Podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, ogłosiło prace nad wprowadzeniem zakazu chowu zwierząt na futro, hodowcy zwierząt futerkowych za pośrednictwem własnych i zaprzyjaźnionych mediów zaczęli powielać kłamstwa na temat swojej branży – zawyżając płacone podatki, wpływy do budżetu państwa czy zatrudnienie. Dlatego Fundacja Viva! przedstawia dane pochodzące ze sprawdzonych, rządowych źródeł.
8 września prezes Jarosław Kaczyński zwołał konferencję prasową w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości, na której ogłosił, że jego partia ma przygotowany projekt ustawy wprowadzający zakaz chowu zwierząt na futra.
– To długo wyczekiwana zmiana. Mamy nadzieję, że sytuacja polityczna jest teraz na tyle sprzyjająca, że tym razem nikt jej nie zablokuje, jak już raz miało to miejsce – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!
Wśród futrzarzy zawrzało. Po raz kolejny zaczęli odgrzebywać i publikować nieprawdziwe informacje na temat znaczenia tego przemysłu dla polskiej gospodarki, poziomu zatrudnienia czy dobrostanie zwierząt na fermach.
– Nie możemy pozwolić, by garstka osób w ramach ochrony swojego brudnego interesu okłamywała rządzących i próbowała wpływać na ich decyzje posługując się nieprawdziwymi informacjami – mówi Martyna Kozłowska, Fundacja Viva!
A jakie są fakty?
Jak wynika z danych Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych, polski przemysł futrzarski odpowiada za 0,0008 PKB, 0,0016 polskiego eksportu, a jego udział w finansach publicznych (podatkach i składkach) wynosi 0,00014.
Według Ministerstwa Finansów wpływy z podatków do budżetu państwa dla podklasy 01.49.Z, w której znajduje się chów zwierząt na futra, wyniosły w 2019 roku w ramach podatku PIT niecałe 11 mln zł, w ramach CIT -44 tys. zł (czyli były ujemne). Natomiast wpływy z grzywien i mandatów wyniosły łącznie 15 tys. zł.
– Są to na tyle małe wartości, że nie mają większego znaczenia dla gospodarki kraju. Tym bardziej, gdy wziąć pod uwagę, że to dział specjalny produkcji rolnej, który jest opodatkowany w wyjątkowo preferencyjny sposób – mówi Mikołaj Jastrzębski, Fundacja Viva!
Samo zatrudnienie na fermach wynosi w najbardziej optymistycznych dla przemysłu obliczeniach 4 tys., w bardziej realistycznych 2 tys. osób. Są to obliczenia wykonane na podstawie zatrudnienia w branży w innych krajach, np. w Danii, w której na fermach hoduje się dwa razy więcej zwierząt niż w Polsce, a zatrudnia się 6 tys. pracowników. A także na podstawie analiz raportów środowiskowych, w których hodowcy sami deklarują, ile planują zatrudnić osób.
Wreszcie, jak pokazują materiały filmowe i zdjęciowe ze śledztw, w tym Fundacji Viva! i najnowszym Stowarzyszenia Otwarte Klatki na fermie w Góreczkach, warunki na fermach nie są odpowiednie dla zwierząt futerkowych. Lisy i norki są trzymane w małych klatkach (0,6 m2 w przypadku lisów i jenotów, 0,21 m2 dla norek). Z braku przestrzeni, stresu i bytowania na podłożu z metalowej kraty dochodzi między nimi do aktów agresji i autoagresji. Chore jednostki są często pozostawione bez opieki. W końcu nie stanowią już dla hodowców źródła zysku.
Hodowcy od lat przekonują, że dzięki temu, że hodują norki, polskie mięso drobiowe i niektórych gatunków ryb może być tańsze. Te twierdzenia także nie znajdują pokrycia w faktach – według danych Głównego Urzędu Statystycznego jest wręcz odwrotnie – cena mięsa w województwach o największej liczbie ferm (woj. wielkopolskie) jest i tak wyższa niż w tych o najmniejszej liczbie ferm (woj. podkarpackie). Hodowcy twierdzą też, że zagospodarowują niemal 93% odpadów poubojowych, gdy z danych Głównego Lekarza Weterynarii wynika, że zagospodarowują zaledwie 26%.
To zresztą tylko kilka przykładów mijania się hodowców z faktami – w 2012 r. próbowali przekonać polityków, że w Polsce jest aż 31 tys. ferm, podczas gdy w rzeczywistości jest ich… 438 (a ich liczba nigdy nie przekroczyła 1000).
Choć futrzarze robią, co mogą, by wprowadzić polityków i opinię publiczną w błąd, ich strategia na razie nie przynosi rezultatów, a Polska ma szansę dołączyć do listy państw, w których wprowadzono już proponowane rozwiązania prawne.
– Chcemy pokazać, że miarą naszego człowieczeństwa, jest to, w jaki sposób traktujemy zwierzęta. Chcemy zaimplementować rozwiązania, które funkcjonują chociażby w Austrii, Wielkiej Brytanii czy Chorwacji, i dlatego chcemy zakazać hodowli zwierząt futerkowych – powiedział na konferencji Michał Moskal, szef Forum Młodych PiS.
Źródło: Fundacja Viva!