieniądze?
W praktyce każdy z nas może wspierać więcej niż jedną organizację, jednak na potrzeby badania pytano o wybór tej jednej, której najbardziej skłonni bylibyśmy pomagać. W takiej sytuacji dokładnie połowa respondentów zdecydowałaby się na WOŚP, 21% na Warszawskie Hospicjum dla Dzieci, 7% Monar, 4% PAH i 3% na Stowarzyszenie Tęcza. 21% respondentów nie było w stanie wybrać tej jednej, konkretnej organizacji. Dlaczego tak właśnie ułożyły się preferencje? Zapewne jest to wynik łącznego działania wielu czynników, takich jak: postrzegana misja organizacji i jej działalność, potrzeby społeczne i nasza na nie wrażliwość, osobiste doświadczenia, wiarygodność organizacji i jej liderów, wreszcie przypuszczenia (bo najczęściej nie wiedza) na temat tego, jaka cześć z każdej powierzonej przez nas złotówki trafia bezpośrednio do potrzebujących.
Na ogół nie jest to cała złotówka i przekazując pieniądze organizacji lub instytucji poniekąd przyjmujemy do wiadomości, że organizacje mają koszty własne.
Koszty te, w zależności od wysokości lub proporcji do ogółu wydatków, uznalibyśmy za akceptowalne lub nie.
Do czego zmierzam? Ano do tego że, pomimo iż mówimy o organizacjach działających nie dla zysku, trzeba uznać, że wobec organizacji tych powinno stosować się kryteria skuteczności, roztropności i oszczędności i że z tego punktu widzenia można porównywać jakość ich działań. To prawda, że bezsensowne lub nierozstrzygalne często jest pytanie, które z ludzkich nieszczęść jest najbardziej godne współczucia i pomocy. Upieram się jednak, że przedmiotem porównań może być skuteczność działań organizacji, niosących pomoc. ą. Ocena ta może być bardzo złożona i nie zawsze taniej znaczy lepiej, tym niemniej zagadnienie kosztów zawsze będzie istotne.
Skoro zaś o kosztach mowa - wynagrodzenia pracowników i władz organizacji należy traktować jako istotny ich składnik, który z arytmetyczną konsekwencją zmniejsza pulę środków przeznaczonych na bezpośrednią pomoc potrzebującym. To aspekt pierwszy. Drugi aspekt, tym razem całkiem niebuchalteryjny, to pojawiające się w opinii publicznej zrozumiałe oczekiwanie, że motywacja do pracy osób zatrudnionych w organizacjach charytatywnych nie powinna sprowadzać się do poszukiwania możliwie najwyższego wynagrodzenia. Oczekujemy zatem, że właśnie takie organizacje i ich liderzy dadzą przykład osobistego poświęcenia, bezinteresowności i idealizmu – przykład tak bardzo potrzebny w świecie, w którym, jak się zdaje, wartości te są coraz rzadsze. Z tego też powodu zrozumiałe jest zgorszenie, jakim opinia publiczna reagowałaby na przypadki nieproporcjonalnie wysokich wynagrodzeń.
Ile zatem za swą ciężką pracę zarobić powinien Św. Mikołaj?
W opisywanym tu badaniu pytano o akceptowalne wynagrodzenie prezesa organizacji. Za pomocą specyficznej dla tego rodzaju badań metody ustalono, że optymalna z punktu widzenia opinii publicznej wysokość takiego wynagrodzenia znajduje się w przedziale 2,5 - 3,2 tys. zł netto (miesięcznie). W uproszczeniu obszar ten wyznaczony jest przez część wspólną rozkładów odpowiedzi na pytania o za niskie i zbyt wysokie wynagrodzenia. Nie jest to z pewnością pensja głodowa, ale też nie są to zarobki szczególnie wygórowane (w przybliżeniu odpowiadają one średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw).
Jak można się przekonać z badań Fundacji Św Mikołaja - granica wynagrodzenia nie jest bardzo sztywna. Jest spora grupa osób, które gotowe byłyby zaakceptować wynagrodzenie wyższe – właściwie aż do kwoty 6 000, powyżej której akceptacja społeczna gwałtownie spada.
Jaki jest statystyczny obraz zatrudniania pracowników w organizacjach?
Jak wynika z ogólnopolskiego reprezentatywnego badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Klon/Jawor w 2002 roku, ponad połowa organizacji nie zatrudnia w ogóle płatnego personelu. Czasem jest to wynik przyjętych w organizacji zasad, czasem prosta konsekwencja braku środków na działania. Często jest też tak (szczególnie w stowarzyszeniach), że choć w organizacjach zatrudnieni są pracownicy, funkcje w zarządzie (a zatem także funkcja prezesa) pełnione są społecznie. Pojecie organizacji pozarządowych jest bardzo rozległe: mogą one mieć bardzo różne cele i metody działań, formy prawne, wielkość, etc. Tu zajmujemy się specyficznie organizacjami charytatywnymi i mimo że jest to termin dość nieostry, z całą pewnością i organizacje charytatywne i wynagrodzenia wypłacane w nich są inne niż na przykład te, które można by zaakceptować np. w fundacjach zakładanych przez banki – choć i jedne, i drugie są organizacjami pozarządowymi.
Dlatego z danych Klon/Jawor wyselekcjonowane zostały tylko te organizacje, które w przybliżeniu odpowiadają pojęciu organizacji charytatywnych. Okazuje się, że średnia płaca (wśród organizacji, które w ogóle zatrudniają personel) wynosi około 850 zł netto miesięcznie. Zaś przeciętne płace maksymalne w takich organizacjach (w praktyce nie musi to być prezes organizacji) – wynoszą około 1400 zł netto, a zatem znacznie poniżej tego, na co, zgodnie z wynikami badania Fundacji Świętego Mikołaja i IPSOS, istnieje społeczne przyzwolenie. Oczywiście pojecie średniej może tu być mylące. W przypadku organizacji warszawskich uśredniona płaca maksymalna wynosi 2080 zł netto (i tak zatem w granicach dopuszczalności), a w przypadku organizacji działających na wsi ledwie 850 zł netto. Jeśli porównać faktyczną wysokość płac w organizacjach do oczekiwań opinii publicznej wyrażonych w badaniu Fundacji Św. Mikołaja, okazałoby się, że aż w 93% organizacji wynagrodzenia maksymalne są niższe niż tzw. te, które opinia publiczna wskazała jako optymalny.
Organizacje, w których zarabia się więcej…
Jedynie w przypadku około 7% organizacji charytatywnych płace maksymalne wykraczają poza górną granicę obszaru optymalnego. Te właśnie organizacje są najbardziej interesujące dla opinii publicznej. W znakomitej większości przypadków rozminięcie to na ogół nie jest olbrzymie i nie nadaje się na pierwsze strony gazet. Nie zmienia to też jednak faktu, że zapewne istnieje grupa organizacji, która musiałaby się gęsto tłumaczyć przed opinią publiczną z wysokości wypłacanych w niej wynagrodzeń. Liczba owych „kominowych” przypadków jest na szczęście bardzo niewielka. Wedle ostrożnych szacunków jedynie w 0,4% organizacji maksymalne miesięcznie wynagrodzenie przekracza 10 tys. zł netto – w istocie mówimy zatem o bardzo nielicznej grupie. Jeśli jednak są to organizacje utrzymujące się z darowizn od osób indywidualnych, to z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że byłoby im bardzo trudno wytłumaczyć przed tymi, którzy dali im pieniądze, z takiego poziomu płac. O tym zresztą, jakie skutki miałoby takie „odkrycie”, dowiadujemy się z odpowiedzi na pytanie o reakcje respondentów na wiadomość o tym, że wynagrodzenie prezesa danej organizacji wynosi około 18.000 zł . Tylko 4% respondentów uznało, że byłoby one odpowiednie, wszyscy pozostali uważali, że byłoby one zbyt wysokie.
Dodatkowo z badania wynika, że uzyskanie tej wiedzy zniechęciłoby 80% respondentów do wspierania organizacji. Co ciekawe, dane dotyczą zarówno tych, którzy wpłacają pieniądze na cele charytatywne, jak i tych, którzy nie wpłacają.
Kto powinien kontrolować wynagrodzenia w organizacjach pozarządowych?
Częściowo kontrolę taką mogą zapewnić sponsorzy instytucjonalni, od których pochodzi większość środków na działania organizacji. Takimi sponsorami są prywatne organizacje grantodawcze (np. fundacje) i instytucje (w tym administracja publiczna). Wsparcie to z reguły dotyczy konkretnych przedsięwzięć, na ogół opisywanych także językiem kosztorysu. Sponsorzy wiedzą, na co przeznaczają pieniądze, i do nich należy wyznaczenie akceptowalnego poziomu kosztów, w tym wynagrodzeń. Z pewnego punktu widzenia jest to zatem problem samych sponsorów, którzy wtórnie niejako są odpowiedzialni przed opinią publiczną lub podatnikami, jeśli dysponowali ich pieniędzmi.
Zaufanie obywateli
Prawdziwie problem dotyczy natomiast tych organizacji (często są to właśnie organizacje charytatywne), które utrzymują się w z wpłat osób indywidualnych (niebędących jednocześnie członkami danej organizacji i nieotrzymujących świadczeń z tejże organizacji – z sytuacją taką mamy do czynienie kiedy niejako w zamian za darowiznę świadczone są konkretne usługi – proceder w Polsce powszechny i jak myślę dość naganny). Osoby takie są w sytuacji tzw. asymetrii informacyjnej. Mówiąc jaśniej: pojedynczy obywatele powierzają na ogół swoje pieniądze organizacji, nie dysponując szczegółową wiedza na temat jej działania, poziomu kosztów, wreszcie jakości działań. Zasadnicze znaczenie ma tu zatem kategoria zaufania. Przekazując pieniądze organizacji wierzymy, że niejako w naszym imieniu wykona ona działania, które sami uznaliśmy za pożyteczne. W istocie jednak my sami nie jesteśmy konsumentem czy odbiorcą tych działań, i co za tym idzie - nie możemy na ogół ocenić ich jakości. W konsekwencji nie zadziała tu zatem żaden rynkowy mechanizm samoregulacyjny. Właśnie dlatego tak ważna jest kwestia zaufania miedzy tym, kto powierza pieniądze, a tym, kto je otrzymuje. Zaufanie to nie jest przy tym tylko jednym z wielu aspektów działania takich organizacji - jest jego fundamentem i to tak istotnym, że wielu teoretyków działania organizacji non profit uważa, że bez niego nie można w ogóle wyjaśnić powodów i pożytków z ich istnienia.
Jak zapobiegać patologiom, jak chronić kapitał zaufania?
Na wszelki wypadek zacznę od stwierdzenia, że nie uważam, aby patologie związane z wynagrodzeniami w organizacjach charytatywnych miały znaczne rozmiary. wręcz odwrotnie, twierdzę, że na ogół organizacje charytatywne prowadzą się „bardzo skromnie”. Nie zmienia to jednak faktu, że patologie takie pojawiać się mogą. Jak się przed nimi bronić?
Pierwszym mechanizmem obronnym powinien być wewnętrzny mechanizm „immunologiczny” samej organizacji. Idzie o to, aby w organizacji funkcjonował (najlepiej kolegialny) organ kontroli wewnętrznej (w przypadku stowarzyszeń jest to na ogół komisja rewizyjna, w przypadku fundacji konieczne jest odpowiednia konstrukcja w statucie). Chodzi o organ, który pozostaje w szerokim sensie niezależny od zarządu (w tym prezesa) i tym samym „uwalnia” go od pokusy wyznaczania sobie samemu wynagrodzenia lub przynajmniej zasadność takiego wynagrodzenia kontroluje. Żeby mechanizm ten działał poprawnie nie można dopuścić do sytuacji, kiedy wynagrodzenia członków owego organu kontroli (choć na ogół funkcje te pełnione są społecznie) wyznacza prezes organizacji. Jakie to mogłoby mieć konsekwencje można przypuszczać, obserwując zależności między radnymi samorządu a jego zarządem - radni wyznaczali wynagrodzenie zarządu, a zarząd wysokość diet radnych.
Po drugie, działać powinny mechanizmy samoregulacji środowiskowej. Dobrym tego początkiem w Polsce jest stworzona w 1996 Karta Zasad Działania Organizacji Pozarządowych. W jednym z jej punktów mowa jest o tym, że organizacje winny przeznaczać jak najwięcej środków na działania merytoryczne i programowe i możliwie najmniej na wydatki administracyjne.
W tej samej Karcie mowa jest też o tym, że działalność organizacji pozarządowych powinna być jawna i jest to trzeci, jak myślę, najskuteczniejszy, mechanizm obronny. Dyskutować można o tym, czego owa jawność miałaby dotyczyć i jaki powinien być jej zakres - w zależności od specyfiki działań organizacji. Zakres ten powinien być tym większy, im większy jest zakres przywilejów podatkowych, z jakich organizacja korzysta i im częściej korzysta ona z dobroczynności publicznej.
Z tej perspektywy szczególne miejsce zajmują organizacje utrzymujące się z dobroczynności osób indywidualnych, w których, jak uważam, regułą powinno być udostępnianie (jeśli nie ogłaszanie) sprawozdań z działalności merytorycznej oraz informacji o wydatkach (w tym o kwotach wynagrodzeń). Po tym ostatnim postulatem (dotyczącym jawności wynagrodzeń) podpisało się aż 88% respondentów w badaniu Fundacji Św. Mikołaja. Nie jest to zresztą pomysł szczególnie oryginalny – dla przykładu w USA organizacje korzystające z dobroczynności mają obowiązek podawania w corocznym sprawozdaniu podatkowym (tzw. Formularz 990) imiennej (!) listy 5 najwięcej zarabiających osób wraz z informacją o wysokości wynagrodzeń i innych świadczeń, w tym zleceń. Potencjalny darczyńca, mając dostęp do tych informacji (zarówno na stronach internetowych służb skarbowych, jaki i samych organizacji), sam może zadecydować, jaki poziom kosztów skłonny jest zaakceptować.
Myślę, że to dobra zasada. Warto po nią sięgnąć także w Polsce, tym bardziej, że już niedługo zgodnie z zapisami uchwalonej kilka miesięcy temu Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie będziemy mogli na działania takich organizacji (precyzyjniej organizacji pożytku publicznego) przeznaczyć 1% kwoty naszego podatku. Dodatkowo tradycyjnie na działania organizacji pozarządowych możemy ofiarowywać także część z kwoty naszego dochodu, obniżając tym samym podstawę naszego opodatkowania. Na marginesie warto wspomnieć, że obecnie Ministerstwo Finansów próbuje mechanizm takich darowizn radykalnie ograniczyć, proponując, aby kwota ta nie mogła przekroczyć rocznie 350 zł. Pomysł ten uważam za szkodliwy. Regulacja kwoty darowizn jest bardzo rzadko stosowana w innych krajach, a tam gdzie występuje, częściej dotyczy kwoty minimalnej – która jest na ogół wyższa (!) niż kwota zaproponowana przez MF jako kwota maksymalna.
Pomysł MF uważam za szkodliwy nie tylko z punktu widzenia organizacji pozarządowych, ale szerzej i poważniej - z punktu widzenia dobra publicznego, na którego straży stać powinien rząd. Wierzę, że jego autorzy w porę opamiętają się i wycofają się z niego.
Wszystko to nie zmienia faktu, że różne organizacje i instytucje zabiegały i pewnie zabiegać będą o przychylność potencjalnych darczyńców. Niektóre z nich będziemy musieli wybrać jako godne naszego wsparcia. W Polsce organizacji takich jest „ledwie” kilkadziesiąt tysięcy, jednak i tu wybór nie jest i nie będzie łatwy. Zanim zatem zdecydujemy się na którąś z nich, warto dowiedzieć się więcej o tym, na co wydane zostaną nasze pieniądze i która z organizacji zrobi z nich najlepszy użytek.
Źródło: inf. własna