Zaczęło się od spontanicznych akcji. Jedną z pierwszych była pomoc dla Ukrainy, gdy przed kilku laty ten kraj nawiedziła powódź. Udało się wtedy zebrać sporą sumę pieniędzy, odzież, farby i inne niezbędne rzeczy, które zostały wysłane poszkodowanym. Później była odzież dla najbardziej potrzebujących i współpraca z pedagogiem szkolnym, który wskazywał rodziny pilnie wymagające wsparcia.
– To wszystko działo się jednak zrywami, od akcji do akcji – mówi Anna Mikołajczyk, kierownik włocławskiej filii ChSCh. – Od roku działamy już regularnie.
W 2010 roku, kiedy woda zalała Polskę, wolontariusze również pośpieszyli z pomocą. Polegała ona na zbiórce żywności, odzieży, pościeli, pieniędzy – kwestowali na ulicach Włocławka i pchlim targu. Ofiarodawcami były osoby prywatne i firmy.
Potem ochotnicy z Włocławka pośredniczyli w dostarczeniu tych darów do osób doświadczonych przez żywioł. Wspólnie z filią ChSCh w Płocku zorganizowali transport i przekazali je powodzianom z okolic Płocka. Trafili tam w czasie, kiedy strażacy wypompowywali jeszcze wodę z gospodarstw. Do niektórych miejsc dojeżdżali po wałach przeciwpowodziowych.
– Osobiście zawieźliśmy zebrane środki. To silne przeżycie – relacjonuje Anna Mikołajczyk. – Towarzyszyły nam łzy i radość. Dziękowano nam. Żalono się na służby powołane do pomocy. Jeden ze starszych mężczyzn, płacząc, opowiadał, że na początku powodzi strażacy amfibią przywieźli mu dwie butelki wody i jeden chleb, niszcząc przy tym cały sprzęt rolniczy niewidoczny pod wodą. A potem przez półtora miesiąca nie było nikogo, kto by się nim zainteresował.
Wolontariusze wracali po całym dniu szczęśliwi, z poczuciem dobrze wykonanej pracy.
W lutym 2010 roku przedstawiciele ChSCh z Włocławka rozpoczęli systematyczne wydawanie artykułów spożywczych przywożonych z Banku Żywności w Toruniu. Transporty odbywały się raz w miesiącu, a latem i jesienią nawet dwa razy w miesiącu. W 2010 roku filia wydała prawie 15,5 tony produktów żywnościowych dzięki zaangażowaniu ośmiu wolontariuszy. Regularnie po żywność zgłasza się 200 osób, ale w sumie w okresie od lutego do grudnia z pomocy skorzystało około 500.
– Wygląda na to, że po roku pracy ChSCh we Włocławku będziemy musieli rozszerzyć działalność, bo ludzie sami się do nas garną i proszą o wciągnięcie ich na listę beneficjentów – ocenia Anna Mikołajczyk. – Nasze możliwości są ograniczone. Mimo to planujemy w 2011 roku zwiększyć liczbę osób, którym pomożemy, do 300. Chcielibyśmy również utworzyć punkt wydawania odzieży.
Ten ostatni zamiar uda się zrealizować pod warunkiem, że znajdą się dodatkowe fundusze. Pani Ania Mikołajczyk środków poszukuje na różne sposoby. Zwraca się do potencjalnych sponsorów, stara o dofinansowanie. Każde wsparcie będzie przyjęte z wdzięcznością.
Serwis Informacyjny ChSCh