Human Rights Watch w swoim najnowszym raporcie donosi, że libijskie ośrodki dla zgwałconych, porzuconych czy bezdomnych kobiety to więzienia.
"Chodzi o 16-, 17-, 18-latki zgwałcone często przez członka
rodziny, porzucone przez najbliższych, bo przyniosły im hańbę,
zamykane, poddawane upokarzającym badaniom, zmuszane do małżeństw z
obcymi mężczyznami, pozbawione prawa do obrony - tak wygląda
libijski system pomocy pokrzywdzonym kobietom przedstawiony w
najnowszym raporcie Human Rights Watch.
Z raportu wynika, że "domy pomocy" dla kobiet to zwykłe
więzienia. W ośrodkach dziewczynom nie wolno się uczyć. Raz w
tygodniu odwiedza je szajch, który uczy Koranu, poza tym wolno im
szyć i sprzątać. Wszystkie niereligijne książki są konfiskowane.
Dzwonić mogą tylko do rodziny, która zresztą zwykle nie chce
rozmawiać. Szefowie podkreślają, że najważniejsze jest
posłuszeństwo. Dziewczyny muszą odpowiednio się zachowywać,
nie wolno im podnosić głosu, nie mogą próbować ucieczki. Niepokorne
są na kilka tygodni zamykane w ciemnej izolatce i zakuwane w
kajdanki.
W oficjalnej odpowiedzi na raport HRW libijskie władze
stwierdzają, że dokument jest bezpodstawny, a opisane w nim realia
- nieprawdziwe. - Nasze "domy opieki" chronią kobiety przed
przemocą krewnych i rehabilitują te, które przekroczyły
dopuszczalne normy społeczne - twierdzą władze i dodają, że raport
"ignoruje libijskie tradycje i obyczaje, a także wartości islamu,
które rządzą społeczeństwem."