Berdiańsk na wschodniej Ukrainie rozdarty: „Nasi studenci i wolontariusze albo wyjechali do Kijowa, albo strajkują na miejscu za Juszczenką. Ludzie boją się wojny. Ale my wierzymy w zwycięstwo prawdy. Działamy i będziemy działać – pisze Helena Gudź, studentka i wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Europejska Droga.
Sytuacja w Bierdiańsku jest bardzo napięta. Od trzech dni idą mityngi
poparcia dla Wiktora Juszczenki. Wzięło w nich udział około 200 osób. Wiece były dobrze
zorganizowane, ale promocja zła! Wielu mieszkańców pyta, ile pieniędzy zapłaciliśmy tym, kto
przyszedł na mityng (osobiście spytano mnie dzisiaj cztery razy, ile mi dali pieniędzy, żebym się
ubrała na pomarańczowo). Mówią, że jak byśmy im zapłacili, to oni też przyszliby strajkować.
Wiele osób nie wierzy, że są takie rzeczy, których nie można kupić, takie jak sumienie!
Bierdiańsk jest podzielony na dwa obozy - wszystkie rozmowy
tylko o wyborach. Już są awantury. Wczoraj odbył się mityng poparcia dla Janukowycza, który
prowadził Morski Port. Nasi studenci i wolontariusze albo wyjechali do Kijowa, albo strajkują na
miejscu za Juszczenką. Ludzie boją się wojny. NIe są dobrze poinformowani o zdarzeniach w Kijowie i
na świecie. Ale my wierzymy w zwycięstwo prawdy! Nie będziemy milczeć! Działamy i będziemy działać!
Mama przyjeżdża dzisiaj, a tato w Kijowie…
Źródło: Stowarzyszenie Europejska Droga