"Polski system rozdzielania unijnych dotacji zżera rak. Wnioski o dotacje mogą oceniać osoby, które same je piszą. - Jeżeli kogoś złapię na gorącym uczynku, unieważnię cały konkurs - ostrzega minister rozwoju regionalnego" - czytamy w "Gazecie Wyborczej" z 24 marca 2009.
"Gazeta Wyborcza" od kilku dni prowadzi śledztwo
dziennikarskie w sprawie tego, że pracownicy firm doradczych, które
pomagają w pisaniu wniosków o unijne dotacje, są także asesorami –
osobami oceniającymi te wnioski.
Jednym z przykładów, podanych przez GW jest przypadek z
Wrocławia. Tam, „ w komisji oceniającej projekty pracuje dwóch
specjalistów ze świdnickiej firmy doradczej Centrum Wspierania
Biznesu. Wszystkie pięć wniosków, które napisało dla
przedsiębiorców CWB, dostanie pieniądze z Unii. - Wygrały
wysoko, zajęły 1., 2., 3., 8. i 28. miejsce”.
Dziennikarze Gazety sprawdzili, że w wielu innych
województwach część osób oceniających projekty to pracownicy firm
doradczych.
Instytucje, które zatrudniają asesorów, twierdzą, że do
nadużyć nie dochodzi, gdyż „wszyscy podpisują deklaracje
bezstronności pod rygorem odpowiedzialności karnej, w których
zobowiązują się do nieoceniania wniosków, z którymi mogą być
związani” i że pilnuje się tego, aby pracownicy firm doradczych nie
oceniali wniosków, przygotowanych przez ich kolegów z pracy.
„Sprawdziliśmy jedną z list ekspertów wywieszoną na
stronach internetowych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego – piszą
dziennikarze „Gazety Wyborczej”. – Na ponad 60 osób przeszło 20
miało powiązania z firmami doradczymi. - Skala problemu
jest bardzo głęboka! - ostrzega Jerzy Kwieciński, były
minister rozwoju regionalnego, doradca BCC i prezes fundacji
Europejskie Centrum Przedsiębiorczości. - Jeżeli będziemy
tolerować takie konflikty interesów, to doprowadzimy do tego, że
dotację będą uzyskiwać niekoniecznie najlepsze projekty. Nawet
jeśli wszystko będzie teoretycznie zgodne z prawem.
- Jestem uczulona na takie nieprawidłowości. Będą
wzmożone kontrole - zapewnia "Gazetę" Elżbieta Bieńkowska,
minister rozwoju regionalnego”.
Źródło: Gazeta Wyborcza