Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Ostanią sesję plenarną, podsumowującą panele III OFIP-u, zdominował temat federalizacji.
Sesja rozpoczęła się od przedstawienia przez prowadzącą Marzenę Mendzę-Drozd (Stowarzyszenie na rzecz FIP) poprawek do dokumentu końcowego, który został przyjęty przez zgromadzonych. Ostatecznie dokument ten nosi nazwę: „Aktywność obywateli warunkiem funkcjonowania sprawnego państwa”.
Następnie głos zabrał Jacek Kucharczyk (Instytut Spraw Publicznych) – prowadzący 4. panel „Organizacje pozarządowe wobec problemów społecznych”. Podkreślił, że choć podczas całego III OFIP-u relacje z administracją oceniano różnie: negatywnie i pozytywnie, to to zagadnienie jest dla NGOsów kluczowe, także w kwestii wspólnego rozwiązania problemów społecznych, takich jak ubóstwo i marginalizacja. Namawiał do uzbrojenia się w cierpliwość i powolnego budowania tych kontaktów oraz systematycznego promowania organizacji pozarządowych jako tych podmiotów, które dobrze sobie radzą z rozwiązywanie tych problemów. Dlaczego właśnie one? Dlatego, że ich zaletą jest podmiotowe traktowanie „klientów” pomocy społecznej. Zastanawiał się też, czy tak często podnoszona przez administrację „taniość” usług, świadczonych przez organizacje pozarządowe, jest rzeczywiście wielką zaletą, czy też nie bardziej należałoby się skupić na ich „jakości”.
Następnie o federalizacji opowiedzieli Radosław Gawlik (Polska Zielona Sieć) i Witold Monkiewicz (Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej). Przypomnieli kilka faktów, już niemalże historycznych, skąd w ogóle wziął się ten pomysł i od czego zaczął się proces, który dziś przybrał już całkiem potężne rozmiary. [Zainteresowani szczegółami mogą znaleźć je na stronie: www.federalizacja.ngo.pl]. Od początku praca nie była łatwa, gdyż zdania na temat struktury i statutu przyszłej federacji, a nawet jej nazwy są głęboko podzielone. Choć idea federalizacji wywołuje wiele obaw, takich jak: strach przed uniformizacją, lęk małych organizacji przed dominacją dużych, obawę przed tym, że pieniądze przyszłej federacji zostaną zawłaszczone przez „warszawkę”, to mówcom udało się nakreślić jej cele: federacja miałaby zajmować się tym, co sektor chce zrobić sam dla siebie: monitoringiem prawa, rzecznictwem i kształtowaniem rzetelnego, wolnego od stereotypów wizerunku.
Gorąco przekonywał do federalizacji zwłaszcza Radosław Gawlik – niewarszawski działacz ekologiczny, który analizując stan w znacznym stopniu zorganizowanych, silnych i prężnych organizacji ekologicznych, ukazywał korzyści płynące z faktu bycia częścią sieci. „Minister Hausner jest rodzynkiem” – w ogromnej większości innych ministerstw partnerskie relacje rządu i organizacji nie istnieją. A przecież proces konsultacji Narodowego Planu Rozwoju jest konieczny. W przypadku Ministerstwa Ochrony Środowiska i Ministerstwa Transportu okazuje się wręcz, że ich cele są zupełnie dalekie od koncepcji zrównoważonego rozwoju. Dlatego organizacje ekologiczne na swoim piątkowym panelu branżowym zdecydowały się upublicznić dokument krytykujący NPR.
Radosław Gawlik odniósł się też do nagłośnionej przez Newsweek i TVN sprawy „ekoharaczy”. Podkreślił, że takie nieetyczne zachowania cechują mniej niż pół procenta organizacji ekologicznych i że organizacje te są wykluczane z sieci. Media przedstawiły ten problem tak, jakby dotyczył on wszystkich organizacji. Łatwo więc wysnuć wniosek, że silna federacja mogłaby być pomocna i w takich wypadkach, gdyż jej głos byłby słyszalny medialnie.
Paweł Krzeczunowicz (Przedstawicielstwo Polskich Organizacji Pozarządowych w Brukseli), panelista sesji „Polskie organizacje pozarządowe w zjednoczonej Europie”, przyznał, że dyskusja podczas tego panelu od razu zaczęła się od krytyki. Zgromadzonym nie podobał się tytuł – zastanawiano się, czy można mówić o zjednoczonej Europie, skoro nawet po rozszerzeniu Unii część krajów europejskich pozostanie poza jej granicami. Paneliści – w tym gość z Białorusi, Aleksander Milinkiewicz – mówili też o konieczności współpracy ze wschodnimi organizacjami i nawiązania „dialogu różnych kultur” w przyszłej Europie.
Dość optymistyczny był wydźwięk panelu „Przedsiębiorcy i organizacje – kondycja filantropii w Polsce”. Relacjonujący go Tomasz Płachecki stwierdził wręcz, że wygląda na to, iż organizacje i przedsiębiorcy „coraz lepiej się rozumieją”. Oczywiście nie można mówić o ugruntowaniu się tradycji filantropii, ale pojawiają się dobre przykłady. Firmy nie oczekują już, że w następny dzień po przekazaniu dotacji nastąpi zmiana społeczna. Ważne jest to, że organizacje powinny dbać o to, by współpraca była trwała, by ich kontakt z firmami nie kończył się po otrzymaniu pieniędzy. Mówiono tez o potrzebie „pośredników” – którzy znaliby dobrze organizacje pozarządowe i umieliby wskazać ewentualnym sponsorom te rzetelne lub zajmujące się danym problemem z jednej strony, a z drugiej mogliby pomóc organizacjom znaleźć przychylnych przedsiębiorców.
Prowadzący panel „Współpraca organizacji pozarządowych z administracją publiczną i udział w procesie legislacyjnym” Przemysław Fenrych nie przybył na ostatnią sesję plenarną, toteż jego panel nie został podsumowany.
Bardzo ciekawym uzupełnieniem dyskusji o federalizacji była wypowiedź Jona Pratta z The Minnesota Council of Nonprofits, stanowej sieci, która zajmuje się działaniem na rzecz jednoczenia organizacji. Zauważył on, że problemy organizacji są wszędzie takie same: brak narodowej filozofii zarządzania organizacjami, brak dojrzałych relacji z rządem i biznesem.
Jednak podkreślił, że organizacje na całym świecie są sfederalizowane i starają się działać zgodnie z zasadą pomocniczości. Analizując ostatnie badanie stanu III sektora, zrobione przez Stowarzyszenie Klon/Jawor, zauważył, że członków organizacji jest więcej niż urzędników administracji, a są niedostatecznie widoczni w społeczeństwie.
Nie powinno tak być, gdyż naprawdę organizacje są bardzo ważne: są one pośrednim rozwiązaniem dla sprzeczności wywołanej ludzkim pragnieniem wolności z jednej strony, a potrzebą porządku z drugiej.
Następnie, jako weteran na polu jednoczenia, zdradził sześć „kluczy do sukcesu” procesu federalizacji: 1. porozumienie się co do koncepcji zjednoczenia się; 2. zaangażowanie liderów (takich jak PCK); 3. oczywiście pieniądze; 4. stały dialog i otwartość na innych; 5. podejmowanie działań medialnych; 6. pozytywne podejście do sprawy, cierpliwość i nastawienie na długofalowość.
Temat federalizacji zdominował dyskusję zgromadzonych uczestników. Trzeba przyznać, że głos zabierali głównie ci, których idea ta przeraża i frustruje. Szczególnie zapadające w pamięć było wystąpienie prof. Wiktor Osiatyńskiego, który powiedział między innymi, że „społeczeństwo obywatelskie musi być zatomizowane” i że buduje się ono samo tam, gdzie nie jest skuteczne demokratyczne państwo. Naturą organizacji jest działalność u samej ziemi. Stworzenie czapki – czyli federalizacji – będzie niszczące, tak jak dla Komitetów Obywatelskich destrukcyjne było wejście do władz. Nie jest też możliwe pogodzenie rozbieżnych interesów różnych organizacji. NGOsy są, zdaniem profesora, od „patrzenia władzom na ręce”. Na koniec przyznał jednakże, że potrzebna jest reprezentacja organizacji, aby mogły one wpływać na kształt ustaw i aby stworzyły one standardy etyczne.
Zaskakujące kazało się też wystąpienie Krzysztofa Herbsta (m.in. członka zarządu Stowarzyszenia na rzecz FIP), który retorycznie zapytał „Czym się będzie różniła federacja od FIP-u?”. Zastanawiał się też, jak można reprezentować III sektor, skoro tworzą go także ludzie, którzy nieformalnie i na chwilę skrzyknęli się, by rozwiązać jakiś problem.
Te ostre wystąpienia obudziły zwolenników: pojawiły się głosy obrony. Powiedziano, że federacja nie jest przymusowa. Nie będzie ona reprezentować wszystkich – całego III sektora, tylko siebie samą. Kto nie chce, nie musi się do niej „zapisywać”. Kto chce, ciągle ma szansę pracować nad jej kształtem i statutem, zwłaszcza na spotkaniu zaplanowanym na następny dzień. [Podczas całego OFIP-u rozdawano też ankiety zgłoszeniowe]. Uciekając się do różnych przykładów, opisującyh brutalnie niemoc słabych organizacji wobec władzy, zilustrowano tezę, że głównym celem federacji jest to, by organizacje stały się silnym partnerem, którego żadna administracja nie będzie mogła zlekceważyć i przed którym nie będzie mogła zamknąć „ministerialnych” drzwi.
Na koniec moderatorka sesji, Marzena Mendza-Drozd, podziękowała tym, którzy pomogli w zorganizowaniu III OFIP-u i zaprosiła jego uczestników na spotkanie integracyjne.
Następnie głos zabrał Jacek Kucharczyk (Instytut Spraw Publicznych) – prowadzący 4. panel „Organizacje pozarządowe wobec problemów społecznych”. Podkreślił, że choć podczas całego III OFIP-u relacje z administracją oceniano różnie: negatywnie i pozytywnie, to to zagadnienie jest dla NGOsów kluczowe, także w kwestii wspólnego rozwiązania problemów społecznych, takich jak ubóstwo i marginalizacja. Namawiał do uzbrojenia się w cierpliwość i powolnego budowania tych kontaktów oraz systematycznego promowania organizacji pozarządowych jako tych podmiotów, które dobrze sobie radzą z rozwiązywanie tych problemów. Dlaczego właśnie one? Dlatego, że ich zaletą jest podmiotowe traktowanie „klientów” pomocy społecznej. Zastanawiał się też, czy tak często podnoszona przez administrację „taniość” usług, świadczonych przez organizacje pozarządowe, jest rzeczywiście wielką zaletą, czy też nie bardziej należałoby się skupić na ich „jakości”.
Następnie o federalizacji opowiedzieli Radosław Gawlik (Polska Zielona Sieć) i Witold Monkiewicz (Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej). Przypomnieli kilka faktów, już niemalże historycznych, skąd w ogóle wziął się ten pomysł i od czego zaczął się proces, który dziś przybrał już całkiem potężne rozmiary. [Zainteresowani szczegółami mogą znaleźć je na stronie: www.federalizacja.ngo.pl]. Od początku praca nie była łatwa, gdyż zdania na temat struktury i statutu przyszłej federacji, a nawet jej nazwy są głęboko podzielone. Choć idea federalizacji wywołuje wiele obaw, takich jak: strach przed uniformizacją, lęk małych organizacji przed dominacją dużych, obawę przed tym, że pieniądze przyszłej federacji zostaną zawłaszczone przez „warszawkę”, to mówcom udało się nakreślić jej cele: federacja miałaby zajmować się tym, co sektor chce zrobić sam dla siebie: monitoringiem prawa, rzecznictwem i kształtowaniem rzetelnego, wolnego od stereotypów wizerunku.
Gorąco przekonywał do federalizacji zwłaszcza Radosław Gawlik – niewarszawski działacz ekologiczny, który analizując stan w znacznym stopniu zorganizowanych, silnych i prężnych organizacji ekologicznych, ukazywał korzyści płynące z faktu bycia częścią sieci. „Minister Hausner jest rodzynkiem” – w ogromnej większości innych ministerstw partnerskie relacje rządu i organizacji nie istnieją. A przecież proces konsultacji Narodowego Planu Rozwoju jest konieczny. W przypadku Ministerstwa Ochrony Środowiska i Ministerstwa Transportu okazuje się wręcz, że ich cele są zupełnie dalekie od koncepcji zrównoważonego rozwoju. Dlatego organizacje ekologiczne na swoim piątkowym panelu branżowym zdecydowały się upublicznić dokument krytykujący NPR.
Radosław Gawlik odniósł się też do nagłośnionej przez Newsweek i TVN sprawy „ekoharaczy”. Podkreślił, że takie nieetyczne zachowania cechują mniej niż pół procenta organizacji ekologicznych i że organizacje te są wykluczane z sieci. Media przedstawiły ten problem tak, jakby dotyczył on wszystkich organizacji. Łatwo więc wysnuć wniosek, że silna federacja mogłaby być pomocna i w takich wypadkach, gdyż jej głos byłby słyszalny medialnie.
Paweł Krzeczunowicz (Przedstawicielstwo Polskich Organizacji Pozarządowych w Brukseli), panelista sesji „Polskie organizacje pozarządowe w zjednoczonej Europie”, przyznał, że dyskusja podczas tego panelu od razu zaczęła się od krytyki. Zgromadzonym nie podobał się tytuł – zastanawiano się, czy można mówić o zjednoczonej Europie, skoro nawet po rozszerzeniu Unii część krajów europejskich pozostanie poza jej granicami. Paneliści – w tym gość z Białorusi, Aleksander Milinkiewicz – mówili też o konieczności współpracy ze wschodnimi organizacjami i nawiązania „dialogu różnych kultur” w przyszłej Europie.
Dość optymistyczny był wydźwięk panelu „Przedsiębiorcy i organizacje – kondycja filantropii w Polsce”. Relacjonujący go Tomasz Płachecki stwierdził wręcz, że wygląda na to, iż organizacje i przedsiębiorcy „coraz lepiej się rozumieją”. Oczywiście nie można mówić o ugruntowaniu się tradycji filantropii, ale pojawiają się dobre przykłady. Firmy nie oczekują już, że w następny dzień po przekazaniu dotacji nastąpi zmiana społeczna. Ważne jest to, że organizacje powinny dbać o to, by współpraca była trwała, by ich kontakt z firmami nie kończył się po otrzymaniu pieniędzy. Mówiono tez o potrzebie „pośredników” – którzy znaliby dobrze organizacje pozarządowe i umieliby wskazać ewentualnym sponsorom te rzetelne lub zajmujące się danym problemem z jednej strony, a z drugiej mogliby pomóc organizacjom znaleźć przychylnych przedsiębiorców.
Prowadzący panel „Współpraca organizacji pozarządowych z administracją publiczną i udział w procesie legislacyjnym” Przemysław Fenrych nie przybył na ostatnią sesję plenarną, toteż jego panel nie został podsumowany.
Bardzo ciekawym uzupełnieniem dyskusji o federalizacji była wypowiedź Jona Pratta z The Minnesota Council of Nonprofits, stanowej sieci, która zajmuje się działaniem na rzecz jednoczenia organizacji. Zauważył on, że problemy organizacji są wszędzie takie same: brak narodowej filozofii zarządzania organizacjami, brak dojrzałych relacji z rządem i biznesem.
Jednak podkreślił, że organizacje na całym świecie są sfederalizowane i starają się działać zgodnie z zasadą pomocniczości. Analizując ostatnie badanie stanu III sektora, zrobione przez Stowarzyszenie Klon/Jawor, zauważył, że członków organizacji jest więcej niż urzędników administracji, a są niedostatecznie widoczni w społeczeństwie.
Nie powinno tak być, gdyż naprawdę organizacje są bardzo ważne: są one pośrednim rozwiązaniem dla sprzeczności wywołanej ludzkim pragnieniem wolności z jednej strony, a potrzebą porządku z drugiej.
Następnie, jako weteran na polu jednoczenia, zdradził sześć „kluczy do sukcesu” procesu federalizacji: 1. porozumienie się co do koncepcji zjednoczenia się; 2. zaangażowanie liderów (takich jak PCK); 3. oczywiście pieniądze; 4. stały dialog i otwartość na innych; 5. podejmowanie działań medialnych; 6. pozytywne podejście do sprawy, cierpliwość i nastawienie na długofalowość.
Temat federalizacji zdominował dyskusję zgromadzonych uczestników. Trzeba przyznać, że głos zabierali głównie ci, których idea ta przeraża i frustruje. Szczególnie zapadające w pamięć było wystąpienie prof. Wiktor Osiatyńskiego, który powiedział między innymi, że „społeczeństwo obywatelskie musi być zatomizowane” i że buduje się ono samo tam, gdzie nie jest skuteczne demokratyczne państwo. Naturą organizacji jest działalność u samej ziemi. Stworzenie czapki – czyli federalizacji – będzie niszczące, tak jak dla Komitetów Obywatelskich destrukcyjne było wejście do władz. Nie jest też możliwe pogodzenie rozbieżnych interesów różnych organizacji. NGOsy są, zdaniem profesora, od „patrzenia władzom na ręce”. Na koniec przyznał jednakże, że potrzebna jest reprezentacja organizacji, aby mogły one wpływać na kształt ustaw i aby stworzyły one standardy etyczne.
Zaskakujące kazało się też wystąpienie Krzysztofa Herbsta (m.in. członka zarządu Stowarzyszenia na rzecz FIP), który retorycznie zapytał „Czym się będzie różniła federacja od FIP-u?”. Zastanawiał się też, jak można reprezentować III sektor, skoro tworzą go także ludzie, którzy nieformalnie i na chwilę skrzyknęli się, by rozwiązać jakiś problem.
Te ostre wystąpienia obudziły zwolenników: pojawiły się głosy obrony. Powiedziano, że federacja nie jest przymusowa. Nie będzie ona reprezentować wszystkich – całego III sektora, tylko siebie samą. Kto nie chce, nie musi się do niej „zapisywać”. Kto chce, ciągle ma szansę pracować nad jej kształtem i statutem, zwłaszcza na spotkaniu zaplanowanym na następny dzień. [Podczas całego OFIP-u rozdawano też ankiety zgłoszeniowe]. Uciekając się do różnych przykładów, opisującyh brutalnie niemoc słabych organizacji wobec władzy, zilustrowano tezę, że głównym celem federacji jest to, by organizacje stały się silnym partnerem, którego żadna administracja nie będzie mogła zlekceważyć i przed którym nie będzie mogła zamknąć „ministerialnych” drzwi.
Na koniec moderatorka sesji, Marzena Mendza-Drozd, podziękowała tym, którzy pomogli w zorganizowaniu III OFIP-u i zaprosiła jego uczestników na spotkanie integracyjne.
Źródło: inf. własna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.