7 listopada inspektorzy Fundacji Viva! weszli na teren fermy futrzarskiej w Zambrowie, aby podjąć interwencję i zabezpieczyć chore i ranne zwierzęta. Interwencja miała związek z doniesieniami mieszkańców Zambrowa o tym, że właściciel nie pojawia się na fermie a zwierzęta pozostawione są bez opieki oraz otrzymaniem materiałów wskazujących na przetrzymywanie w tym miejscu zwierząt w stanie agonalnym. To, co inspektorzy zastali na miejscu, zmroziło ich krew w żyłach.
Zwierzęta na fermie nie miały wody ani pożywienia, w klatkach i domkach wykotowych znajdowało się co najmniej 10 zwłok zwierząt w zaawansowanym stadium rozkładu, jeden z martwych jenotów był rzucony pod klatkę, w stertę odchodów.
– Przeprowadzaliśmy tam interwencję rok temu. Warunki już wtedy były fatalne. Powiatowy Lekarz Weterynarii obiecał zająć się tą sprawą i skuteczniej nadzorować fermę. Identyczne obietnice składali przedstawiciele dwóch związków futrzarskich. W tym roku jest znacznie gorzej. To prawdziwe piekło – mówi Martyna Kozłowska z Fundacji Viva!
Inspektorzy powiadomili o wszystkim Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zambrowie, Zygmunta Dąbrowskiego, jednak ten odmówił przyjazdu, prosząc by “nie zawracać mu głowy”. Poprosił o kontakt z Powiatowym Inspektoratem Weterynarii w Zambrowie. Inspektorzy Fundacji Viva! usłyszeli jednak od inspektora PIW Pawła Wołczuka, że on także nie przyjedzie i nie interesują go warunki na fermie ani chore i ranne zwierzęta, ponieważ „hodowca w ciągu dwóch miesięcy i tak zamknie tę fermę”. W takiej sytuacji działacze Fundacji Viva! nie mogli dłużej czekać – jeden z lisów miał zaropiałą ranę obejmującą połowę pyska.
– Ustawa o ochronie zwierząt pozwala odebrać w trybie administracyjnym zwierzęta, których życie jest zagrożone. W tym wypadku sytuacja była oczywista, więc przystąpiliśmy do wykonywania czynności – tłumaczy Paweł Artyfikiewicz z Fundacji Viva!
Gdy pierwszy lis został zabezpieczony, inspektorzy wrócili po drugiego. Interwencja była przeprowadzana bardzo sprawnie, a gdy chory lis (opuchnięty, osowiały i z zalepionymi ropą oczyma) był już wynoszony w transporterze z terenu fermy, na miejscu nieoczekiwanie pojawił się właściciel fermy.
– Właściciel uwięził nas na fermie, bił metalowymi szczypcami, szarpał, groził nam, oblał nas zgniłymi odpadkami i próbował zniszczyć aparaty, na których mieliśmy zebrany materiał dowodowy. Nie chciał też dopuścić do uratowania lisa, znajdującego się w stanie zagrożenia zdrowia i życia – mówi Anna Żuchniewicz z Vivy!, uczestnicząca w interwencji. – Mimo poinformowania go o podstawie prawnej naszych działań, hodowca kontynuował bicie działaczek i działaczy Vivy!
Dopiero przybyli na miejsce policjanci byli w stanie uspokoić hodowcę z Zambrowa, a odebrane mu chore zwierzęta zostały przewiezione przez działaczy Vivy! do kliniki weterynaryjnej. Po badaniach okazało się, że stan pierwszego z lisów jest tak tragiczny, że musiał zostać poddany eutanazji. Stan drugiego lisa obecnie jest stabilny i prowadzona jest zbiórka na jego rzecz.
– Nadzór weterynaryjny nad fermami zwierząt futerkowych jest dalece niewystarczający. Zwracała na to uwagę nawet Najwyższa Izba Kontroli – mówi Mikołaj Jastrzębski z Fundacji Viva!. – Kontrole na takich fermach odbywają się bardzo rzadko, są zapowiadane z dużym wyprzedzeniem, a czasami, tak jak w tym przypadku, Powiatowy Lekarz Weterynarii woli nie podjąć czynności niż egzekwować istniejące prawo. Trudno uwierzyć, że w takiej sytuacji rzeczywiście zależy mu na dobrostanie zwierząt. To nie pierwszy taki przypadek.
Inspektorzy Fundacji Viva! zapowiadają wyciągnięcie konsekwencji prawnych zarówno wobec brutalnego i agresywnego hodowcy, jak i wobec Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zambrowie.
– Mamy nadzieję, że już wkrótce, zgodnie z zapowiedziami kierownictwa PiS, zostanie wprowadzony w Polsce zakaz hodowli zwierząt z przeznaczeniem na futra. Walczymy o to już od 12 lat i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać do kolejnych kadencji Sejmu – podkreśla Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! – W tym roku na fermach w Polsce zostanie zabitych około 8 milionów zwierząt. I to tylko dla mody. Najwyższy czas z tym skończyć.
Kilka dni temu media społecznościowe obiegł film, na którym Jarosław Kaczyński całuje w dłoń Katarzynę Piekarską i dopisuje się do Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Być może to zapowiedź nadchodzących dobrych zmian dla zwierząt?
– Cierpienie zwierząt nie ma barw politycznych. Wierzymy, że w tej kwestii możliwe jest porozumienie ponad podziałami – podsumowuje Mikołaj Jastrzębski.
Źródło: Fundacja Viva!