Cóż przyniesie nam nadchodzący rok? Tego nie wie nikt! No, prawie nikt, bo my wiemy. A co więcej, chętnie podzielimy się z Wami tą wiedzą. Tylko pamiętajcie, żeby nikomu nie mówić… Dałoby nam Google popalić, gdyby się okazało, że wiemy coś przed nimi. Chociaż może oni też już wiedzą? W każdym razie - my wiemy bardziej!
Nasze wróżby podzielimy na cztery kategorie: software, hardware, wearables oraz technologie przyszłości. W każdej z nich spróbujemy przewidzieć najbardziej przełomowe wydarzenia, jakie mogą nastąpić w nadchodzącym roku, nie zawsze do końca na poważnie. Bo przecież na tym polega przewidywanie przyszłości - niczego nie można być pewnym na 100%, za to bezproblemowo działa puszczenie wodzy wyobraźni. Zatem… do dzieła!
W kwestii software’u sprawa jest właściwie jasna: stabilny system mobilny. Być może 2015 rok okaże się absolutnie przełomowy dla wszystkich trzech producentów, a więc Google, Microsoftu i Apple. Ci ostatni przygotują poprawkę do najnowszego iOS-a, która wreszcie nie wyłączy żadnej z kluczowych funkcji smartfona. Ci drudzy poprawią komunikację międzyplatformową. A inżynierowie z Mountain View może wreszcie stworzą Androida, który będzie pożerał mniej, niż 90% pamięci RAM. Ale to wciąż tylko marzenia…
W przypadku systemów desktopowych, Apple mogłoby zastanowić się nad faktem, że ich najbardziej zaawansowany system świata, jakim bez wątpienia jest OS X Yosemite, znacząco spowalnia pracę MacBooków, ma problemy z łącznością bezprzewodową, potrafi się solidnie zawiesić, rozregulowuje działanie systemu chłodzenia, nie do końca radzi sobie z super-funkcją Handoff (w założeniu funkcja umożliwiająca równoległą pracę na kilku urządzeniach Apple), etc., etc., etc. Microsoft zaprezentuje swoje nowe dziecko, czyli Windowsa 10, którego wczesne wersje oczywiście wyciekły już do sieci, więc wszyscy wiedzą, jak będzie wyglądał, ale z grzeczności każdy udaje, że nie wie. Cóż, trzeba żyć w zgodzie z działem prawnym z Redmond, bo panowie nie boją się nawet NSA. Google ma swoje Chromebooki wyposażone w Chrome OS, więc… No tak.
Hardware. Tutaj przewidywania nie mają granic. Samsung wypuści pewnie kolejny 4 modele flagowców, zatem pod koniec 2015 roku możemy spodziewać się Galaxy S10, Galaxy Note 9 i Galaxy Tab… eee… 11? Chyba tak. Każdy oczywiście z ekranem o przekątnej minimum 7 cali, bo jak wiadomo, bigger is better. Do tego dorzućmy jeszcze - ostrożnie szacując - trzy modele Galaxy Alpha i mamy pełną rodzinę z Korei w komplecie. Nie będzie również próżnował Microsoft, wydając kolejne Lumie, o numerach (strzelamy) 1792, 1659 i 1320,98(8). Każdy z nich wyposażony w najlepszy możliwy aparat fotograficzny, żeby ich użytkownicy często się uśmiechali, czyli przynajmniej 52 megapiksele z funkcją makro pozwalającą na fotografowanie atomów. A przynajmniej cząstek elementarnych. Co więcej, ciekawie może wyglądać produkcja Sony - Xperia Z8 powinna być już ognio-, plazmo- i mrozo-odporna, wytrzymywać upadek ze stratosfery i dzięki temu zostanie oficjalnym smartfonem używanym przez członków załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. A tak naprawdę, większość rynku mobilnego przejmą pewnie chińscy producenci, którzy robią smartfony o jakości porównywalnej z globalnymi potentatami, kosztujące o połowę taniej.
Producenci komputerowego hardware’u również otrzymają pole do popisu, ponieważ już w maju na rynku ukaże się „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, czyli gra przygotowana przez nasze rodzime studio CD Project RED. Znając możliwości RED’ów, wszyscy chcący odpalić to dzieło w maksymalnej jakości będą musieli pożegnać się ze swoimi starymi komputerami i pożyczyć kilka maszyn od NASA, CERN-u tudzież ośrodka badań jądrowych w podwarszawskim Świerku. Chyba, że do tego czasu Intel wyprodukuje 12-rdzeniowe procesory, a Nvidia wypuści na rynek karty graficzne zdolne renderować Mgławicę Kraba w czasie rzeczywistym. Przydałaby się także płyta główna zdolna obsłużyć 80 GB pamięci RAM… Na poważnie, 12-rdzeniowe procesory Intela raczej powinny pojawić się w 2015 roku, bo firma sukcesywnie przekracza kolejne granice. W szklanej kuli widzimy też powszechne użycie hybrydowych zestawów HDD-SSD, albo nawet samych dysków SSD, jeśli wykroczą poza śmiesznie niskie pojemności.
Wearables… Ach, wspaniałe urządzenia noszone - któż z nich nie korzysta! Cóż, my nie korzystamy. I nie mamy zamiaru, dopóki nie staną się naprawdę użyteczne. Łakomym wzrokiem spoglądamy na bransoletkę zdolną do wyświetlania obrazu na przedramieniu, zamieniając naszą własną kończynę w tablet. Serio, takie urządzenie jest w fazie testów. I naprawdę może okazać się łakomym kąskiem, ponieważ będzie naszpikowane technologiami, których nie powstydziłby się Inspektor Gadżet. Oprócz tego, byłoby całkiem miło, gdyby okulary Google staniały o połowę, bo wreszcie moglibyśmy sobie na nie pozwolić po zastawieniu mieszkania. Akurat starczyłoby na okulistę, gdyż ponoć można nabawić się uszkodzenia nerwów wzroku. Ale to tylko plotki.
Technologie przyszłości królować będą w kosmosie. Kolejne testy promów mających zawieźć pierwszych osadników na Marsa, projekt kolonizacji Księżyca przez Elona Muska czy globalne darmowe Wi-Fi od Google - to robi wrażenie i pobudza wyobraźnię! No bo czy nigdy nie marzyliście o tym, żeby selfie z Bieguna Północnego móc wrzucić na Facebooka od razu, a nie po powrocie? Właśnie. Odpowiedź na to pytanie jest chyba oczywista.
To tyle, jeśli chodzi o wizje wyświetlane nam przez szklaną kulę produkcji tajwańsko-chińskiej. A tak na serio, to 2015 rok przyniesie nam jeszcze więcej niepotrzebnych modeli smartfonów, jeszcze więcej awarii systemów teleinformatycznych, jeszcze więcej włamań, wyłudzeń i afer związanych z zabezpieczeniami oraz wielkie straty finansowe dla Sony, które po ostatniej kradzieży danych przez hackerów jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Ale z pewnością będziemy też świadkami wielu przełomowych odkryć w dziedzinie biologii, nanotechnologii oraz inżynierii, które przybliżą nas do świata przyszłości o wiele bardziej, niż telefony odblokowywane skanerem linii papilarnych. I to właśnie na te gałęzie technologiczne powinniśmy zwrócić największą uwagę.
Źródło: Technologie.ngo.pl