Na całym świecie hydroelektrownie pojawiają się jak grzyby po deszczu. Cieszyć się z tego może jednak wyłącznie sektor energetyki wodnej i inwestorzy, gdyż dla europejskich rzek i lokalnych społeczności to ogromny cios. Elektrownie wodne dewastują środowisko, powodują susze i wpływają negatywnie na lokalną gospodarkę, m.in. poprzez straty w turystyce wędkarskiej. Energii wodnej zdecydowanie nie możemy nazywać ani zieloną, ani opłacalną.
Jak pokazuje raport „Presja hydroenergetyki na europejskie rzeki: historia w liczbach” liczba elektrowni wodnych na europejskich rzekach jest ogromna – 21 387 hydroelektrowni już istnieje, 8507 jest planowanych, a 278 jest w budowie.
Pomimo tego, że większość potencjału hydroenergetycznego na kontynencie została już wykorzystana, a rozwój hydroenergetyki jest bezcelowy – plany przegradzania i dewastowania rzek stopniami wodnymi nabierają rozpędu, co przyniesie fatalne skutki zarówno dla środowiska, jak i ludzi. Bałkany, Turcja, Szkocja i Norwegia planują znacznie zwiększyć eksploatację rzek. Polska i Ukraina będą budować nie tylko małe elektrownie wodne, ale także większe zapory – na Wiśle, Odrze, czy Dniestrze. Zaprzepaści to szanse na osiągnięcie dobrego stanu wód, co jest wymogiem nakładanym na państwa członkowskie UE przez Ramową Dyrektywę Wodną.
Energia wodna to NIE zielona energia!
Wbrew pozorom produkcja energii w hydroelektrowniach jest obarczona wysokim kosztem zniszczenia środowiska (ponieważ trzeba postawić zaporę na rzece) i produkcji gazów cieplarnianych (np. metan, dwutlenek węgla), które wydostają się ze zbiorników zaporowych. Oszacowano, że odpowiadają one za 7% światowych emisji gazów cieplarnianych, wynikających z działalności człowieka.
Budowa hydroelektrowni niszczy rzekę, zmienia stosunki wodne (często powodując susze na pobliskich terenach), zmienia przepływy i przerywa ciągłość rzeki wstrzymując migracje ryb, co prowadzi do ginięcia gatunków. W wielu miejscach prowadzi także do zwiększenia wylesiania. Nie możemy zatem nazywać energii wodnej „zieloną energią”.
Energia wodna się NIE opłaca!
Udział energii wodnej w transformacji energetyki jest znikomy. Nawet gdyby zbudowano wszystkie z planowanych w UE hydroelektrowni, udział tej energii elektrycznej wzrósłby z 10% do 11,2-13,9%1. Co więcej, gdy przejdziemy do niemal pełnej elektryfikacji za pomocą energii wiatrowej i słonecznej sektorów takich jak transport, ciepłownictwo i przemysł – udział ten będzie pomijalny.
Energia wodna przestała być opłacalna. Surowsze przepisy i coraz większa świadomość jej poważnego wpływu na środowisko zwiększają koszty budowy elektrowni wodnych i produkcji energii. W dalszym jednak ciągu, wiele kosztów związanych z hydroenergetyką nie jest uwzględnianych w bilansie ekonomicznym, a koszty prowadzenia tego typu przedsięwzięć w znacznej mierze ponoszone są przez całe społeczeństwo. Koszty alternatywnych rozwiązań, takich jak wykorzystanie energii słonecznej, wiatru i różne formy magazynowania energii gwałtownie spadają2.
Wpływ hydroelektrowni na środowisko
Elektrownie wodne mają ogromny negatywny wpływ na rzeki, a co za tym idzie – także na ludzi. Ich budowa wiąże się z przegrodzeniem rzeki budowlą spiętrzającą wodę, co skutkuje fragmentacją rzek, zmianami przepływu i temperatury wody, zatrzymaniem transportu osadów i przecięciem szlaków migracyjnych ryb i organizmów wodnych. Wpływa to także na obniżenie się poziomu wód w rzece i wód gruntowych, co prowadzi lokalnie do suszy.
Bariery na rzekach są jedną z głównych przyczyn wymierania ryb wędrownych – w ciągu 50 lat ich populacja spadła w Europie aż o 93%! W Polsce Budowa Stopnia Wodnego Włocławek na Wiśle doprowadziła do wymarcia jesiotra ostronosego, łososia i troci wędrownej oraz katastrofalnie zmniejszyła wielkość populacji certy. Przed budową zapory we Włocławku połów certy, troci i łosia wynosił ok 3000 kg na kilometr rzeki rocznie. Obecnie nie poławia się tych gatunków niemal wcale3. W Belgii w rzece Lomme biomasa ryb spadła o 59% w ciągu czterech lat od uruchomienia elektrowni wodnej.
Spadek populacji ryb wpływa negatywnie nie tylko na ekosystemy rzek, lecz także przede wszystkim na lokalne społeczności, które tracą cenne źródło utrzymania z turystyki wędkarskiej.
Ochrona tylko na papierze
Bardzo niepokojące dane z raportu pokazują, że rozwój hydroenergetyki w Europie następuje również na obszarach chronionych – znajduje się na nich aż 21% (6409) elektrowni wodnych, 77 jest obecnie budowanych, a 2396 jest w planach. Ogromna ingerencja w środowisko na tych obszarach jest w wielu przypadkach po prostu lekceważeniem europejskiego prawa ochrony przyrody. Na Bałkanach wiele ostatnich naturalnych i dzikich rzek jest zagrożonych przez rozwój hydroenergetyki.
Małe nie jest piękne
91% istniejących i planowanych elektrowni w Europie to małe elektrownie wodne (MEW), co oznacza, że mają moc mniejszą niż 10 MW4, a mimo to mają i będą miały dramatyczny wpływ na środowisko. Czerpią one także znaczne korzyści z finansów publicznych. W latach 2016–2017 państwa członkowskie UE udzieliły ponad 4,2 mld euro wsparcia publicznego na projekty hydroenergetyczne. W 2018 r. 70% wsparcia finansowego przeznaczonego na wsparcie energii odnawialnej na Bałkanach Zachodnich trafiło do małych elektrowni wodnych, które pokryły zaledwie 3,6% całkowitej dostawy energii elektrycznej5.
„W Polsce istnieje ok. 750 hydroelektrowni. W 2017 roku ich udział w produkcji energii elektrycznej wynosił łącznie ok. 1,5%. Spośród wszystkich hydroelektrowni ok. 680 to instalacje poniżej 1MW, które produkują łącznie ok. 0,2% energii. To znaczy, że przegradzamy i niszczymy rzeki w prawie 700(!) miejscach tylko po to, aby wyprodukować 0,2% energii. Jedynie ok. 10 elektrowni w Polsce to instalacje powyżej 10 MW i to one produkują prawie 60% całej energii pochodzącej z wody” – mówi Marek Elas z Fundacji WWF Polska.
Nowe projekty hydroenergetyczne w Europie muszą zostać zablokowane. Produkcja energii przez małe elektrownie wodne jest znikoma, za to ich wpływ na środowisko i ludzi – ogromny. Hydroenergetyka musi być rozumiana jako przejściowe źródło energii, przyszłość energetyczna musi się opierać na innych źródłach – słonecznych i wiatrowych. Niwelowanie wpływu budowli hydroenergetycznych na środowisko jest bardzo kosztowne, a straty związane z utratą usług ekosystemowych zapewnianych przez nieuregulowane rzeki – bardzo duże. Renaturyzacja rzek jest koniecznością, a bariery przegradzające swobodny przepływ powinny być rozbierane, a nie budowane.
Raport „Presja hydroenergetyki na europejskie rzeki: historia w liczbach”
Przypisy:
- IUCN, WFMF, WWF, TNC, ZSL, The Living Planet Index (LPI) for migratory freshwater fish, 2020.
- Yale Environment 360/Paul Hockenos, 2018. “A Balkan Dam Boom Imperils Europe’s Wildest Rivers”
- Radtke G., Prus P., Bernaś R., Płąchocki D. 2018. Czy tama we Włocławku ciągle wpływa na ichtiofaunę Doliny Wisły? - Niektóre dane ichtiologiczne i środowiskowe. Rocz. Nauk. PZW 31:21:56. DOI:10.12823/sapaa.0860-648X.18002, https://straznicy.wwf.pl/wp-content/uploads/2020/01/31-2018-RADTKE.pdf
- IRENA, Renewable power generation costs in 2018, 2019.
- IPCC, Emission Scenarios, 2000.
Źródło: Fundacja WWF Polska