Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Droższa kawa i czekolada za świadomość, że są produkowane z poszanowaniem środowiska naturalnego, a robotnicy pracujący przy zbiorach i obróbce ziaren otrzymują godziwą zapłatę, która nie tylko pozwala ich rodzinom na godne życie, ale i rozwój? Dlaczego nie? Na Zachodzie konsumenci już od ponad czterdziestu lat godzą się na taki układ, a zwą go Sprawiedliwym Handlem (Fair Trade).
Zgodnie z definicją przyjętą w grudniu 2001 roku przez FINE
(nieformalną organizację parasolową, zrzeszającą cztery główne
sieci Sprawiedliwego Handlu: FLO-I, IFAT, NEWS! i EFTA)
Sprawiedliwy Handel to współdziałanie w handlu, oparte na dialogu,
przejrzystości i szacunku, w celu poszukiwania większej
sprawiedliwości w handlu międzynarodowym. Przyczynia się do
zrównoważonego rozwoju przez oferowanie lepszych warunków handlu i
zabezpieczenie praw zmarginalizowanych producentów i pracowników –
zwłaszcza na Południu.
Organizacje Sprawiedliwego Handlu (wspierane przez konsumentów) są czynnie zaangażowane we wspieranie producentów, podnoszenie świadomości i prowadzenie kampanii na rzecz zmian w regułach i praktyce „zwykłego” handlu międzynarodowego.
Wiedza zamiast zdjęcia głodujące dziecka
Podkreśla się, że Sprawiedliwy Handel nie jest formą pomocy charytatywnej czy humanitarnej, lecz taką organizacją handlu międzynarodowego, dzięki której ludzie w krajach rozwijających się mogą sami się utrzymywać, co przyczynia się także do rozwoju całej społeczności lokalnej, a pomoc materialna w formie darów przestaje być potrzebna. Jest to pomoc rozwojowa.
– Ta różnica jest istotna z dwóch względów – uważa Marcin Wojtalik z Polskiej Akcji Humanitarnej, koordynator programu Edukacja Humanitarna, w ramach którego zajmuje się także edukacją rozwojową i podnoszeniem świadomości na temat Sprawiedliwego Handlu. – Pierwsza z nich ma raczej charakter praktyczny. Ludzie zasypywani są niemal codziennie apelami o pomoc. Czyjeś cierpienie nas dotyka, chcemy pomóc, sięgamy do kieszeni. Sprawiedliwy Handel nie wymaga wydawania większej ilości pieniędzy niż na codzienne sprawunki.
Może z wyjątkiem osób, które kupują produkty najtańsze.
Druga istotna sprawa to idea. Fair Trade to nie tylko alternatywny sposób organizacji międzynarodowej wymiany handlowej. Według jednych jest to wręcz deklaracja polityczna, a według innych sposób, aby udowodnić, że przyczyną nędzy na świecie nie jest zbyt mała ilość jedzenia czy pieniędzy, ale niesprawiedliwe stosunki międzyludzkie. – W świadomości ludzi funkcjonuje taki mit, że Ziemia zaczyna być przeludniona, w związku z czym brakuje pożywienia dla najbiedniejszych. Albo że kraje w Trzecim Świecie są biedne, nie umieją się rządzić i dlatego nie ma u nich szkolnictwa na poziomie podstawowym. A to nie jest tak. Problem polega na tym, że ogromną część budżetów tych państw pochłania spłata długu zagranicznego – wyjaśnia M. Wojtalik.
Trzeba przy tym dodać, że to zadłużenie jest niesprawiedliwe – choć kraje te spłaciły kilkakrotnie więcej niż pożyczyły, ich zadłużenie z powodu narastających lawinowo odsetek jest dziś wielokrotnie wyższe niż w momencie zaciągania pożyczek.
– Zadłużenie jest tylko jednym z trzech najistotniejszych problemów – uzupełnia Wojciech Zięba ze Stowarzyszenia „My i Trzeci Świat”. – Dwa pozostałe to niesprawiedliwe reguły handlu światowego (straty krajów ubogich z tego tytułu wynoszą ok. 2 mld dolarów dziennie) oraz sprzedaż dotowanej żywności po dumpingowych cenach, głównie przez UE (w ramach wspólnej polityki rolnej) i USA. Te trzy mechanizmy są współzależne i wzajemnie na siebie wpływają, wpędzając kraje ubogie w zaklęty krąg pogłębiającej się nędzy i głodu, a krajom bogatym przynosząc zyski. Sprawiedliwy Handel pokazuje, jak można usunąć przyczynę biedy, jak zapobiec sytuacji, w której ludzie umierają z głodu. Ale to także uświadomienie i podkreślenie związków między nami a ludźmi mieszkającymi w Trzecim Świecie.
– To nie jest pomoc polegająca na tym, że bogaci dają biednym. To raczej jest tak, że bogaci nie chcą wykorzystywać swej silnej pozycji na niekorzyść biednych – uważa M. Wojtalik. Ponadto, jego zdaniem, niezwykle istotna jest świadomość ludzi uczestniczących w Sprawiedliwym Handlu na temat przyczyn nędzy, głodu i innych światowych problemów. – Sprawiedliwy Handel to nie kolejny obrazek dziecka umierającego z głodu. To jest coś, co sięga dużo głębiej.
Sprawiedliwy łańcuszek
Kawa, herbata, czekolada i inne słodycze, soki, przyprawy, owoce i przetwory z owoców, wyroby rękodzielnicze – od maskotek czy drewnianych zabawek po meble i instrumenty muzyczne, ubrania i torby – wszystkie te produkty można kupić w krajach zachodnich zarówno w małych, niezależnych sklepikach, jak i w supermarketach. Część z nich nosi znaki certyfikacyjne Sprawiedliwego Handlu, które pomagają konsumentom w dokonaniu wyboru. Zanim jednak towary te trafią do rąk konsumentów, muszą pokonać długą drogę. Na początku łańcuszka zwanego Sprawiedliwym Handlem są producenci w krajach rozwijających się: drobni, niezależni rolnicy i wytwórcy zorganizowani na przykład w spółdzielnie, ale także plantacje lub fabryki zatrudniające robotników na uczciwych zasadach. Jedni i drudzy, przy produkcji towarów i prowadzeniu upraw, muszą spełniać określone standardy, dotyczące zarówno praw pracowniczych, praw człowieka, ochrony środowiska, jak i zasad zrównoważonego rozwoju.
Kolejne ogniwo łańcucha to importerzy – ci, którzy kupują towary pochodzące z produkcji czy upraw w krajach ubogich. Ich także obowiązują pewne reguły – przede wszystkim związane z rozliczeniami i cenami oferowanymi za produkty. Ponadto aby udział importerów w Sprawiedliwym Handlu był pełnoprawny – to znaczy aby mogli posługiwać się znakiem Sprawiedliwego Handlu – muszą się zarejestrować w jednej z 18 organizacji krajowych, dbających o przestrzeganie standardów oraz zajmujących się monitoringiem Sprawiedliwego Handlu na świecie.
Następne ogniwo to specjalistyczne sklepy (ang. World Shops, niem. Weltladen), w których można zakupić takie towary. Sklepy są zazwyczaj prowadzone przez organizacje pozarządowe, ale nie tylko – towary Sprawiedliwego Handlu można znaleźć także na półkach supermarketów. Elementem kończącym, ale także w pewnym sensie rozpoczynającym, łańcuch Sprawiedliwego Handlu są konsumenci. Świadomi konsumenci. Ich rola polega nie tylko na tym, że wybierają towary oznaczone etykietkami Sprawiedliwego Handlu, ale dokonując tego wyboru, jednocześnie opowiadają się za taką formą organizacji międzynarodowego handlu. Kupując, bezpośrednio wpływają na sytuację producentów towarów w krajach rozwijających się. Nad tym, aby ten łańcuch się nie rozleciał, był mocny, a przede wszystkim wiarygodny, czuwają wspomniane już organizacje standaryzujące i certyfikujące, czyli takie, które sprawdzają, czy rzeczywiście wszystkie strony tego układu wywiązują się ze swoich zobowiązań i przestrzegają praw. Pionierem w tej dziedzinie była holenderska organizacja Max Havelaar, która w 1986 roku po raz pierwszy przyznała certyfikat Sprawiedliwego Handlu kawie sprowadzanej z Meksyku. Obecnie w samej tylko Danii roczna sprzedaż produktów certyfikowanych sięga 8 mln euro.
Alternatywny sposób na życie z poparciem UE
Na świecie Sprawiedliwy Handel rozwija się od ponad 40 lat. Udział w nim to alternatywny sposób na życie. Ludzie, którzy się na to decydują, nie są wbrew pozorom grupą niszową. Stanowią na tyle istotną siłę wśród konsumentów, że organizacjom i firmom, sprowadzającym towary w ramach Sprawiedliwego Handlu udało się trafić z nimi na półki supermarketów (np. Teslo w Wielkiej Brytanii). Warto także dodać, że obecnie w 18 krajach, w których działa licencjonowany rynek Sprawiedliwego Handlu, sprzedaż tak oznakowanych towarów rośnie około 20% każdego roku. Szacuje się, że roczne obroty Sprawiedliwego Handlu w Europie wynoszą ponad 350 milionów euro. Sprawiedliwy Handel wspiera także Unia Europejska. We wszystkich instytucjach europejskich można zostać poczęstowanym kawą ze znakiem Sprawiedliwego Handlu (zwykłą także). Co jednak ważniejsze, od 1991 roku (wtedy została uchwalona pierwsza rezolucja, dotycząca Sprawiedliwego Handlu) Parlament Europejski zabiegał w Komisji Europejskiej o wsparcie działań związanych z tą formą aktywności, łącznie z postulatem utworzenia osobnej linii budżetowej, specjalnie przeznaczonej na inicjatywy związane ze Sprawiedliwym Handlem.
Trudne początki
W Polsce osoby chcące przyłączyć się do ruchu Sprawiedliwego Handlu, muszą zadać sobie wiele trudu. Najbliższe sklepy oferujące produkty pochodzące ze Sprawiedliwego Handlu znajdują się w Berlinie lub Dreźnie. W kraju mamy na razie jedną organizację, która w swojej misji ma nie tylko szerzenie wiedzy o Sprawiedliwym Handlu, ale także wprowadzanie tych zasad w życie. Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My” prowadzi działalność edukacyjną, ale przygotowuje się także do sprowadzania do Polski towarów Sprawiedliwego Handlu. Na początek kawy, herbaty, czekolady i wyrobów rzemiosła. Na razie trwają negocjacje z niemieckimi organizacjami Sprawiedliwego Handlu. W tej chwili Stowarzyszenia nie stać na bezpośredni handel z producentami w Trzecim Świecie, chce więc rozpocząć tę działalność wspólnie z partnerami niemieckimi.
– Rozmowy nie są łatwe, ponieważ Niemcom trudno pokonać pewną barierę mentalną, stereotypy funkcjonujące na temat Polski i nowych krajów członkowskich, zrozumieć realia, w jakich funkcjonuje polska gospodarka i jak żyją u nas ludzie – mówi Wojciech Zięba, prezes Stowarzyszenia. – Nie wiedzą nic na temat stanu świadomości polskiego społeczeństwa. Wydaje im się też, że powinniśmy dysponować milionami euro na ten cel. Tymczasem my dopiero zaczynamy naszą działalność. Problemem są pieniądze, ale nie tylko. Chodzi także o przygotowanie gruntu społecznego, uświadomienie ludziom, co to jest Sprawiedliwy Handel i dlaczego jest taki ważny. Bez tego dystrybucja towarów Sprawiedliwego Handlu będzie bardzo trudna.
Marcin Wojtalik uważa, że Sprawiedliwy Handel w Polsce ma szansę się rozwinąć, ale dopiero wtedy, gdy ludzie dobrze poznają tę ideę i nabiorą dobrych nawyków. – Człowiek musi mieć motywację. Nie wystarczy, aby raz kupił sobie coś jako ciekawostkę etnologiczną. To musi być przejaw świadomego wyboru – mówi.
Główna trudność z upowszechnieniem idei Sprawiedliwego Handlu w Polsce polega na tym, że u nas bardzo mało mówi się o sytuacji krajów ubogich. Dlatego też osoby, które chcą zajmować się propagowaniem Sprawiedliwego Handlu w naszym kraju, muszą najpierw trafić do słuchaczy z informacjami na ten temat.
– Nie można zaczynać rozmowy od razu od Sprawiedliwego Handlu – uważa Marcin. – To może być trzeci albo czwarty temat. Najpierw trzeba porozmawiać o problemach współczesnego świata, przyczynach ubóstwa, katastrofach powodowanych przez nieetyczne działania ludzi lub przez ich zaniedbania. A dopiero potem można wskazać Sprawiedliwy Handel jako jeden ze sposobów rozwiązywania problemów na świecie. Można pokazać, że to jest konkretne działanie, wskazówka, co pozytywnego człowiek może zrobić dla innych. Być może łatwiejsza droga wiedzie przez propagowanie konsumpcji etycznej. Jeżeli ktoś z rozwagą kupuje, zwracając uwagę na to, w co produkt jest zapakowany i co zawiera, to łatwiej będzie do niego dotrzeć także z propozycjami oferowanymi przez Sprawiedliwy Handel.
Wysoka jakość przed wartościami etycznymi
Przed nami długa droga. I nie chodzi o morskie szlaki, którymi towary z krajów Południa trafiają do Polski. Przede wszystkim chodzi o zmianę myślenia. Jak trudne to będzie, świadczy dyskusja, jaka wywiązała się podczas spotkania poświęconego sprawiedliwemu handlowi na warszawskim Szczycie Alterglobalistów w kwietniu 2004.
Polska publiczność skupiła się w dużej mierze na zbyt wysokiej cenie kawy pochodzącej ze Sprawiedliwego Handlu. Argumentowano między innymi, że ludzi nie stać na taką kawę i dlatego w Polsce ta forma handlu jest tak mało popularna. Padały różne propozycje, które miałyby uczynić kawę ze Sprawiedliwego Handlu bardziej dostępną przeciętnemu Polakowi. Jeden z młodych ludzi – wyraźnie przejęty losem ludzi w krajach ubogich – zaproponował, aby, idąc za przykładem dużych koncernów kawowych, dosypywać do zmielonej kawy także inne ingrediencje (np. mielone łupiny kawowe) i tym samym obniżać jej cenę…
Wojciech Zięba zwraca uwagę, że w dyskusji tej pominięto jeden z istotniejszych aspektów ceny kawy ze Sprawiedliwego Handlu – jej wysoką jakość, która usprawiedliwia wyższą cenę bez żadnej dodatkowej ideologii. – W Niemczech organizacje Sprawiedliwego Handlu dążą do odwrócenia obecnego trendu, czyli kupowania takiej kawy ze względu na jej wartość etyczną i przyjmowania jej bardzo wysokiej jakości jako dodatkowej „premii” – mówi. – Chcą doprowadzić do tego, by dodatkową „premią” była wartość etyczna, a głównym bodźcem – bardzo wysoka jakość kawy.
Organizacje Sprawiedliwego Handlu (wspierane przez konsumentów) są czynnie zaangażowane we wspieranie producentów, podnoszenie świadomości i prowadzenie kampanii na rzecz zmian w regułach i praktyce „zwykłego” handlu międzynarodowego.
Wiedza zamiast zdjęcia głodujące dziecka
Podkreśla się, że Sprawiedliwy Handel nie jest formą pomocy charytatywnej czy humanitarnej, lecz taką organizacją handlu międzynarodowego, dzięki której ludzie w krajach rozwijających się mogą sami się utrzymywać, co przyczynia się także do rozwoju całej społeczności lokalnej, a pomoc materialna w formie darów przestaje być potrzebna. Jest to pomoc rozwojowa.
– Ta różnica jest istotna z dwóch względów – uważa Marcin Wojtalik z Polskiej Akcji Humanitarnej, koordynator programu Edukacja Humanitarna, w ramach którego zajmuje się także edukacją rozwojową i podnoszeniem świadomości na temat Sprawiedliwego Handlu. – Pierwsza z nich ma raczej charakter praktyczny. Ludzie zasypywani są niemal codziennie apelami o pomoc. Czyjeś cierpienie nas dotyka, chcemy pomóc, sięgamy do kieszeni. Sprawiedliwy Handel nie wymaga wydawania większej ilości pieniędzy niż na codzienne sprawunki.
Może z wyjątkiem osób, które kupują produkty najtańsze.
Druga istotna sprawa to idea. Fair Trade to nie tylko alternatywny sposób organizacji międzynarodowej wymiany handlowej. Według jednych jest to wręcz deklaracja polityczna, a według innych sposób, aby udowodnić, że przyczyną nędzy na świecie nie jest zbyt mała ilość jedzenia czy pieniędzy, ale niesprawiedliwe stosunki międzyludzkie. – W świadomości ludzi funkcjonuje taki mit, że Ziemia zaczyna być przeludniona, w związku z czym brakuje pożywienia dla najbiedniejszych. Albo że kraje w Trzecim Świecie są biedne, nie umieją się rządzić i dlatego nie ma u nich szkolnictwa na poziomie podstawowym. A to nie jest tak. Problem polega na tym, że ogromną część budżetów tych państw pochłania spłata długu zagranicznego – wyjaśnia M. Wojtalik.
Trzeba przy tym dodać, że to zadłużenie jest niesprawiedliwe – choć kraje te spłaciły kilkakrotnie więcej niż pożyczyły, ich zadłużenie z powodu narastających lawinowo odsetek jest dziś wielokrotnie wyższe niż w momencie zaciągania pożyczek.
– Zadłużenie jest tylko jednym z trzech najistotniejszych problemów – uzupełnia Wojciech Zięba ze Stowarzyszenia „My i Trzeci Świat”. – Dwa pozostałe to niesprawiedliwe reguły handlu światowego (straty krajów ubogich z tego tytułu wynoszą ok. 2 mld dolarów dziennie) oraz sprzedaż dotowanej żywności po dumpingowych cenach, głównie przez UE (w ramach wspólnej polityki rolnej) i USA. Te trzy mechanizmy są współzależne i wzajemnie na siebie wpływają, wpędzając kraje ubogie w zaklęty krąg pogłębiającej się nędzy i głodu, a krajom bogatym przynosząc zyski. Sprawiedliwy Handel pokazuje, jak można usunąć przyczynę biedy, jak zapobiec sytuacji, w której ludzie umierają z głodu. Ale to także uświadomienie i podkreślenie związków między nami a ludźmi mieszkającymi w Trzecim Świecie.
– To nie jest pomoc polegająca na tym, że bogaci dają biednym. To raczej jest tak, że bogaci nie chcą wykorzystywać swej silnej pozycji na niekorzyść biednych – uważa M. Wojtalik. Ponadto, jego zdaniem, niezwykle istotna jest świadomość ludzi uczestniczących w Sprawiedliwym Handlu na temat przyczyn nędzy, głodu i innych światowych problemów. – Sprawiedliwy Handel to nie kolejny obrazek dziecka umierającego z głodu. To jest coś, co sięga dużo głębiej.
Sprawiedliwy łańcuszek
Kawa, herbata, czekolada i inne słodycze, soki, przyprawy, owoce i przetwory z owoców, wyroby rękodzielnicze – od maskotek czy drewnianych zabawek po meble i instrumenty muzyczne, ubrania i torby – wszystkie te produkty można kupić w krajach zachodnich zarówno w małych, niezależnych sklepikach, jak i w supermarketach. Część z nich nosi znaki certyfikacyjne Sprawiedliwego Handlu, które pomagają konsumentom w dokonaniu wyboru. Zanim jednak towary te trafią do rąk konsumentów, muszą pokonać długą drogę. Na początku łańcuszka zwanego Sprawiedliwym Handlem są producenci w krajach rozwijających się: drobni, niezależni rolnicy i wytwórcy zorganizowani na przykład w spółdzielnie, ale także plantacje lub fabryki zatrudniające robotników na uczciwych zasadach. Jedni i drudzy, przy produkcji towarów i prowadzeniu upraw, muszą spełniać określone standardy, dotyczące zarówno praw pracowniczych, praw człowieka, ochrony środowiska, jak i zasad zrównoważonego rozwoju.
Kolejne ogniwo łańcucha to importerzy – ci, którzy kupują towary pochodzące z produkcji czy upraw w krajach ubogich. Ich także obowiązują pewne reguły – przede wszystkim związane z rozliczeniami i cenami oferowanymi za produkty. Ponadto aby udział importerów w Sprawiedliwym Handlu był pełnoprawny – to znaczy aby mogli posługiwać się znakiem Sprawiedliwego Handlu – muszą się zarejestrować w jednej z 18 organizacji krajowych, dbających o przestrzeganie standardów oraz zajmujących się monitoringiem Sprawiedliwego Handlu na świecie.
Następne ogniwo to specjalistyczne sklepy (ang. World Shops, niem. Weltladen), w których można zakupić takie towary. Sklepy są zazwyczaj prowadzone przez organizacje pozarządowe, ale nie tylko – towary Sprawiedliwego Handlu można znaleźć także na półkach supermarketów. Elementem kończącym, ale także w pewnym sensie rozpoczynającym, łańcuch Sprawiedliwego Handlu są konsumenci. Świadomi konsumenci. Ich rola polega nie tylko na tym, że wybierają towary oznaczone etykietkami Sprawiedliwego Handlu, ale dokonując tego wyboru, jednocześnie opowiadają się za taką formą organizacji międzynarodowego handlu. Kupując, bezpośrednio wpływają na sytuację producentów towarów w krajach rozwijających się. Nad tym, aby ten łańcuch się nie rozleciał, był mocny, a przede wszystkim wiarygodny, czuwają wspomniane już organizacje standaryzujące i certyfikujące, czyli takie, które sprawdzają, czy rzeczywiście wszystkie strony tego układu wywiązują się ze swoich zobowiązań i przestrzegają praw. Pionierem w tej dziedzinie była holenderska organizacja Max Havelaar, która w 1986 roku po raz pierwszy przyznała certyfikat Sprawiedliwego Handlu kawie sprowadzanej z Meksyku. Obecnie w samej tylko Danii roczna sprzedaż produktów certyfikowanych sięga 8 mln euro.
Alternatywny sposób na życie z poparciem UE
Na świecie Sprawiedliwy Handel rozwija się od ponad 40 lat. Udział w nim to alternatywny sposób na życie. Ludzie, którzy się na to decydują, nie są wbrew pozorom grupą niszową. Stanowią na tyle istotną siłę wśród konsumentów, że organizacjom i firmom, sprowadzającym towary w ramach Sprawiedliwego Handlu udało się trafić z nimi na półki supermarketów (np. Teslo w Wielkiej Brytanii). Warto także dodać, że obecnie w 18 krajach, w których działa licencjonowany rynek Sprawiedliwego Handlu, sprzedaż tak oznakowanych towarów rośnie około 20% każdego roku. Szacuje się, że roczne obroty Sprawiedliwego Handlu w Europie wynoszą ponad 350 milionów euro. Sprawiedliwy Handel wspiera także Unia Europejska. We wszystkich instytucjach europejskich można zostać poczęstowanym kawą ze znakiem Sprawiedliwego Handlu (zwykłą także). Co jednak ważniejsze, od 1991 roku (wtedy została uchwalona pierwsza rezolucja, dotycząca Sprawiedliwego Handlu) Parlament Europejski zabiegał w Komisji Europejskiej o wsparcie działań związanych z tą formą aktywności, łącznie z postulatem utworzenia osobnej linii budżetowej, specjalnie przeznaczonej na inicjatywy związane ze Sprawiedliwym Handlem.
Trudne początki
W Polsce osoby chcące przyłączyć się do ruchu Sprawiedliwego Handlu, muszą zadać sobie wiele trudu. Najbliższe sklepy oferujące produkty pochodzące ze Sprawiedliwego Handlu znajdują się w Berlinie lub Dreźnie. W kraju mamy na razie jedną organizację, która w swojej misji ma nie tylko szerzenie wiedzy o Sprawiedliwym Handlu, ale także wprowadzanie tych zasad w życie. Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My” prowadzi działalność edukacyjną, ale przygotowuje się także do sprowadzania do Polski towarów Sprawiedliwego Handlu. Na początek kawy, herbaty, czekolady i wyrobów rzemiosła. Na razie trwają negocjacje z niemieckimi organizacjami Sprawiedliwego Handlu. W tej chwili Stowarzyszenia nie stać na bezpośredni handel z producentami w Trzecim Świecie, chce więc rozpocząć tę działalność wspólnie z partnerami niemieckimi.
– Rozmowy nie są łatwe, ponieważ Niemcom trudno pokonać pewną barierę mentalną, stereotypy funkcjonujące na temat Polski i nowych krajów członkowskich, zrozumieć realia, w jakich funkcjonuje polska gospodarka i jak żyją u nas ludzie – mówi Wojciech Zięba, prezes Stowarzyszenia. – Nie wiedzą nic na temat stanu świadomości polskiego społeczeństwa. Wydaje im się też, że powinniśmy dysponować milionami euro na ten cel. Tymczasem my dopiero zaczynamy naszą działalność. Problemem są pieniądze, ale nie tylko. Chodzi także o przygotowanie gruntu społecznego, uświadomienie ludziom, co to jest Sprawiedliwy Handel i dlaczego jest taki ważny. Bez tego dystrybucja towarów Sprawiedliwego Handlu będzie bardzo trudna.
Marcin Wojtalik uważa, że Sprawiedliwy Handel w Polsce ma szansę się rozwinąć, ale dopiero wtedy, gdy ludzie dobrze poznają tę ideę i nabiorą dobrych nawyków. – Człowiek musi mieć motywację. Nie wystarczy, aby raz kupił sobie coś jako ciekawostkę etnologiczną. To musi być przejaw świadomego wyboru – mówi.
Główna trudność z upowszechnieniem idei Sprawiedliwego Handlu w Polsce polega na tym, że u nas bardzo mało mówi się o sytuacji krajów ubogich. Dlatego też osoby, które chcą zajmować się propagowaniem Sprawiedliwego Handlu w naszym kraju, muszą najpierw trafić do słuchaczy z informacjami na ten temat.
– Nie można zaczynać rozmowy od razu od Sprawiedliwego Handlu – uważa Marcin. – To może być trzeci albo czwarty temat. Najpierw trzeba porozmawiać o problemach współczesnego świata, przyczynach ubóstwa, katastrofach powodowanych przez nieetyczne działania ludzi lub przez ich zaniedbania. A dopiero potem można wskazać Sprawiedliwy Handel jako jeden ze sposobów rozwiązywania problemów na świecie. Można pokazać, że to jest konkretne działanie, wskazówka, co pozytywnego człowiek może zrobić dla innych. Być może łatwiejsza droga wiedzie przez propagowanie konsumpcji etycznej. Jeżeli ktoś z rozwagą kupuje, zwracając uwagę na to, w co produkt jest zapakowany i co zawiera, to łatwiej będzie do niego dotrzeć także z propozycjami oferowanymi przez Sprawiedliwy Handel.
Wysoka jakość przed wartościami etycznymi
Przed nami długa droga. I nie chodzi o morskie szlaki, którymi towary z krajów Południa trafiają do Polski. Przede wszystkim chodzi o zmianę myślenia. Jak trudne to będzie, świadczy dyskusja, jaka wywiązała się podczas spotkania poświęconego sprawiedliwemu handlowi na warszawskim Szczycie Alterglobalistów w kwietniu 2004.
Polska publiczność skupiła się w dużej mierze na zbyt wysokiej cenie kawy pochodzącej ze Sprawiedliwego Handlu. Argumentowano między innymi, że ludzi nie stać na taką kawę i dlatego w Polsce ta forma handlu jest tak mało popularna. Padały różne propozycje, które miałyby uczynić kawę ze Sprawiedliwego Handlu bardziej dostępną przeciętnemu Polakowi. Jeden z młodych ludzi – wyraźnie przejęty losem ludzi w krajach ubogich – zaproponował, aby, idąc za przykładem dużych koncernów kawowych, dosypywać do zmielonej kawy także inne ingrediencje (np. mielone łupiny kawowe) i tym samym obniżać jej cenę…
Wojciech Zięba zwraca uwagę, że w dyskusji tej pominięto jeden z istotniejszych aspektów ceny kawy ze Sprawiedliwego Handlu – jej wysoką jakość, która usprawiedliwia wyższą cenę bez żadnej dodatkowej ideologii. – W Niemczech organizacje Sprawiedliwego Handlu dążą do odwrócenia obecnego trendu, czyli kupowania takiej kawy ze względu na jej wartość etyczną i przyjmowania jej bardzo wysokiej jakości jako dodatkowej „premii” – mówi. – Chcą doprowadzić do tego, by dodatkową „premią” była wartość etyczna, a głównym bodźcem – bardzo wysoka jakość kawy.
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych
gazeta.ngo.pl 7/8 (8/9 2004); www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.