Choć tytuł tego artykułu jest nieco prowokacyjny, to wcale nie mam zamiaru prowadzić dochodzenia ani powoływać komisji śledczej… Chciałbym za to zaprosić Was do próby odtworzenia historii budynku kina Śnieżka w Rabce Zdroju, a także refleksji na temat jego roli w przeszłości i teraźniejszości.
Jeśli macie jakieś pamiątki związane ze Śnieżką (zdjęcia, fotosy, plakaty itp.), które moglibyście udostępnić Lokomotywie będzie nam niezmiernie miło. Może uda się nam wspólnie zorganizować wystawę poświęconą temu miejscu?
Całkiem serio myślimy też o odtworzeniu dawnego neonu kina. W związku z tym szukamy zdjęć (filmów?), na podstawie których można by zrekonstruować neon. Nie udało mi się dotrzeć do zbyt wielu informacji, ale mam nadzieję, że ktoś z Was powie więcej i dokładniej o historii tego miejsca. A ma ono długą historię sięgającą czasów odzyskania niepodległości po I wojnie światowej, kiedy to na miejscu obecnego budynku znajdował się „Biały domek”, siedziba PCK, gdzie leczono żołnierzy legionistów. W okresie międzywojennym w miejsce „Białego domku” powstał nowy budynek (obecna część, w której mieści się hall z boczną salą, zapleczem i sanitariatami). Podobno mieściła się tu oficerska kantyna. Podczas II wojny światowej, Niemcy zaadaptowali budynek dla własnych celów prawdopodobnie również dla żołnierzy.
Po wojnie nieruchomość stała się własnością Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, a w budynku mieszkał ponoć profesor Rudnik. Sala kinowa wybudowana została kilka lat po wojnie, prawdopodobnie w roku 1950 i od tamtej pory budynek spełniał rolę obiektu użyteczności publicznej aż do czasów „cudownej” transformacji w latach 90., kiedy to ówczesne władze Rabki podjęły brzemienną w skutkach decyzję o oddaniu w dzierżawę budynku prywatnym właścicielom. Moim zdaniem tak naprawdę to był początek końca świetności tego miejsca, choć na fali entuzjazmu ten i ów radował się, że mamy w Rabce dyskotekę w pianie… No cóż, kręte bywają ścieżki „postępu”.
Z prywatnych rozmów, jakie prowadzę często na temat Śnieżki z przyjaciółmi oraz z mieszkańcami Rabki wynika, że aktualne losy budynku budzą skrajne postawy wśród rozmówców. Jedni mówią, że próba ratowania kina to marnowanie czasu i pieniędzy, i że lepiej zwyczajnie je sprzedać. Inni popadają w ton podniosły i snują niejasne wizje na temat misji tego miejsca w Rabce. Zdecydowanie brakuje mi w tym wszystkim odrobiny normalności i dystansu, bo przecież temat toczy się wokół kina czyli miejsca, jakie każde miasto po prostu ma i basta.
Inną sprawą jest, co zrobi w Śnieżce Lokomotywa. Wciąż pytają mnie mieszkańcy Rabki „Czy tu będzie knajpa?, czy tu będzie kino? czy tu będą rockoteki?”. Nawet zaproszeni do odbioru budynku kominiarze wykrzyknęli zniecierpliwieni „Co wy tu będziecie robić?”, aż z tego wszystkiego zapomniałem się za guzik chwycić. Muszę wszystkich kominiarzy uspokoić: nic szczególnego pewnie się nie wydarzy, budynek lewitować raczej nie będzie, za to w Rabce wreszcie powstanie miejsce otwarte dla wszystkich, którzy mają ochotę zaproponować jakieś lekarstwo na nudę, są twórczy i aktywni, nie marudzą, że im to i tamto nie pasuje, zupełnie jakbyśmy mieli same centra kultury w mieście. Będzie oczywiście kino ale nie oczekujcie, że będziemy konkurować z multipleksami, będą oczywiście koncerty, spotkania autorskie, wystawy, warsztaty i jeszcze więcej, jeśli tylko zechcecie przyjść do nas z ciekawymi propozycjami i poczujecie się w Śnieżce jak u siebie.
Sporo optymizmu wniósł ostatni finał WOŚP, do którego organizacji włączyli się uczniowie rabczańskich szkół i przyjaciele Lokomotywy. Oni już poczuli ten budynek, poczuli, że są u siebie, że nikt ich nie zlekceważy i nie zbędzie byle czym. Szybko opanowali teren, zupełnie naturalnie, jakby zawsze Śnieżka stała dla nich otworem, a przecież różnie bywało. Nie sprawdziły się na szczęście obawy „badaczy kultury knajpianej”, że impreza bez alkoholu nie wypali. Widać problem tkwi w głowach tylko paru speców.
A tak swoją drogą nie widzę sensu w prowadzeniu Śnieżki bez pomysłów i udziału ludzi spoza Lokomotywy. Naszą ideą jest i będzie integracja w tym miejscu wszystkich środowisk dla pożytku i mieszkańców i turystów. Dlatego marzy mi się (a jak!), że obok artysty co to z nie jednego pieca chleb już jadł znajdzie się np. hiphopowy DJ, a razem z nimi maluch, co to właśnie pędzel wziął do ręki i tęgo „smaruje”. Jednym słowem Rabka Unite dla kultury!