Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
"Rząd dobrze rozpoznaje problemy - niski przyrost naturalny czy bieda dzieci. Nic jednak nie zwojujemy świadczeniami pieniężnymi" - mówi prof. Stanisława Golinowska.
"Skutecznie i dobrze pomagać rodzinom mogą wyspecjalizowane
instytucje. (...) Mam na myśli np. przedszkola, które umożliwiają
rodzicom godzenie pracy zawodowej z wychowaniem dzieci. Formalnie
za rozwój przedszkoli odpowiadają samorządy lokalne. Ale proszę się
przyjrzeć: dla ilu samorządów jest to ważne? Może dla kilku
procent.
Na pomaganie rodzinom trzeba patrzeć pragmatycznie, a nie ideologicznie. W polskiej polityce podchodzi się do tego z głęboką hipokryzją. W imię bezwzględnego prawa rodziny do odpowiedzialności za wychowanie dzieci przerzucamy na nią także te funkcje, którym ona we współczesnym świecie nie podoła. Tu nie chodzi - jak można usłyszeć - o zastępowanie rodziny. Takie instytucje ją wspomagają, bo są w stanie dać dziecku to, czego nie tylko biedna lub dysfunkcyjna rodzina absolutnie nie jest w stanie. (...)
Do francuskich publicznych przedszkoli chodzi 90 proc. dzieci z biednych i bogatych rodzin. To są standardy krajów, które dbają o przyszłe pokolenia. U nas niektórzy politycy, głosząc "hasła prorodzinne" promujące zasiłki i zwolnienia podatkowe, w gruncie rzeczy mają ukryty zamiar dalszego przerzucania obowiązków wychowania i kształcenia dzieci na rodzinę, a w dodatku - zatrzymania kobiety-matki w domu. (...)
Moim zdaniem przede wszystkim dlatego, że w polskich rodzinach nadal nie ma partnerstwa. Politycy, jak inni mężczyźni, nigdy tak naprawdę nie zajmują się małymi dziećmi, nawet jak mają ich ośmioro. Łatwo jest mieć ośmioro dzieci. Przez to jednak człowiek nie staje się automatycznie ekspertem w sprawach rodziny.
Dobrze by było, żeby w Polsce - jak w Szwecji - przez jakiś czas także ojciec musiał zajmować się dzieckiem. To byłaby wielka społeczna zmiana. Wtedy politycy wiedzieliby, jak powinna wyglądać prawdziwa prorodzinna polityka.
(...) Politykę społeczną prowadzi nie tylko premier. Ogromna odpowiedzialność spadła na samorządy. Piszą więc strategie społeczne, często wynajmując do tego komercyjne firmy, które powielają tylko stereotypy. Rzadko samodzielnie badają lokalne problemy społeczne. (...)
Więcej: "Równość się opłaca" - z prof. Stanisławą Golinowską rozmawiał Adam Leszczyński, portal gazeta.pl, 13 października 2006, http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34591,3683301.html?as=1&ias=3&startsz=x
Na pomaganie rodzinom trzeba patrzeć pragmatycznie, a nie ideologicznie. W polskiej polityce podchodzi się do tego z głęboką hipokryzją. W imię bezwzględnego prawa rodziny do odpowiedzialności za wychowanie dzieci przerzucamy na nią także te funkcje, którym ona we współczesnym świecie nie podoła. Tu nie chodzi - jak można usłyszeć - o zastępowanie rodziny. Takie instytucje ją wspomagają, bo są w stanie dać dziecku to, czego nie tylko biedna lub dysfunkcyjna rodzina absolutnie nie jest w stanie. (...)
Do francuskich publicznych przedszkoli chodzi 90 proc. dzieci z biednych i bogatych rodzin. To są standardy krajów, które dbają o przyszłe pokolenia. U nas niektórzy politycy, głosząc "hasła prorodzinne" promujące zasiłki i zwolnienia podatkowe, w gruncie rzeczy mają ukryty zamiar dalszego przerzucania obowiązków wychowania i kształcenia dzieci na rodzinę, a w dodatku - zatrzymania kobiety-matki w domu. (...)
Moim zdaniem przede wszystkim dlatego, że w polskich rodzinach nadal nie ma partnerstwa. Politycy, jak inni mężczyźni, nigdy tak naprawdę nie zajmują się małymi dziećmi, nawet jak mają ich ośmioro. Łatwo jest mieć ośmioro dzieci. Przez to jednak człowiek nie staje się automatycznie ekspertem w sprawach rodziny.
Dobrze by było, żeby w Polsce - jak w Szwecji - przez jakiś czas także ojciec musiał zajmować się dzieckiem. To byłaby wielka społeczna zmiana. Wtedy politycy wiedzieliby, jak powinna wyglądać prawdziwa prorodzinna polityka.
(...) Politykę społeczną prowadzi nie tylko premier. Ogromna odpowiedzialność spadła na samorządy. Piszą więc strategie społeczne, często wynajmując do tego komercyjne firmy, które powielają tylko stereotypy. Rzadko samodzielnie badają lokalne problemy społeczne. (...)
Więcej: "Równość się opłaca" - z prof. Stanisławą Golinowską rozmawiał Adam Leszczyński, portal gazeta.pl, 13 października 2006, http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34591,3683301.html?as=1&ias=3&startsz=x
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.