Większość cudzoziemców wybierających się do Chin na Igrzyska nie wie, jakie konsekwencje czekają ich np. za pokazanie się z flagą Tybetu lub za zorganizowanie protestu pod hasłem „stop karze śmierci”.
Decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o przyznaniu
Chinom przywileju organizacji olimpiady zapadła w lipcu 2001 r.
Siedem lat temu. Chińskie władze obiecały uczynić Państwo Środka
miejscem, w którym obywatele są równi wobec prawa, ludzka godność
jest szanowana, a swobody obywatelskie, takie jak wolność słowa,
wolność wyznania czy też wolność zgromadzeń – utrzymane.
„Przedolimpijska” rzeczywistość w Chinach znacznie od tych obietnic
odbiega. Ostatni raport Amnesty International i sprawozdanie
Dziennikarzy bez Granic z kwietnia 2008 r. świadczą o tym, że
organizacja olimpiady w Pekinie przyczyniła się do jeszcze
większych represji, a nie do pozytywnych zmian.
Jednym z głównych zobowiązań strony chińskiej było zagwarantowanie wolności mediów poprzez stopniowe znoszenie cenzury. Prawo dostępu do informacji jest nagminnie naruszane przez władze. Wiadomości, docierające do obywateli przez Internet lub inne środki masowego przekazu, poddawane są ścisłej kontroli. Dlatego też mieszkańcy Chin prawdopodobnie nigdy nie dowiedzą się, że w wyniku tegorocznych zamieszek w Tybecie zginęło być może nawet 150 osób, a 4 tys. uczestników protestów zatrzymano, aby w przyspieszonym trybie postawić ich przed sądem. Nie będą także świadomi tego, że ogień olimpijski, który dotrze do Pekinu 8 sierpnia 2008 r. napotkał na swojej trasie miliony demonstrantów na całym świecie. Masowe protesty, do których doszło głównie w marcu i kwietniu w Paryżu, Londynie czy San Fransisco przedstawiane są przez chińską agencję prasową Xinhua jako demonstracje antychińskie. W rzeczywistości jednak liczni aktywiści z całego świata nie występują przeciw narodowi chińskiemu, lecz przeciw chińskim władzom, ich polityce wobec okupowanego Tybetu i łamania podstawowych praw człowieka.
Niepokój budzą nasilające się prześladowania wobec chińskich dziennikarzy. W styczniu 2007 r. przyjęto przepisy zezwalające jedynie zagranicznym dziennikarzom na przemieszczanie się po Chinach (z wykluczeniem regionu Xinjiang i Autonomicznego Regionu Tybetańskiego). Zaostrzono restrykcje wobec reporterów chińskich W ciągu ostatnich miesięcy do wspomnianych przepisów dodano szereg regulacji zakazujących m.in. samodzielnego poruszania się dziennikarzy, którzy przybędą do stolicy Chin na czas igrzysk. Każdemu zagranicznemu korespondentowi zostanie przyznany tłumacz-opiekun, z rządową akredytacją.
Z każdym dniem wzrasta świadomość zwykłych ludzi, polityków, sportowców i przedstawicieli światowego ruchu olimpijskiego na temat naruszeń, jakich dopuszczają się chińskie władze. Międzynarodowy ruch na rzecz praw człowieka działa szczególnie aktywnie. Większość organizacji pozarządowych i indywidualnych działaczy nie nawołuje do bojkotu igrzysk olimpijskich, ale do wykorzystania tego wydarzenia i nagłośnienia kryzysu praw człowieka Chinach. Nie zapominajmy jednak, że kampanie, akcje, debaty i niezakłócony przepływ informacji możliwe są jedynie w krajach Zachodu. Od końca marca 2008 r., gdy ostatni zagraniczni dziennikarze i niezależni obserwatorzy praw człowieka zostali wygnani z Tybetu, region ten jest odcięty od świata. W pozostałych prowincjach Chin wciąż obowiązuje bezwzględny zakaz organizowania wieców, pisania petycji, a tym samym buntowania ludności przeciwko władzy. Inicjatorzy podobnych przedsięwzięć narażają się na represje i często zamykani są w aresztach domowych lub trafiają do więzień. Władze za wszelką cenę chcą uniknąć skażenia wizerunku Wielkich i Jednych Chin, w których ludziom żyje się dostatnio i bezpiecznie.
Na początku czerwca 2008 r. Pekiński Komitet Organizacyjny wydał podręcznik dla cudzoziemców, przybywających na igrzyska. Zakazuje on np. publicznie pokazywać się z transparentami głoszącymi obelżywe dla władzy hasła czy organizować demonstracje. Sprawcy tych czynów będą sądzeni według miejscowego prawa – ostrzegają władze. Wytyczne te zostały opublikowane jedynie w języku chińskim na stronie internetowej Komitetu. Większość cudzoziemców wybierających się do Chin na igrzysk nie będzie zatem wiedziała o konsekwencjach, jakie czekają ich np. za pokazanie się z flagą Tybetu lub za zorganizowanie protestu pod hasłem „stop karze śmierci”.
KAROLINA GROT – działaczka na rzecz praw człowieka, rzeczniczka
prasowa Monitora Olimpijskiego – www.olimpiada2008.info.pl. |
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 07-08 (55-56) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl